Na Podlasiu bieda aż piszczy. Trudno nam dogonić zachodnią Polskę
Województwo podlaskie to region najbardziej zagrożony ubóstwem. Tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego za 2019 rok. W naszym regionie znajduje się najwięcej gospodarstw, w których poziom życia znacząco odbiega od przeciętnego.
Pani Olga dostaje 1300 zł emerytury. Po opłaceniu wszystkich rachunków zostaje jej niespełna 900 zł, z czego połowę oddaje córce – samotnej matce trójki dzieci. Jak przeżyć za 400 zł miesięcznie? 78-latka ma swojej sposoby. Potrafi oszczędzać chociażby na wodzie. W tej samej wodzie zmywa naczynia, kąpie się, a potem używa jej jeszcze do spłukiwania toalet. Produkty spożywcze kupuje tylko na promocjach, chleb – wieczorem, bo niektóre sklepy wtedy go przeceniają. Mięso je tylko raz w tygodniu – na niedzielny obiad, a w dni powszednie gotuje zupę, cały garnek, który starcza jej na dwa, a nawet trzy dni.
Historia pani Olgi na pierwszy rzut oka może wydawać się skrajnym przypadkiem, ale okazuje się, że wielu mieszkańców województwa podlaskiego żyje na poziomie znacznie niższym niż w innych częściach Polski.
Korzystamy z pomocy społecznej
W 2019 r. co czwarte podlaskie gospodarstwo domowe kwalifikowało się jako zagrożone relatywnym ubóstwem (określane na podstawie przeciętnych miesięcznych wydatków polskich gospodarstw domowych). Oznacza to, że wydatki na życie poniesione przez 21,8 proc. podlaskich gospodarzy nie przekroczyły 50 proc. średnich miesięcznych wydatków innych gospodarstw domowych. Pod tym względem mamy najgorszy wynik spośród wszystkich województw. Dla porównania – w skali całego kraju jedynie 13 proc gospodarstw żyje na tak niskim poziomie.
Również pod względem tzw. ubóstwa ustawowego (rodziny kwalifikujące się ze względu na niskie dochody do korzystania z pomocy społecznej) jesteśmy na niechlubnym pierwszym miejscu. Aż 17 proc. podlaskich gospodarstw ma prawo do ubiegania się o przyznanie świadczenia pieniężnego z systemu pomocy społecznej. To prawie dwa razy więcej niż średnia krajowa (która wynosi 9 proc.)!
Jest jeszcze trzeci miernik ubóstwa. Ten najbardziej przerażający. Mowa o ubóstwie skrajnym. Ten, kto go doświadcza, balansuje na granicy minimum egzystencji – wskaźnik ustalany jest przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS). Dochody poniżej tego minimum oznaczają, że danej osobie najzwyczajniej w świecie trudno jest przeżyć. Jeśli chodzi o skrajne ubóstwo, województwo podlaskie plasuje się na 3. miejscu pod względem najwyższego odsetka gospodarstw, w których ono występuje (7 proc. podlaskich gospodarstw). Tutaj najtrudniejsza sytuacja panuje w woj. małopolskim (7,5 proc.) oraz mazowieckim bez Warszawy (7,2 proc.) Wprawdzie nie jesteśmy regionem najbardziej zagrożonym skrajnym ubóstwem, ale nie ma się z czego cieszyć, jeśli przyjrzymy się, że średnio w Polsce 4,2 proc. gospodarstw dotyka skrajne ubóstwo. Przy tym wskaźniku nasze 7 proc. jest poważnym dzwonkiem alarmowym.
Warto jeszcze nadmienić, że o ile w porównaniu z 2018 r. wskaźniki ubóstwa skrajnego i ustawowego w naszym regionie nieco spadły (odpowiednio o 0,5 i 0,2 proc.), o tyle wskaźnik ubóstwa relatywnego wzrósł o 1 proc. Niby więc coś się poprawia, ale nie do końca.
Ciąży na nas bagaż historyczny
Według ekonomisty Zbigniewa Sulewskiego, eksperta ds. rozwoju obszarów zacofanych ekonomicznie oraz rynków wschodnich z Centrum im. Adama Smitha, wysokie wskaźniki ubóstwa to funkcja poziomu rozwoju gospodarczego. Tam, gdzie jest wyższa aktywność gospodarcza i wyższy PKB, tam obserwujemy mniejszy poziom ubóstwa.
