Musimy pokonać Odrę
Wszystkie promy na rzece utknęły na brzegu. - Nasza przeprawa mogłaby dziś kursować. Trzeba wziąć przykład z Niemiec - mówią mieszkańcy Pomorska.
Problemy z promami pojawiły się już w połowie czerwca. Pod koniec minionego miesiąca zamknięto połączenia w Brodach i Pomorsku. Prom w Milsku kursował z ograniczeniami. Czynna była jeszcze przeprawa w Połęcku. Dziś z powodu niskiego poziomu wody w rzece stanęły wszystkie przeprawy.
- To nie niska woda unieruchomił nasz prom, a zła jego konstrukcja i za wysokie skarpy, na które trudno wjechać autom z niskim zawieszeniem - mówi Zbigniew Wasylkowki z Pomorska. - U nas przeprawa mogłaby działać. Poziom rzeki wynosi 1,5 m a zanurzenie obciążonego promu to 0,5 m. Po prostu przy niższym poziomie Odry auta nie mogą pokonać wysokiego podjazdu, który powstał po wylaniu na brzegu góry asfaltu.
Mieszkańcy Pomorska boją się, że dziś powtórzy się sytuacja z ub. r., kiedy to przeprawa była zamknięta aż przez 166 dni. Mieszkańcy terenów zaodrzańskich, aby dojechać do pracy w Zielonej Górze muszą jechać przez most w Cigacicach lub w Krośnie Odrzańskim. Droga i koszt dojazdu są dwa razy większe niż w dni, gdy przeprawa jest czynna.
- Ja na szczęście mam auto na gaz, a i tak wydaję ok. 400 zł na dojazdy. Przez Sulechów do Zielonej Góry jest 32 km, a promem zaledwie 15 km. Przez brak zrozumienia urzędników wszyscy cierpimy - powiedział "GL" Dariusz Towpik z Pomorska.
Zdaniem mieszkańców Pomorska - organizacja przeprawy powinna być inna.
- Brakuje tzw. przypromków na brzegach, które ułatwiają wyjazd aut z promu, burta przeprawy winna być umocowana wyżej, aby przy wyjeździe skarpa nie była taka stroma. Sam najazd na skarpę też mógłby być niższy, bo teraz to wylano tam górę asfaltu, która tylko utrudnia ruch. A i konstrukcja promu, umocowanie stalowej liny napędu powoduje, przeprawa nie może kursować przy mniej korzystnej pogodzie - wylicza Z. Wasylkowski.
Na dowód, że prom mógłby lepiej działać mieszkańcy pokazują zdjęcia z Niemiec, na których na brzegu rzeki leżą przypromki, a betonowy podjazd jest dużo łagodniejszy niż na Odrze. Takie rozwiązanie usprawniłoby ciągłość w działalności przeprawy i u nas.
- Promy na Odrze są nowe. Kosztowały po 1 mln zł i nikt nie zdecyduje się na zastąpienie ich kolejnymi. To projektant promu powinien wypowiedzieć się na temat możliwych zmian jego konstrukcji. O wszelkich inwestycjach, jak budowa przypromków czy przebudowa skarpy decyduje samorząd województwa, który może przeznaczyć na ten cel pieniądze - mówi Iwona Stańczyk, naczelnik wydziału dróg i mostów Zarządu Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze. - Warunki kursowania promów regulują przepisy. Ostatnio dwie czynne przeprawy kursowały mimo niskiej wody. Gdy skontrolował je inspektor nadzoru żeglugi śródlądowej, wstrzymał kursy i wlepił mandaty przewoźnikom.