Nadzieja w eksporcie, bo czekamy na dotacje
Najbliższe dwa lata będą chude dla producentów, którzy osiągali rekordowe przychody dzięki unijnym dotacjom, jak m.in. bydgoska Pesa.
Dopóki nie dotrą do nas pieniądze z Brukseli, samorządy nie będą tak chętne do zakupu nowych pociągów i tramwajów.
Pocieszające jest jednak, że przedsiębiorcy sygnalizują silny wzrost zamówień eksportowych.
Fundusze z nowej perspektywy unijnej ruszają bardzo powoli, dlatego nie są ogłaszane nowe przetargi.
- Dziś o tych na rynku krajowym mówi się niewiele, są to najwyżej, jak w województwach śląskim, wielkopolskim, pomorskim czy mazowieckim - zapowiedzi dokupienia składów - mówi Michał Żurowski, rzecznik Pesy. - Podobnie wygląda sytuacja z tramwajami: potrzeby taborowe są w aglomeracji śląsko-dąbrowskiej, Łodzi, a o przetargu mówi wprost Warszawa. Wielu, zwłaszcza kolejowych przewoźników, zapowiada też modernizacje już posiadanego taboru.
Czy w związku z sytuacją na rynku wewnętrznym Pesa planuje zwalniać pracowników?
- Ruchy kadrowe zawsze są uzależnione od bieżącej sytuacji, szczególnie produkcyjnej, firmy - odpowiada rzecznik.
Nie kryje, że Pesa bardzo liczy na eksport. - Obecnie powstają u nas tramwaje dla Sofii [z drugiego już, podpisanego w tym roku zamówienia - red.] oraz kolejne pojazdy spalinowe dla Kolei Litewskich i Kolei Białoruskich. Wiadomo, że będziemy dostarczać jednostki spalinowe do Niemiec. Wkrótce powinien zostać rozstrzygnięty przetarg na tramwaje w Kijowie, a to, jeśli okażemy się dostawcami, może otworzyć rynek w innych miastach Ukrainy. O innych rynkach w polu naszego zainteresowania za wcześnie dziś mówić - dodaje Żurowski.
Nie bez znaczenia dla kondycji firmy jest również grant wartości 24 mln zł, który Pesa otrzyma z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Zaprojektuje pojazdy dla warszawskiego metra, co może wzmocnić konkurencyjność i poprawić jej wizerunek na rynku. Bo, przypomnijmy, bydgoska spółka wciąż zmaga się z problemami ewentualnych kar umownych za spóźnienia w dostarczaniu pojazdów.
- O karach rozmawiamy wyłącznie z naszymi klientami, traktując je jako wewnętrzne dla stron umów - ucina Żurowski.
Najbliższe lata mogą być bardzo dobre dla eksportu, m.in. ze względu na poprawiającą się sytuację gospodarczą w krajach Unii Europejskiej, np. w Niemczech, czyli u naszych głównych partnerów handlowych.
- Przedsiębiorcy sygnalizują silny wzrost zamówień eksportowych - komentuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. - Rośnie wielkość produkcji, tak w efekcie realizacji nowych zamówień, jak i złożonych wcześniej.
Według danych firmy Bisnode, głównym rynkiem zbytu dla województwa kujawsko-pomorskiego są Niemcy. Trafia tam 35 proc. towarów i usług regionalnych przedsiębiorców. Druga w kolejności Rosja to udział eksportu na poziomie 14 proc. Wśród najważniejszych partnerów handlowych regionu znajdują się również Litwa i Holandia (po 10 proc.), Ukraina (9 proc.), Francja (8 proc.), Szwecja oraz Dania (po 7 proc. udziału).
Dodajmy, że regionalni przedsiębiorcy, którzy wzięli udział w konferencji „Programu Rozwoju Eksportu”, za jedne z najbardziej perspektywicznych rynków uznali również kraje obu Ameryk, a także Bliski i Środkowy Wschód. Firmy z Kujawsko-Pomorskiego za region obiecujący dla eksportu uważają też Wspólnotę Niepodległych Państw. Eksport przekraczający granice Unii Europejskiej przestał być już domeną wielkich firm.