– Delikatna poprawa wskaźników ubóstwa wynika z tego, że w ostatnich latach zwiększono wydatki socjalne i one nieco niwelują ten poziom – wyjaśnia Zbigniew Sulewski. – Jednak przez samo zwiększenie wydatków socjalnych nie będziemy doganiać bogatszych regionów. Jeżeli nie będzie większej aktywności gospodarczej i nasze PKB nie będzie rosło w stosunku do innych regionów, to sytuacja się nie poprawi. A niestety, obecnie dystans ekonomiczny między naszym regionem, a tzw. Polską zachodnią zwiększa się. Oczywiście, nie możemy powiedzieć, że Podlasie się nie rozwija. Rozwija się, ale inne regiony robią to w szybszym tempie i nam uciekają.
Zdaniem Sulewskiego, słaby rozwój gospodarczy województwa podlaskiego wynika z niewielkiej ilości przedsiębiorstw.
– Oczywiście, mamy znakomite przedsiębiorstwa, jednak większość z nich to takie, które pracują jako podwykonawcy czy dostawcy. I one osiągają mniejsze zyski, pracując przy niższej marży – tłumaczy. – Mamy też niższe płace, słabszą infrastrukturę, np. komunikacyjną. W latach 90. mieliśmy spore korzyści z tytułu handlu z Białorusią. Potem sytuacja polityczna pogorszyła się i już nie osiągamy takich benefitów, jak wcześniej. Także sami Białorusini nie kupują już u nas tak dużo jak kiedyś.
Słabsza pozycja ekonomiczna Podlasia to też efekt zaszłości historycznych.
- Już kilkaset lat temu te rejony Polski, które określamy dziś jako „zachodnie“, były lepiej rozwinięte. Także nieustannie ciąży na nas ten bagaż historyczny - przyznaje Sulewski.
Dr Maciej Białous z Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku zgadza się z tym, że przyczyną wysokich wskaźników ubóstwa jest stosunkowo niski poziom rozwoju gospodarczego naszego regionu w porównaniu z innymi częściami kraju. Dr Białous zwraca jednak uwagę na dodatkowe czynniki:
- Również struktura zatrudnienia ciągle ma wpływ na te wskaźniki. Jesteśmy nadal regionem, w którym duża część społeczeństwa mieszka na obszarach wiejsko-rolniczych, gdzie ten poziom ubóstwa jest zwykle większy – wyjaśnia socjolog. – Ponadto zmagamy się ze starzeniem społeczeństwa. Wielu młodych ludzi opuszcza województwo podlaskie, poszukując swoich szans życiowych gdzieś indziej. Pozostają ludzie starsi, nie ma kapitału ludzkiego, który mógłby dynamicznie pracować nad poprawą sytuacji gospodarczej.
Jak dogonić bogatsze regiony
– Nie ma lepszego sposobu na rozwój, jak poszerzanie wolności gospodarczej i upraszczanie podatków, a – niestety – nie idziemy w tym kierunku. Wręcz przeciwnie – kwituje ekonomista Zbigniew Sulewski. – Kolejnym ważnym krokiem ku rozwojowi jest poprawa infrastruktury. I tutaj coś się dzieje. Od kilkunastu lat obserwujemy pozytywne zmiany, choć wciąż są one jeszcze niedostateczne. Należy rozwijać komunikację krajową, ale też drogi powiatowe i gminne.
Ważny jest też – jak podkreślają specjaliści – rozwój informatyczny, czyli dostęp do szerokopasmowego internetu, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach. I tu Zbigniew Sulewski dostrzega poprawę.
– Zachęcanie przedsiębiorców do inwestowania na naszych terenach to następne wyzwanie – wskazuje ekonomista. – To, co ich powstrzymuje, to z jednej strony gorsza infrastruktura, a z drugiej słabszy dostęp do wysoko wykwalifikowanej kadry. Mało tego, spora część dobrze wykształconych Podlasian lub tych, którzy szukają dobrego wykształcenia, migruje tam, gdzie instytucje edukacyjne są na wyższym poziomie, a szanse na znalezienie lepiej płatnej pracy są większe.
Jak zauważa Sulewski, nie sprzyja nam też położenie geograficzne.
– O ile w pewnym momencie było ono istotnym atutem, chociażby w kontekście handlu z Białorusią, o tyle teraz – kiedy większość handlu prowadzona jest z krajami z zachodu Europy – to położenie już nie jest naszą mocną stroną. Łatwiej i wygodniej jest kooperować z Unią Europejską z regionów położonych bliżej zachodniej granicy Polski – wyjaśnia.
Zdaniem Sulewskiego, aby myśleć o rozwoju naszego województwa i próbie dogonienia bogatszych regionów, trzeba by stworzyć całą, kompleksową strategię. Ekspert zauważa pozytywne zmiany, ale – jego zdaniem – następują one w zbyt wolnym tempie. Czas pokaże, czy uda nam się przyspieszyć i tym samym sprawić, by poziom ubóstwa był dla Podlasian w przyszłości mniej dotkliwy niż obecnie.