– Ładny, nowy peron, ale co z tego, skoro część mieszkańców ma teraz utrudniony dostęp do niego – mówią ludzie w Szklarce Radnickiej
PKP w ubiegłym roku zmodernizowały peron na stacji w Szklarce Radnickiej. Udało się to zrobić dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej. Wszystko byłoby pięknie, gdyby do nowego peronu można było się dostać tak, jak do starego. Kłopot w tym, że po modernizacji zamknięto przejście z chodnikiem i teraz mieszkańcy od strony bloków mają spory problem, by zdążyć na pociąg.
– Wcześniej dojście na peron było z dwóch stron – wyjaśnia sołtys Marta Małysz. – Teraz wejście możliwe jest tylko w jednym miejscu. Wielu mieszkańców musi nadkładać 300-400 metrów drogi. To nie jest problem dla młodych, ale osoby starsze lub niepełnosprawne mają bardzo duży kłopot.
Zwłaszcza teraz, w okresie zimowym. Droga biegnie blisko lasu, jest w kiepskim stanie, ponadto nie jest oświetlona... Jakby tego było mało, często można spotkać tam przechadzające się dziki.
PKP, tworząc ten projekt, z nikim go nie skonsultowało. O tym, że przejścia nie będzie, dowiedzieliśmy się, kiedy inwestycja już ruszyła
Niektórzy próbują sobie skracać drogę przez ogrodzenie, ale są szybko wyłapywani przez policję i napominani, bo przebywanie na terenie stacji poza peronem jest nielegalne.
– Jedna dziewczyna popełniła to samo wykroczenie siedem razy – opowiada pani sołtys.
Renata Piotrowska mieszka od strony bloków. – Wszyscy narzekamy na tę zmianę – nie ukrywa. – PKP, tworząc ten projekt, z nikim go nie skonsultowało. O tym, że przejścia nie będzie, dowiedzieliśmy się, kiedy inwestycja już ruszyła.
Pani Renata wskazuje, że nikt nie pomyślał o pasażerach. – A przecież kolej w dużej mierze opiera się właśnie na nich – zauważa. – Nie pomyślano o osobach niepełnosprawnych. Nawet matki z dziećmi, przewożąc je w wózku, mają spore problemy. A niech sobie ktoś spróbuje tymi drogami przejechać na przykład na wózku inwalidzkim. Przecież to jest tragedia.
Zgłoszenia mieszkańców dotarły też do urzędu. Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrz., przyznaje, że rozmawiają z PKP na temat rozwiązania tego problemu.
– Chcemy przejąć część terenu od zarządcy peronu. Nie wiemy, ile to potrwa, ponieważ PKP działa w kilku spółkach. Właściciel terenu w Szklarce Radnickiej zgadza się na przejęcie, ale decyzję o przekazaniu podejmuje inna spółka. Czekamy – mówi Marek Cebula.
Co mogłoby się stać po przejęciu? – Zobaczymy, jakie mamy możliwości. PKP nam obiecało, że jest w stanie odgrodzić teren byłego peronu, aby w przyszłości zrobić tam bezpieczne zejście – wyjaśnia burmistrz.
Mariusz Nowakowski, dyrektor zielonogórskiego Zakładu Linii Kolejowych, potwierdza, że w tym roku zostaną wykonane prace. – Działamy wspólnie z Centrum Realizacji Inwestycji. W okolicach kwietnia, maja chcemy wykonać łącznik z drogą, odgrodzić go od strony torów, a także zainstalować dwie lampy – wylicza.
W PKP przyznają się także do błędu. – To był nasz teren, więc konsultacje nie były wymagane. Gdyby wcześniej pojawiły się głosy sprzeciwu, to na pewno byśmy je uwzględnili. Ale bijemy się w pierś. Takie modernizacje robi się dla ludzi, a tutaj nam nie wyszło i teraz musimy to naprawić. I tak zrobimy – zapewnia dyrektor Nowakowski.