Prawie trzy miliardy złotych może kosztować budżet państwa wykupienie prawa do deputatu węglowego od emerytów i rencistów górniczych. W zamian za zrzeczenie się dalszych roszczeń.
Jak niedawno mówił Grzegorz Tobiszowski, wiceminister do spraw energii, to maksymalna kwota - zakładając sytuację, że wszyscy uprawnieni zdecydowaliby się na tę opcję.
Chodzi o ok. 235 tys. osób, które - zgodnie z aktualną wersją projektu ustawy - staną przed wyborem: albo zdecydują się na jednorazowe wykupienie i zrzeczenie się deputatu, albo pozostaną przy corocznym świadczeniu, jak było to do czasu, gdy deputat został przez spółki górnicze wypowiedziany lub zawieszony. Dodajmy jednak, że tylko nieliczni wciąż to świadczenie dostają - z budżetu państwa albo z firm, w których pracowali.
Wiceminister Tobiszowski poinformował, że decyzję dotyczącą jednorazowej wypłaty trzeba będzie podjąć do końca roku.
Teraz rząd „szuka” 2,7 mld zł - czyli całkiem sporo. To kwota tylko nieco mniejsza od pieniędzy, które zostały wypłacone w ciągu trzynastu pierwszych miesięcy funkcjonowania programu „Rodzina 500 plus” w naszym województwie (2,95 mld zł). Te niemal 3 miliardy złotych mają zostać wydane na wykupienie od emerytów i rencistów górniczych prawa do deputatu węglowego.
- Jesteśmy na etapie rozmów z Ministerstwem Finansów. Wiem, że będzie potrzebna zmiana ustawy budżetowej. Zależy nam na tym, aby tę kwestię uregulować - mówił niedawno w Rudzie Śląskiej Grzegorz Tobiszowski, wiceminister ds. energii.
Wcześniej mówiło się o tym, że roczny koszt wypłaty deputatu z budżetu państwa wyniósłby ok. 400 milionów złotych. Skąd ta zmiana? Projekt ustawy dotyczącej deputatów jest modyfikowany. W aktualnej wersji uprawnieni dostaną do wyboru: albo jednorazową wypłatę, albo coroczny ekwiwalent.
Dlatego też minister Tobiszowski zaznaczał, że owe 2,7 mld zł to maksymalna kwota, jaka miałaby zostać zabezpieczona na zrealizowanie tego świadczenia - oczywiście przy założeniu, że wszyscy uprawnieni (albo znakomita ich większość) zdecydowaliby się jednak na opcję pierwszą, czyli jednorazową wypłatę. Sprawa dotyczy ok. 235 tys. byłych górników. Kwota 400 mln zł była brana pod uwagę, gdy zakładano tylko opcję corocznych przelewów tego świadczenia.
Według niedawno przedstawionych wyliczeń, taka jednorazowa wypłata miałaby wynieść ok. 12 tysięcy złotych. Dodajmy, że to kwota wyższa od tej, która pojawiła się pod koniec ubiegłego roku. Wówczas, gdy po raz pierwszy pojawił się pomysł jednorazowej wypłaty za zrzeczenie się deputatu, mówiło się o ok. 8-9 tys. zł. Później jednak nawet o 14 tys. zł. Teraz natomiast o ok. 12 tys. zł.
Jednak jest jedno dość znaczące „ale”. Grzegorz Tobiszowski podkreślał, że decyzję o wyborze jednorazowej wypłaty trzeba będzie podjąć do końca tego roku.
Tymczasem dwie ustawy wciąż mają status projektów, choć jesienią ma ruszyć zapowiadana ofensywa ustawodawcza w tej kwestii. Bo sprawa - jak to określił w jednym ze swoich komentarzy Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności - „ślimaczy się” od ponad roku. Dodajmy, że pierwsze powakacyjne posiedzenie Sejmu zaplanowane jest w przyszłym tygodniu.
- Nastroje emerytów? To huśtawka: od optymizmu, że sprawa będzie wreszcie załatwiona, do pesymizmu, że idzie to coś za długo - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, który stanął na czele komitetu inicjatywy ustawodawczej.
Komitet w zeszłym roku złożył w Sejmie obywatelski projekt ustawy ws. deputatów z ok. 126 tys. podpisów osób popierających tę inicjatywę. Zakładano w nim coroczną wypłatę, ale jak mówił Czerkawski na łamach DZ w sierpniu, jeśli w projekcie rządowym znajdzie się zapis o możliwości wyboru, to „przeszkód robić nie będziemy”.
