Na tej wojence traci Witnica
Burmistrz Dariusz Jaworski zostaje na stanowisku. Nie udało się go w niedzielę odwołać. W niedzielnym referendum wzięło udział zbyt mało mieszkańców Witnicy. Co teraz? Mamy rozwiązanie.
Odwołania Jaworskiego chciała Rada Miejska. Za referendum głosowało dziesięcioro radnych z 14 obecnych na sali. Ludzie do urn poszli w niedzielę. By wynik był wiążący, musiało zagłosować 3023 obywateli gminy. Jednak frekwencja była dużo niższa.
W sumie zagłosowało 1658 ludzi. Głosy rozłożyły się następująco: 1537 obywateli było za odwołaniem burmistrza. 97 było przeciwko odwołaniu. A 24 głosy komisja uznała za nieważne. To oznacza, że referendum jest nieważne.
Zamiast minimum 3023 osób, do urn poszło tylko 1658 mieszkańców gminy
Nie wiadomo, jaki wpływ na niską frekwencję miał apel burmistrza Jaworskiego, by ludzie zostali w domach. Na pewno trudno takie zniechęcanie do udziału w głosowaniu - choć legalne i dozwolone - uznać za powód do dumy. To raczej dowód na obawę przed obiektywną oceną.
Podobnego zdania był honorowy obywatel Zbigniew Czarnuch, którego spotkaliśmy w niedzielę przed lokalem wyborczym (głosował przeciw Jaworskiemu). - Władza powinna zachęcać do udziału w demokracji! Inaczej robi z demokracji karykaturę - mówił nam już wtedy wyraźnie załamany niską frekwencją.
Wsparcie po raz trzeci
Jaworski jest z wyniku zadowolony. I trudno mu się dziwić. Ponad dwa miesiące znosił ataki opozycji, wytykanie błędów, uchybień, niepowodzeń, a w międzyczasie wygrał z nią trzy procesy w trybie wyborczym. A w niedzielę okazało się, że zachowa stanowisko. - Ludzie wybrali mnie po raz trzeci. Najpierw wygrałem przecież dwie tury wyborów, a teraz referendum - mówił wczoraj szczęśliwym głosem. Nie dostrzegał niczego złego w zniechęcaniu do głosowania. Tłumaczył, że referendum to takie wybory, gdzie sam udział jest formą głosowania.
Zapewnił też w poniedziałek, że nic nie słyszał o tym, by... nagrywano wchodzących do lokali wyborczych. Dostaliśmy takie sygnały w dniu referendum. Nagrywać miał wiceburmistrz Przemysław Jocz. - To nieporozumienie. Zaparkowałem auto przy markecie, robiłem zakupy. A wideorejestrator mam w nim zawsze. To całe wyjaśnienie - powiedział nam Jocz.
Jednak nawet gdyby nagrywał, prawa nie łamał - każdy może filmować ulicę. Tylko czy w kontekście referendum, gdzie sam udział ma znaczenie, nie jest to wywieranie subtelnej presji na obywateli?
Przegrała demokracja
Agnieszka Pundyk, przewodnicząca Rady Miejskiej w Witnicy, jest „zasmucona frekwencją”. - Nikt w niedzielę nie wygrał. Za to przegrała demokracja. Szkoda, że tylko niecałe 1700 osób chciało wypowiedzieć się w sprawie swojej gminy. Wiem, że wielu ludziom nie podoba się to, co teraz dzieje się Witnicy. Czemu nie poszli głosować? Może z obawy, że będą za to konsekwencje? - mówiła nam wczoraj A. Pundyk.
W podobnym tonie wypowiada się Daniel Jaskólski, który był jednym z motorów napędowych referendalnej kampanii. - Zabrakło wiary w sukces. A ludzie wystraszyli się władzy. Część mieszkańców pewnie zbagatelizowała problemy w zarządzaniu gminą, który wskazywała Rada Miejska - wyjaśniał nam w poniedziałek niedzielną porażkę przeciwników burmistrza.
Macie problem
Co gorsza, wszystko wskazuje też na to, że niedzielne referendum umocniło obie strony w okopach. - Ciężko mi dostrzec pole do kompromisu - mówiła nam w poniedziałek A. Pundyk. - Nie widzę możliwości współpracy z tą radą - skomentował D. Jaworski.
Nie ma nic złego w tym, że władza wykonawcza (prezydent, burmistrz czy wójt) spiera się w uchwałodawczą (rada miasta czy gminy). Problem w tym, że w Witnicy przybrało to rozmiary wojny. Wojny w domach, na ulicy, w internecie. Byłem w gminie w ciągu tygodnia dwa razy i zapewniam, że rów dzielący obie strony konfliktu jest gigantyczny. A skoro ludzie nagrywają się przed lokalami, tną plakaty i wyzywają w sieci, to znaczy, że spór dawno wyszedł poza polityczne przepychanki i stał się realnym zagrożeniem dla rozwoju gminy.
Burmistrz i radni nie muszą się lubić. Ale muszą dbać o Witnicę. Inaczej gmina straci dotacje, inwestorów, aż w końcu boleśnie odczują to mieszkańcy.