Cecylia Bach-Szczawińska zjeździła polskie i zagraniczne archiwa w poszukiwaniu dokumentów o historii swoich rodzinnych Krynek. I dotarła do niezwykłych dokumentów. „Gdzie diabeł nie może, tam Szczawińską pośle“ - śmieje się pani Cecylia.
Już nawet nie wiem, skąd złapałam tego bakcyla do historii. Przez wiele lat słyszałam, że o Krynkach nigdzie nic nie ma. Zaczęłam sama dociekać i dziś - z perspektywy czasu - wiem, że warto było podjąć ten trud - mówi Cecylia Bach-Szczawińska.
W Krynkach koło Sokółki mieszka od urodzenia. I można śmiało powiedzieć, że o swoim miasteczku wie niemal wszystko. Wiedzę zdobywała sama, przekopując się przez tony dokumentów w archiwach krajowych i zagranicznych.
- I byłam bardzo zdziwiona, że jest aż tyle materiałów źródłowych o Krynkach. Trzeba mieć tylko czas, zdrowie i pieniądze - podkreśla Cecylia.
Na tym rondzie wariują nawet GPS-y
Od niemal dziesięciu lat jest certyfikowanym przewodnikiem PTTK. Od 2016 r. organizuje tzw. spacery tematyczne po Krynkach. Turystom, których oprowadza po swojej malutkiej miejscowości, udowadnia, że jest ona arcyciekawa. Mimo że nie ma tu żadnych okazałych zabytków.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień