Nad Bałtykiem wciąż rozmawiają drapieżne morskie orły. Podczas noworocznego spaceru można też spotkać… morsa
Gra-gra-gra lub gri-gri-gri? Krau-krau-krau, a może krik-krik-krik? Głośną, prowadzoną z zaangażowaniem i wielkim temperamentem, rozmowę porywisty zimny wiatr niesie z daleka. Gdzieś od wydm, od morza. - Kto tak krzyczy?- maluch, opatulony szczelnie i z maseczką na twarzy, wbija wzrok w rodziców. - Zobaczymy… - odpowiada dyplomatycznie tata.
Kilkaset metrów dalej, przy niewielkiej wolierze zagadka się wyjaśnia. To „Kręciołek”, a właściwie „Kręcioła”, i „Maniek” toczą ożywioną wymianę zdań, chwilami pomagając sobie skrzydłami. - Choć wydaje się, że jeden atakuje drugiego, to zgodnie żyją - zapewnia ich opiekun.
Dlaczego tu się znalazły. Samica, nieco większa i masywniejsza, ma problemy z błędnikiem, a samiec jest po urazie stawu ramieniowego. - Nie mogą latać. Gdyby nie nasza pomoc, nie poradziłyby sobie w normalnym życiu. Zginęłyby - wyjaśnia. Obydwa bieliki żywo reagują na jego głos. „Maniek” wykonał nawet błyskawiczny sprint przez wolierę, unikając jednak - jak ognia - swojej partnerki.
Bieliki, największe polskie ptaki drapieżne, należą - jak przypominają fachowcy - do rodziny… jastrzębiowatych. Często jednak zwane są m.in. orłami morskimi, birkutami, orłami ślepymi czy też orłami bosymi. Mają blisko metr długości, a rozpiętość ich skrzydeł może dochodzić nawet do 2,5 m.
Jeszcze nie tak dawno skazane były na wymarcie. Gospodarze Słowińskiego Parku Narodowego, na terenie którego znajduje się woliera, przypominają, że w połowie minionego stulecia doliczono się zaledwie 20 par w Polsce. Dzisiaj sytuacja jest o niebo lepsza, ich liczbę szacuje się na 1000 par. Ich ulubionym miejscem gniazdowania, polowania i wychowywania potomstwa są zaś słabo zaludnione nadmorskie lasy, pola, wydmy i jeziora.
Wędrując dalej malowniczą ścieżką, dotrzemy do drewnianej platformy widokowej w Czołpinie. Wzniesiono ją na wysokiej wydmie, więc bez najmniejszego trudu dostrzeżemy nie tylko malownicze wybrzeże Morza Bałtyckiego, jeziora Łebsko i Dołgie, a także potężny Rowokół i latarnię morską w Czołpinie.
Ścieżka prowadzi po dawnym terenie wojskowym, więc miłośnicy militariów bez większego problemu dostrzegą tajemnicze schrony, dawne magazyny, okopy, drogi ginące w lesie... Ludzi tu niewiele, więc - w tym niepewnym czasie - to idealne miejsce na noworoczny spacer. A może po drodze spotkamy też morsów zażywających noworocznej kąpieli.
Gra-gra-gra lub gri-gri-gri? Głos pani bielikowej czy pana bielika? To potrafią rozpoznać tylko fachowcy. Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko cieszyć się, że ich głosy możemy słyszeć, nie tylko w wolierze, ale także na wolności, gdy majestatycznie żeglują w przestworzach. Jak władcy polskiego nieba.