Na Zielonej Strudze po lodzie [Marek Weckwerth proponuje]
Woda płynie pośród śródlądowych wydm Puszczy Bydgoskiej, znajdując ujście w Wiśle. Warstwa lodu utrzymała się w głębokim wąwozie, przez który kajakarze nie zdołali już przepłynąć.
Im dalej w las, tym więcej... Każdy powie, że drzew i jest to racja, ale w naszym przypadku chodziło o lód. Bo o ile na rozległych łąkach w okolicach Osieczka Zielona Struga jest już całkowicie wolna od lodu, to w objęciach Puszczy Bydgoskiej, w głębokiej dolinie, jest jeszcze prawdziwa lodówka. Toteż nasza przygoda na tej rzeczce kończy się w puszczańskiej osadzie Jarki - lód dalej nie pozwala płynąć.
Zanim jednak do tego dojdzie, przyjdzie nam - ekipie z Bydgoszczy, Olimpina, Osielska, Gościeradza i Brodnicy - przepłynąć około 5 km, w większości uregulowanym odcinkiem Zielonej Strugi. To kanał odwadniający okoliczne łąki, ale mocno już znaturalizowany, przypominający rzekę. Na naszym odcinku kanał wyposażony jest tylko w jeden sztuczny próg, za to w wiele zbudowanych przez bobry. Te sympatyczne skądinąd zwierzęta urządziły sobie na Zielonej Strudze i jej brzegach prawdziwy poligon doświadczalny. Bobrowe zapory to jedno, a drugie to setki pociętych drzew, prawdziwa masakra młodnika. A to już nie wzbudza sympatii, zwłaszcza leśników. Drogi zejścia futrzaków do wody znaczą długie, szerokie i błotniste ścieżki.
Nasza struga to niewielki ciek, ale i tak największy w Puszczy Bydgoskiej, która uchodzi za suchą, porośniętą głównie sosną. „Zielona” rodzi się na podmokłych łąkach w okolicach Nowej Wsi Wielkiej w południowej części powiatu bydgoskiego. Łąki są podmokłe, bo to relikt czasów, gdy u schyłku ostatniego zlodowacenia płynęła tędy na zachód jedna z odnóg Prawisły, łącząc się kilka kilometrów stąd na zachód z nurtem dawnej Noteci. Cała dolina Zielonej Strugi wchodzi w skład Pradoliny Toruńsko-Eberswaldzkiej, która swe główne koryto wytyczyła przez Bydgoszcz i Nakło.
Po opadnięciu wód, między głównym korytem a dzisiejszą Zieloną Strugą, powstały ogromne ławice piasku, z których zachodnie wiatry usypały przez tysiące lat wydmy.
Struga płynie więc przez puszczę głęboko wcinającą się doliną, meandrując pośród porośniętych drzewami śródlądowych wydm. Piękny i niezwykły to widok, a przy tym dla kajakarzy uciecha, bo woda z każdym kilometrem bardziej żwawa, bo drogę przegradzają powalone pnie drzew i bobrowe tamy.
Nurt strugi bywa naprawdę szybki, zmuszając wodniaków do całkiem męczącej gimnastyki. Ale nie tej zimy, gdy prąd spowalnia niski poziom wody i znajdujący się pod nią stały lód.
- Zobaczycie, w wąwozie będzie lód, bo tam jest znacznie chłodniej niż na odcinku łąkowym - przestrzegał na starcie Łukasz Filipiak. I miał rację, ale lód pojawił się nie jak bywa zwykle, a pod wodą. I z każdym kilometrem warstwa płynącej nad nim wody się zmniejszała. W Jarkach było już tak płytko, że musieliśmy ewakuować się na brzeg i wzywać samochód.
- Ale i tak było pięknie - podsumowuje uśmiechnięty Robert Bazela, organizator koleżeńskiego wyjazdu na strugę (firma Uranos). Robert i cała ekipa już planują wypady na kolejne małe rzeki, w których tylko teraz jest woda.