Z piosenkarką Mają Kleszcz o koncercie z okazji finisażu wystawy „DUDA GRACZ’75” w toruńskim CSW.
Występowała Pani wielokrotnie w Toruniu. Jakie wrażenie robi Gród Kopernika?
Toruń jest pięknym miastem, niewątpliwie wielkim atutem jest otwartość na Wisłę. Każdorazowo jestem zauroczona przepiękną architekturą i zabytkową starówką, tętniącą życiem również nocą. Podziwiam też wszelkiego rodzaju wydarzenia kulturalne odbywające się w tym mieście. Miałam okazję współpracować z wieloma toruńskimi artystami performatywnymi, więc bardzo lubię tą artystyczną enklawę.
Co było motywem przewodnim koncertu z okazji finisażu wystawy Jerzego Dudy-Gracza w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu?
Autorką tekstów do piosenek jest córka artysty, Agata Duda-Gracz. W pewnym sensie są to komentarze do obrazów i pojawiających się na nich postaci - są enigmatyczne i mają nieokreśloną tożsamość. Uważam, że w tym przypadku teksty płynęły z samego serca Agaty, która obcowała ze sztuką swojego ojca i nadal ją w sobie nosi, prowadzi z nią polemikę. Z kolei ja i Wojtek wypełniliśmy to wszystko muzyczną treścią.
W 2005 roku, wraz z Wojciechem Krzakiem, założyła Pani projekt muzyczny IncarNations? Na czym on polega?
Stworzyłam ten projekt wspólnie z Wojtkiem Krzakiem. Pierwotnie był naszym pomysłem na realizowanie swoich muzycznych pragnień. Nazwa projektu nawiązuje do wcielania się w różne postacie i role. Potem przybraliśmy formułę piosenek retro, która jest aktualnie ideą wiodącą. Poza tym IncarNations firmuje także działania teatralne i występy muzyczne w ramach spotkań ze sztuką.
W jaki sposób muzyka wpływa na widowisko teatralne?
Myślę, że istotne jest nawiązanie dialogu z reżyserem. Każdy twórca spektaklu ma swoją wizję i wymaga czegoś innego od kompozytora. Dla przykładu - Michał Zadara potrzebuje uwiarygodnienia przestrzeni teatralnej. Muzyka pełni tutaj funkcję mimesis, czyli w jakimś stopniu imituje życie. Natomiast Agata Duda-Gracz jest reżyserem kreatywnym. Muzyka jest dla niej „sprężyną”, która uruchamia postać. Dzięki temu można tutaj zastosować znacznie więcej symboliki i poetyki muzycznej. Zupełnie inaczej jest także podczas współpracy z Pawłem Miśkiewiczem. W jego zamyśle muzyka ma być aktem performatywnym, który zburzy istniejącą rzeczywistość. Następstwem tego będzie sytuacja, w której przez chwilę będziemy mogli zajrzeć do innego świata.