Na Mundial do Rosji z Wielkopolski. Na granicy spędziliśmy 3 godziny... bo usprawniono obsługę
Z Moskwą (gdzie odbył się pierwszy mecz Polaków na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej) jest jeden problem – od Kalisza dzieli ją ponad 1500 kilometrów. Można je pokonać samolotem, co jest wygodne (choć kosztowne) lub dotrzeć na miejsce w inny sposób. My wybraliśmy samochód i troszkę dłuższą trasę przez Litwę i Łotwę, żeby po drodze spędzić kilka dni w Wilnie. Ale to temat na inną opowieść.
Na granicy łotewsko-rosyjskiej miłe były tylko początki, gdy okazało się, że przed nami są tylko dwa auta. Niestety, trzy pasy samochodów obsługiwał tylko jeden pogranicznik i to raczej nie spiesząc się. Potem, gdy na trzecim pasie urosła kolejka TIR-ów, pojawił się jeszcze jeden. Z odległości 100 metrów trudno było dociec, czym właściwie się zajmują. Gdy przyszła nasza kolej, Łotysz zajrzał pod maskę, do bagażnika, wziął paszporty i dowód rejestracyjny, które przekazał urzędniczce w okienku. Tam zostały sprawdzone i nadal nie ruszaliśmy. Trwało to wszystko z godzinę.
Zgodnie z oczekiwaniami, po stronie rosyjskiej nie było lepiej. W kolejce oczekujących na obsługę zajmowaliśmy drugie miejsce. Niebawem w kilku rzędach samochodów za nami zaczęła rosnąć kolejka. W międzyczasie pojawił się rosyjski pogranicznik, który przyniósł dwa egzemplarze formularza samochodowego do wypełnienia i dla każdego z osobna kartę migracyjną. Dane, które wpisaliśmy na kartę, były na naszych Fan ID lub w paszportach, które zostały zeskanowane, ale papiery wypełniać trzeba. Załatwieni w jednym okienku, mogliśmy podjechać do drugiego.
Najpierw pojawiła się energiczna, młoda kobieta, która udawała, że sprawdza w każdym zakątku auta, czy nie wwozimy do Rosji bomby.
Potem w kolejnym okienku trzeba było zostawić wypełnione druki z danymi samochodu i wypełnić kolejny, który od poprzednich różnił się tym, że dodatkowo znalazła się pozycja „adres zamieszkania” .
Pogranicznik wszystkie papiery sprawdził, skserował, a dane wpisał do komputera. Pisze się o tym szybko, ale na granicy spędziliśmy dokładnie 2 godziny i 50 minut. Ponoć niedużo, bo specjalnie z okazji mistrzostw usprawniono obsługę. Wreszcie ruszyliśmy, by dojechać do... kolejnego szlabanu. Tu na szczęście trzeba było tylko zostawić karteczkę, którą dostaliśmy wcześniej i droga wolna!
- Droga na Mundial jak na filmie z YouTube'a
- Moskwa podczas mistrzostw ma robić wrażenie na turystach. I robi
- Kibice są dosłownie wszędzie, tak jak policja
- Ilu Polaków było na stadionie Spartaka i kosztuje piwo podczas mundialu?
O tym przeczytasz w dalszej części artykułu:
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień