Choć nie udało się w tym roku zorganizować Wyścigów Mydelniczek w Świebodzinie, to osoby, które zbudowały swoje pojazdy przetestowały je w Niemczech. Ich wrażenia są bardzo pozytywne
Wyścigi Mydelniczek odbyły się w miniony weekend w niemieckim mieście partnerskim – Neuenhagen. Marzeniem jest, by takie wydarzenie zaistniało również w Świebodzinie.
Wszystko za sprawą współpracy polsko-niemieckiej, którą rozpoczęli świebodzińscy seniorzy. - Z czasem do współpracy przyłączyły się również sekcje młodzieżowe działające przy domu kultury. Stąd zaproszenia, wizyty, rewizyty, w trakcie których wymieniamy się doświadczeniami i świetnie bawimy – mówi Beata Czechowska, ze Świebodzińskiego Domu Kultury.
W Neuenhagen „Zjazd Mydelniczek”, to tradycyjna, coroczna impreza miejska, która przyciąga ogromną liczbę mieszkańców. Jedyny wymóg to stworzenie mydelniczki, czyli pojazdu własnej konstrukcji i przejazd ulicami miasta. - W naszym mieście partnerskim to ogromne wydarzenie. W tym roku do rywalizacji zgłoszono aż 80 pojazdów, a startujących było o wiele więcej. Zjazd otwiera burmistrz miasta wraz z komendantami, którzy zjeżdżają swoją własną mydelniczką - opowiada Krzysztof Juszyński, który wziął udział w tegorocznej imprezie.
Zjazd rozpoczyna się od wysokiej drewnianej rampy. W połowie na uczestników czeka fotoradar, który mierzy prędkość jaką osiąga pojazd, na samym końcu podawany jest czas całego zjazdu. W maju takie przedsięwzięcie miało odbyć się w Świebodzinie, ale nie udało się ze względu na zbyt małą liczbę zgłoszonych załóg. - Ulica Łużycka byłaby idealnym miejscem na zjazdy mydelniczek. W tym roku się nie udało, ale liczymy, że w kolejnym znajdą się chętni do wspólnej zabawy. Marzeniem jest, by w 2018 roku zaprosić do Świebodzina wszystkie załogi z Neuenhagen - zdradza B. Czechowska.
Marzeniem jest, by w 2018 roku zaprosić do Świebodzina wszystkie załogi z Neuenhagen
W tym roku Świebodzin reprezentowały dwie załogi, pracownicy domu kultury, którzy stworzyli swoje pojazdy. - Moja powstawała około dwóch tygodni, bo pracowałem tylko wieczorami, natomiast druga powstała w tydzień, ale każdego dnia spędzano nad nią kilka godzin. Tak naprawdę oba pojazdy powstały intuicyjnie, z materiałów, które mamy w garażu: metal, blacha, drewno, śruby, koła. Nie trzeba nakładów finansowych, by wziąć udział w świetnej zabawie - mówią Krzysztof Juszyński i Dominik Kramarz. Co ważne, mydelniczki przed wyścigiem muszą przejść przegląd techniczny. - Najważniejsze to odpowiednie opony, sprawne hamulce i układ kierowniczy – zaznaczają nasi rozmówcy.
- Neuenhagen żyje tym wydarzeniem. Liczymy więc, że i u nas stanie się to tradycyjnym punktem w harmonogramie imprez - zaznacza B. Czechowska. A to nie jedyny świebodziński akcent w mieście partnerskim. Na początku września do Neuenhagen na Oktoberfest wybrała się Świebodzińska Orkiestra Dęta, która dała kilka koncertów. - Najważniejsze, że daliśmy radę i z tego, co później słyszałem, przypadliśmy publiczności do gustu - mówi Remigiusz Rabiega, kapelmistrz orkiestry i dodaje: byliśmy pod ogromnym wrażeniem radości, jaką epatowali mieszkańców, a cały wyjazd dał nam możliwość integracji, nie tylko wewnętrznej, ale także z mieszkańcami miasta. Ponadto przybliżono nam zwyczaje i kulturę naszych bliskich sąsiadów. Oby jak najwięcej takich grań - kończy kapelmistrz.
- Dzięki tej współpracy zacieśniają się nasze kontakty, wymieniamy się doświadczeniami, ale i podpatrujemy metody pracy. To niezwykła promocja Świebodzina - podsumowuje B. Czechowska.
Autor: Alicja Kucharska