Na Dąbrowie zaczaili się na gangstera. Wyciągnęli go przez okno samochodu [FILM, ZDJĘCIA]
Sceny jak z filmu sensacyjnego rozegrały się wczoraj około południa na ul. Dąbrowskiego w rejonie skrzyżowania z ul. Tatrzańską. Policjanci z wydziału kryminalnego łódzkiej policji przy wsparciu funkcjonariuszy z samodzielnego pododdziału antyterrorystycznego zaczaili się na gangstera. Gdy mężczyzna (Ormianin z pochodzenia) zorientował się, że przygotowano na niego zasadzkę, chciał odjechać smartem, ale radiowóz błyskawicznie zajechał mu drogę i zablokował możliwość ucieczki. W ruch poszły granaty i paralizator.
- Najpierw usłyszałem huk, jakby ktoś strzelał z pistoletu lub odpalał bardzo głośne petardy - mówi świadek zdarzenia. - Gdy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem grupę mężczyzn w kominiarkach i policyjne samochody na włączonych sygnałach świetlnych. Wszystko trwało kilkadziesiąt sekund. Policjanci podbiegli do samochodu, w którym siedziało dwóch mężczyzn. Wybili szyby, strzelili paralizatorem i wywlekli ich z auta na zewnątrz. Starszego z mężczyzn skuli kajdankami. Po chwili wsadzili go do karetki pogotowia.
- Musieli tu na niego czekać, bo nagle podjechało kilka nieoznakowanych samochodów i wyskoczyli z nich policjanci w kominiarkach i z bronią w ręku - dodaje kobieta, która widziała policyjną akcję. - Krzyczeli: policja, policja! W tej samej chwili usłyszałam huk i schowałam się do klatki schodowej, bo myślałam, że to strzały z pistoletu.
- Dziś mogę jedynie potwierdzić, że policjanci działali w rejonie ul. Dąbrowskiego na zlecenie prokuratury i że doszło do zatrzymania 48-letniego mężczyzny - mówi komisarz Adam Kolasa, z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Funkcjonariusze użyli granatów hukowych oraz paralizatora. Nikt nie ucierpiał. Ze względu na dobro sprawy więcej informacji nie udzielamy.
Zatrzymany 48-latek został zabrany karetką do lekarza na badania (to rutynowe działanie i tak dzieje się zawsze przed osadzeniem osoby zatrzymanej), a w godzinach popołudniowych trafił na komendę.
Policjanci nie ukrywają, że zatrzymany 48-latek jest im bardzo dobrze znany i jego kryminalna kartoteka jest bogata.
Świadkowie też znają mężczyznę.
- Kiedyś trząsł łódzką autogiełdą. Mówiło się o nim, że jest królem autogiełdy. To jednak już stare dzieje. Pobierał wtedy haracze i był bezlitosny. Płacić musieli mu nie tylko ci, którzy trudnili się nielegalnym handlem, ale również ci, którzy prowadzili legalny biznes - opowiadają. - A zaczynał w drugiej połowie lat 90. od handlu nielegalnym alkoholem i papierosami. Wszyscy wiedzą, co to jest za typ i raczej wolą obchodzić go szerokim łukiem. Mówi się, że nosi przy sobie broń. Antyterroryści nie byli tu dziś przez przypadek. Policja doskonale wie, z kim ma do czynienia. Ciekawe tylko, co tym razem nawywijał.