Spośród 19 milionów Polaków (w wieku 25-59 lat) konta emerytalne ma 1,64 mln. Jednak tylko na co trzecie z nich w ubiegłym roku posiadacze dokonali wpłaty na swoją przyszłą „złotą jesień”. Dla młodych, rozpoczynających pracę zawodową prognozy są fatalne - czeka ich emerytalna nędza. Mają to zmienić Pracownicze Plany Kapitałowe.
W skrócie idea PPK sprowadza się do tego: zgodzimy się, żeby co miesiąc uszczknięto nam trochę (2-4 proc.) z pensji, dzięki czemu na starość uzbieramy dodatkowe oszczędności i nasza emerytura nie będzie już tak nędzna, jak ta otrzymana wyłącznie z ZUS. Zgodnie z założeniami programu na bezpieczną przyszłość Polaków mają zrzucić się solidarnie pracownicy, pracodawcy i państwo.
Do PPK mają być zapisywani wszyscy, ale udział jest dobrowolny (można się wypisać). Państwo na zachętę daje składkę powitalną w wysokości 250 zł i roczną dopłatę w kwocie 240 zł. To ma zniechęcić do rezygnacji z PPK, bo konsekwencją będzie utrata właśnie państwowej części składki. Jedną z głównych zalet PPK jest to, że pozwalają one uniknąć podatku od wypracowanych zysków. Podobny system funkcjonuje w Wielkiej Brytanii i z doświadczeń wyspiarzy wynika, że liczba ludzi dodatkowo oszczędzających na emeryturę znacząco tam wzrosła.
Oszczędzanie na własną emeryturę jest koniecznością. Ubiegłoroczny raport OECD - „Pensions at a Glance 2017” - dotyczący systemów emerytalnych na świecie, wskazuje wyraźnie, że obecni polscy 20-latkowie na starość dostaną na rękę zaledwie 38,6 proc. swojej ostatniej pensji netto. I to pod warunkiem, że od 20. urodzin będą pracować nieprzerwanie do sześćdziesiątki.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień