Na naszym rynku pracy coraz mniej "śmieciówek"
W województwie opolskim regularnie spada liczba pracujących na umowy krótkoterminowe. Wbrew obiegowej opinii spora część pracodawców wcale nie chce zastępować polskich pracowników imigrantami zza wschodniej granicy.
Pracuję w ochronie od wielu lat. Zawsze zatrudniano nas na umowy cywilno-prawne, czyli „śmieciówki” - opowiada pan Józef, mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla. - Ale kilka miesięcy temu to się zmieniło. Zaczęli proponować etaty, co prawda za najniższą krajową, ale jednak.
Zmiany zauważył również Narodowy Bank Polski, który kwartalnie przygotowuje szczegółowy raport o rynku pracy. Z najnowszego wynika, że od 2014 roku regularnie spada liczba umów krótkoterminowych w naszym regionie, podobnie zresztą jak w całej Polsce.
W tym czasie „śmieciówki” na rynku pracy spadły z blisko 30 do 26 proc. „Zmniejsza się liczba pracujących nie tylko w oparciu o umowy na czas określony, ale także krótkoterminowe umowy cywilnoprawne. Zmiany te przyczyniają się do zwiększenia stabilności dochodów z pracy i powinny pozytywnie wpływać na popyt konsumpcyjny” - podsumowuje NBP.
Główny powód? Rozwijająca się gospodarka i spadające bezrobocie. W 2016 roku, kiedy oskładkowano umowy śmieciowe nastąpił co prawda wzrost pracujących na tzw. samozatrudnieniu, co zdaniem NBP w wielu przypadkach było również próbą unikania zatrudniania na etat. Ale dane z 2017 roku pokazują, że taka forma zatrudnienia też jest w odwrocie.
Nie bez znaczenia są zmiany w kodeksie pracy wprowadzone w lutym 2016 r. Dopuszczają zawarcie maksymalnie trzech umów terminowych z tym samym pracownikiem, z jednoczesnym ograniczeniem czasu trwania takiego zatrudnienia do 33 miesięcy. Wielu pracodawców zdecydowało się odstąpić od umów śmieciowych, wiedząc, że nie ma ucieczki przed pełnoprawnym etatem.
W sumie w ciągu roku w całej Polsce zatrudnienie na czas nieokreślony wzrosło o ponad 350 tys. nowych umów. A liczba zatrudnionych na czas określony spadła o 111 tys. - To zmiany, które mogą cieszyć - podkreśla Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka zrzeszającej pracodawców Konfederacji Lewiatan. - A dzieje się to przy spadku liczby osób szukających pracy innej niż obecna z powodu poszukiwania lepszych warunków finansowych. Co oznacza, że istniejące warunki płacowe, a także perspektywy ich poprawy u danego pracodawcy są dla coraz większej części pracowników satysfakcjonujące. To też sygnał, że przedsiębiorstwa poszukujące pracowników mogą mieć problem z ich „podkupowaniem” na rynku.
Pracownicy ze Wschodu też się buntują
Przyczyną patologii związanych z nadużywanie tzw. umów śmieciowych wcześniej było duże bezrobocie. Pracownik mając do wyboru umowę-zlecenie albo nic, wybierał to pierwsze. Od ponad dwóch lat bezrobocie jednak spada.
Część opolskich przedsiębiorców miała jeszcze nadzieje, że utrzyma niskie koszty płacy zastępując miejscowych imigrantami zarobkowymi ze Wschodu, głównie z Ukrainy. Wielu zorientowało się jednak, że to wcale nie jest najlepsze rozwiązanie.
Wbrew obiegowej opinii spora część pracodawców wcale nie chce zastępować polskich pracowników imigrantami zza wschodniej granicy
- Pracownicy ze Wschodu wykonują sumiennie swoje obowiązki, ale wystarczy, że wejdą w konflikt z pracodawcą i już następnego dnia ich nie ma - mówi Zbigniew Kłaczek, dyrektor PUP w Brzegu. - Nie czują przywiązania do miejsca pracy, co dla niektórych przedsiębiorców może być problemem.
O takiej sytuacji opowiedział nam jeden z właścicieli firmy budowlanej z Kędzierzyna-Koźla: - Mieliśmy umowy na kilka remontów domów. Poróżniliśmy się w kwestii nadgodzin. Ukraińcy się zbuntowali i zeszli z placu budowy. Wtedy robota stanęła całkowicie i w konsekwencji straciłem dużo pieniędzy. Z Polakami można się dogadać, że brakujące pieniądze wypłacisz np. za miesiąc, po przelewie za wykonaną inwestycję. Z tymi ze Wschodu jest tak, że albo płacisz od razu, albo za chwilę nie masz pracowników.
W lipcu bezrobocie na Opolszczyźnie wyniosło 7,7 procent i było najniższe od 1989 roku. Najniższa stopa bezrobocia - nieznaczenie przekraczająca 4 proc. jest w Opolu. Najwyższa - ponad 11 proc. - w powiecie brzeskim.
Tylko w lipcu ponad 2200 mieszkańców Opolszczyzny podjęło nową pracę. Jednocześnie aż 325 bezrobotnych w ogóle zrezygnowało z usług pośredniaków i ze statusu bezrobotnego. W lipcu do wszystkich opolskich PUP wpłynęło ponad 4400 różnych ofert pracy. Większość z nich na pełny etat, chociaż wciąż za najniższą pensję krajową (2 tys. złotych brutto).