Na Lubelszczyźnie brakuje rąk do pracy
Sytuację ratują Ukraińcy, ale i oni częściej oglądają się na zachód. Zyskuje na tym część pracowników, których pensje rosną.
- Szukam pracy. Najlepiej od przyszłego tygodnia, bo wtedy kończy mi się sesja - mówi Adriana Wójcik, którą spotkaliśmy roznoszącą CV po lubelskich restauracjach. Ze znalezieniem zatrudnienia nie powinna mieć problemu, bo zaczyna się sezon na prace tymczasowe.
Jednocześnie urzędy pracy starają się ułatwiać podjęcie zatrudnienia.
- Początek wakacji to dla nas czas żniw. Mamy dużo ofert, środków na wsparcie osób bezrobotnych, szkolenia i dotacje dla osób powyżej 30 roku życia. Większym zainteresowaniem niż w latach poprzednich cieszy się wsparcie finansowe na zorganizowanie prac interwencyjnych - wylicza Grażyna Gwiazda, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Lublinie.
Eksperci i przedsiębiorcy alarmują, że duża część stanowisk pozostanie nieobsadzona.
- Zaczyna brakować rąk do pracy - alarmuje Henryk Soboń, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Puławach. W powiecie puławskim największe zapotrzebowanie jest na kierowców, kelnerów i mechaników. W innych częściach województwa brakuje głównie specjalistów, ale też m.in. osób do pomocy przy pracach sezonowych w rolnictwie.
- Znacząco spada ilość zarejestrowanych bezrobotnych. W maju br. na terenie działalności Powiatowego Urzędu Pracy w Lublinie zarejestrowanych było 4480 osób, podczas gdy rok wcześniej - 5349. Co bardzo cieszy, jednocześnie wzrasta liczba rejestrowanych ofert pracy - przyznaje Grażyna Gwiazda.
- Zanim jeszcze nastał sezon wakacyjny, o ponad 20 proc. wzrósł popyt na pracowników. Gdy w pełni wystartuje, to wielu przedsiębiorców może zetknąć się niedoborami kadrowymi - zastrzega Andrzej Kubisiak z firmy rekrutacyjnej Work Service.
- Mogą na tym skorzystać pracownicy, bo firmy będą starały się przyciągnąć do siebie ludzi atrakcyjnymi wynagrodzeniami - komentuje ekspert.
Od 1 stycznia najniższa stawka godzinowa wynosi 13 zł brutto. Jednak wśród najbardziej poszukiwanych pracowników pensje są dużo wyższe. Z ogólnopolskich danych firmy Work Service wynika, że operator wózka widłowego może zarobić od 17,8 do 18,4 zł.
Większy rozdźwięk jest wśród zatrudnionych przy liniach produkcyjnych, gdzie stawki wynoszą od 13 do 23 zł. Prawie 21 zł za godzinę może zarobić barman, a 15 - kasjer.
Na koniec kwietnia stopa bezrobocia w województwie lubelskim wynosiła 9,7 proc. W samym Lublinie zatrzymała się na poziomie 7 proc. Bezrobocie od miesięcy spada. Czy zabraknie rąk do pracy?
- Zdecydowanie tak - potwierdza Dariusz Jodłowski, prezes Pracodawców Lubelszczyzny „Lewiatan”. - Już teraz lukę pracowniczą obserwujemy w branży budowlanej. Próbujemy zapełnić ją Ukraińcami, ale jest duże prawdopodobieństwo, że ominą oni Polskę i pojadą dalej na zachód. To wzmaga też presję płacową.
Zdaniem przedstawiciela pracodawców, problemem zaczyna stawać się bariera mentalna.
- Na rynek pracy wchodzi pokolenie, które woli pozostać na garnuszku rodziców. Nie czuje presji, żeby znaleźć pierwszą, nie zawsze dobrze płatną pracę, bo wychodzą z założenia, że im należy się więcej. Na to nakłada się często negatywny wizerunek przedsiębiorcy i złe nastawienie mentalne do etosu pracy - zastrzega pracodawca.
W takiej sytuacji rośnie liczba przedsiębiorców i gospodarstw rolnych, które decydują się powierzyć pracę obcokrajowcom. W ubiegłym roku pracodawcy z powiatu lubelskiego złożyli 6022 takie oświadczenia. Do poniedziałku urząd zarejestrował ich już 3383. Wśród rekordzistów jest powiat opolski, gdzie w 2016 r. zarejestrowano 15,5 tys. oświadczeń, a w tym roku 7232.
- Powinniśmy się cieszyć, że mamy chętnych do pracy Ukraińców. Powinniśmy ułatwiać im dostęp do lubelskiego rynku pracy i nie łamać ich praw. Bez nich trudno będzie polskim firmom zachować obecne tempo rozwoju - przyznaje Jodłowski.
W naszym regionie legalnie pracuje ponad 75 tys. Ukraińców.