Na billboardach chcą informować dlaczego PiS chce zmian w sądownictwie
Polska Fundacja Narodowa za 100 mln zł na billboardach informować, dlaczego PiS chce zmian w sądownictwie. Eksperci: „To zła droga”. Lada dzień prezydent ma ogłosić swoje projekty reformy.
„Niech zostanie tak jak było. Czy na pewno tego chcesz?” to hasło z kilkunastu billboardów, które stoją między innymi przy autostradzie A1 na odcinku od Nowych Marzów do Gdańska. Podobne bill-boardy pojawiły się również w miastach. Tekst napisany jest białą czcionką na czarnym tle.
Reklamy o sądach?
Za tą zagadkową kampanią nie stoi żadna z sieci handlowych. Jak się okazało, odpowiada za nią powołana z inicjatywy premier Beaty Szydło Polska Fundacja Narodowa. Jej fundatorami jest 17 państwowych spółek, m.in. Orlen, PKO Bank Polski i Totalizator Sportowy. Budżet fundacji to około 100 mln zł. PFN ma promować Polskę, pielęgnować historię i wspierać sport czy kulturę.
Jeszcze w tym miesiącu własne projekty ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości ma przedstawić prezydent Andrzej Duda, który w lipcu, po kilkudniowych, ogólnopolskich protestach, zawetował dwie ustawy przygotowane przez PiS.
Prezydentowi w pracy nad projektami w charakterze eksperta ustaw pomaga prof. Michał Królikowski, adwokat, w latach 2011-2014 podsekretarz w ministerstwie sprawiedliwości.
Istota niezawisłości sądu
- Kontaktujemy się ze sobą co jakiś czas - o współpracy z prezydentem prawnik przyznał rozmowie z Moniką Olejnik z TVN24. - W obu projektach (zawetowanych w lipcu przez prezydenta, red.) istotnie naruszono, zaburzono wzorce, które wyznaczają ramy, których powinien trzymać się ustawodawca.
Królikowski nawiązał również wprost do zawetowanej ustawy o Sądzie Najwyższym, która zakładała możliwość odwołania sędziów przed końcem ich kadencji: - Istotą niezawisłości sądu jest to, że sędziego osobiście nie można rozliczać ze sposobu sprawowania tej funkcji. Rozliczać tak, że konkretne orzeczenie przez niego wydane będzie podstawą jego degradacji.
Kampania billboardowa ma na celu uświadomienie obywatelom, dlaczego tak ważne są zmiany, jakich wymaga system sądowniczy w Polsce. Problem jednak w tym, że akcja ma przedstawiać te argumenty przemawiające za reformą wymiaru sprawiedliwości, które podaje (i podawała wcześniej) strona rządowa.
- W lipcu takiej kampanii zabrakło. Ludzie nie wiedzieli, jakie są przyczyny oraz cele reformy. Stąd pojawił się opór społeczny - potwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą” jeden z polityków PiS.
Jak komentują to sędziowie? Są oburzeni, że to, w jaki sposób postrzega się sądy i jak je ocenia, stało się przedmiotem działania osób, które z wymiarem sprawiedliwości mają niewiele wspólnego. W tym miejscu pada nazwa Polskiej Fundacji Narodowej.
- Wydaje się przede wszystkim dziwne informowanie przez billboardy o reformie założeniach projektów reformy sądownictwa, podczas kiedy te projekty nie są jeszcze gotowe. Mam na myśli te, które ma przedstawić prezydent - ocenia sędzia Mariola Murawska, pełniące obowiązki prezesa Sądu Rejonowego w Brodnicy. Inni praktycy idą jeszcze dalej.
Sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” mówi wprost, że billboardy nie są miejscem do prowadzenia debaty o sądach.
„Teza z gruntu fałszywa”
- Polski wymiar sprawiedliwości to nie jest proszek do prania, by o nim dyskutować na bill-boardach - mówi sędzia Przy-musiński. - I co więcej, nie jest prawdą, że sami sędziowie są za tym, żeby nic się nie zmieniło. Już więc sama teza postawiona w kampanii opiera się na fałszu. To uniemożliwia jakąkolwiek konstruktywną dyskusję. Budzi moje zdziwienie też, że ma się tym zajmować Polska Fundacja Narodowa, której - wydaje mi się - pieniądze podatników zostały powierzone po to, by kształtować i poprawiać wizerunek Polski za granicami kraju.
Jak informowała wczoraj Rzeczpospolita, fundacja miała otrzymać na przeprowadzenie kampanii około 100 mln zł. Czy jest tak w istocie, zwróciliśmy się do Cezarego Andrzeja Jurkiewicza, prezesa fundacji. Czekamy na odpowiedź.
- Jeżeli jest to faktycznie kwota rzędu 100 milionów, to warto zauważyć, że rocznie 24 miliony euro Polska wydaje na pomoc prawną dla obywateli, czy na darmowe porady prawne - wylicza sędzia Przymusiński. - Niech każdy odpowie sobie na pytanie, dlaczego nie została zwiększona kwota na pomoc prawną.
Złożenie wniosku w tej sprawie do Najwyższej Izby Kontroli zapowiedział Adrian Zandberg z Zarządu Krajowego Partii Razem.