Jeden z emerytowanych górników, który pod ziemią w kopalni Mysłowice-Wesoła przepracował 21 lat, przyznaje, że propozycja jednorazowej wypłaty jest uczciwym rozwiązaniem tej kwestii i sam zdecydowałby się na tę możliwość.
- W latach 80., gdy przyjmowaliśmy się na kopalnię i podpisywaliśmy umowy, to było zapewnienie, że jeśli dorobimy do emerytury, to będziemy otrzymywać również deputat węglowy. Później to zostało złamane - komentuje były górnik.
Rząd „szuka” 2,7 mld zł - czyli całkiem sporo. To kwota tylko nieco mniejsza od pieniędzy, które zostały wypłacone w ciągu trzynastu pierwszych miesięcy funkcjonowania programu „Rodzina 500 plus” w naszym województwie (2,95 mld zł). Te niemal 3 miliardy złotych mają zostać wydane na wykupienie od emerytów i rencistów górniczych prawa do deputatu węglowego.
- Jesteśmy na etapie rozmów z Ministerstwem Finansów. Wiem, że będzie potrzebna zmiana ustawy budżetowej. Zależy nam na tym, aby tę kwestię uregulować - mówił niedawno w Rudzie Śląskiej Grzegorz Tobiszowski, wiceminister ds. energii.
Wcześniej mówiło się o tym, że roczny koszt wypłaty deputatu z budżetu państwa wyniósłby ok. 400 milionów złotych. Skąd ta zmiana? Projekt ustawy dotyczącej deputatów jest modyfikowany. W aktualnej wersji uprawnieni dostaną do wyboru: albo jednorazową wypłatę, albo coroczny ekwiwalent.
Dlatego też minister Tobiszowski zaznaczał, że owe 2,7 mld zł to maksymalna kwota, jaka miałaby zostać zabezpieczona na zrealizowanie tego świadczenia - oczywiście przy założeniu, że wszyscy uprawnieni (albo znakomita ich większość) zdecydowaliby się jednak na opcję pierwszą, czyli jednorazową wypłatę. Sprawa dotyczy ok. 235 tys. byłych górników. Kwota 400 mln zł była brana pod uwagę, gdy zakładano tylko opcję corocznych przelewów tego świadczenia.
Według niedawno przedstawionych wyliczeń, taka jednorazowa wypłata miałaby wynieść ok. 12 tysięcy złotych. Dodajmy, że to kwota wyższa od tej, która pojawiła się pod koniec ubiegłego roku. Wówczas, gdy po raz pierwszy pojawił się pomysł jednorazowej wypłaty za zrzeczenie się deputatu, mówiło się o ok. 8-9 tys. zł. Później jednak nawet o 14 tys. zł. Teraz natomiast o ok. 12 tys. zł.
Jednak jest jedno dość znaczące „ale”. Grzegorz Tobiszowski podkreślał, że decyzję o wyborze jednorazowej wypłaty trzeba będzie podjąć do końca tego roku.
Tymczasem dwie ustawy wciąż mają status projektów, choć jesienią ma ruszyć zapowiadana ofensywa ustawodawcza w tej kwestii. Bo sprawa - jak to określił w jednym ze swoich komentarzy Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności - „ślimaczy się” od ponad roku. Dodajmy, że pierwsze powakacyjne posiedzenie Sejmu zaplanowane jest w przyszłym tygodniu.
- Nastroje emerytów? To huśtawka: od optymizmu, że sprawa będzie wreszcie załatwiona, do pesymizmu, że idzie to coś za długo - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, który stanął na czele komitetu inicjatywy ustawodawczej.
Komitet w zeszłym roku złożył w Sejmie obywatelski projekt ustawy ws. deputatów z ok. 126 tys. podpisów osób popierających tę inicjatywę. Zakładano w nim coroczną wypłatę, ale jak mówił Czerkawski na łamach DZ w sierpniu, jeśli w projekcie rządowym znajdzie się zapis o możliwości wyboru, to „przeszkód robić nie będziemy”.
Jeden z emerytowanych górników, który pod ziemią w kopalni Mysłowice-Wesoła przepracował 21 lat, przyznaje, że propozycja jednorazowej wypłaty jest uczciwym rozwiązaniem tej kwestii i sam zdecydowałby się na tę możliwość.
- W latach 80., gdy przyjmowaliśmy się na kopalnię i podpisywaliśmy umowy, to było zapewnienie, że jeśli dorobimy do emerytury, to będziemy otrzymywać również deputat węglowy. Później to zostało złamane - komentuje były górnik.