Na chrzcie dali mu Grzesiu, bo powtarzał, że jest Griszą. Jest jednym z 650 dzieci, które przeżyły Auschwitz
W niedzielę będzie w Oświęcimiu. Dyrekcja muzeum zaprosiła go na obchody 74. rocznicy wyzwolenia Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Był tam wtedy. Grzegorz Tomaszewski jest jednym z 650 dzieci, które przeżyły Auschwitz.
Przez długie lata nikomu nie opowiadałem o obozie, nie przyznawałem się. Bałem się, tkwiło we mnie przekonanie, że byłem za coś skazany, czułem się czemuś winny. Nawet żonie, jak ze sobą chodziliśmy, nie mówiłem o Oświęcimiu - opowiada Grzegorz Tomaszewski z Głuchołaz.
- Wstydziłem się numeru obozowego, tego, co zobaczyłem w obozie. Zresztą jak tu opowiadać o glistach wyjmowanych sobie z gardła w czasie pobytu w obozowym szpitalu, bo łechtały w przełyk. Albo o kiszkach, które między dziećmi sami sobie wkładaliśmy do odbytów. Kiedy dostaliśmy biegunki, to kiszki nam wypadały.
- 27 stycznia 1945 roku miał 7 lat, z czego półtora roku spędził w obozie. Tu umarła jego matka, po trzech miesiącach morderczej pracy. Potem siostrzyczka i babcia.
- Został sam.
- Dwa razy trafił do obozowego szpitala. Jesienią 1944 roku był w grupie dzieci przygotowywanych do „zniemczenia”, przekazania do aryjskich rodzin. Ostatecznie się nie zakwalifikował, bo był zbyt chory.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień