Muszą zdobyć halę, której nie lubi nikt
Trzeba zdobyć „okrutną” halę Gryfia, żeby przedłużyć szanse na brązowy medal. Dziś Anwil Włocławek gra w Słupsku z Energą Czarnymi.
Czarni w tym sezonie przegrali przed własną publicznościa tylko 3 z 19 meczów - dwukrotnie ze Stelmetem Zielona Góra i raz na początku sezonu sensacyjnie z MKS Dąbrowa Górnicza.
A na wyjeździe zwyciężali w ćwierćfinale play off z Polskim Cukrem Toruń czy z An-wilem Włocławek w pierwszym meczu o brązowy medal.
Mała hala Gryfia, pełna żywiołowo reagujących kibiców, jest nieprzyjemna dla gości, a także dla sędziów, którzy wielokrotnie dają się ponieść emocjom. I z taką halą muszą dziś zmierzyć się zawodnicy Anwi-lu, jeśli chcą wrócić do siebie i powalczyć jeszcze o brązowy medal. Jeśli przegrają, będzie to dla nich koniec sezonu, który zakończą i tak na bardzo dobrym, czwartym miejscu.
Oczywiście, po zwycięstwie we Włocławku 59:54 to Czarni są zdecydowanym faworytem, ale kto wie, czy to nie będzie atut włocławian. Będą grać bez jakiejkowiek presji, a wówczas wiele zagrań po prostu wychodzi. Muszą przede wszystkim poprawić skuteczność, bo w pierwszym meczu była ona dramatyczna - 19/60 z gry, czyli niespełna 32 procent.
Obrona była dobra, bo zatrzymanie Czarnych na 59 pkt. często daje zwycięstwo. Niemal wszyscy zawodnicy zagrali w ataku poniżej oczekiwań, nie licząc Dawida Jelinka (25 pkt.) i momentami Kamila Łą-czyńskiego (12 pkt.).
Ale żeby pokonać Czarnych, w zdobywanie punktów muszą się włączyć wszyscy, włącznie z Danilo Andjusiciem, Fiodo-rem Dmitriewem, Piotrem Stelmachem, Michałem Chylińs-kim czy Bartoszem Diduszko. Przyda się także jeszcze lepsza walka na tablicach Kervina Bri-stola i Roberta Tomaszka.