Mur-nie mur
Czy każdy człowiek w wieku bliskim sędziwego buduje wokół siebie mur? Może nie taki, jak dawny mur berliński z betonu, ale też się odgradza od rzeczywistości. Rzecz się dzieje tylko w głowie. W moich hierarchiach, gdy patrzę na różnych znajomych w wieku 70+ to się może zaczynać chyba, gdy zamaszystym krokiem znajdą się w dekadzie dziewięćdziesięciu wiosen, bo na razie tego nie widać. Wydaje się, że nawet wiele stracili z dawnej energii. Nie przestali robić tego, co zawsze robili.
Pewnie zupełnie niepotrzebnie zacząłem się deliberować, co sprawia, że taki mur w sobie „tkają”. W takiej ICH wewnętrznej enklawie poruszają się wtedy na kontaktowych orbitach rodzina i przyjaciele. Decyduje o tym jedno słowo-klucz. To jest zaufanie. Ów klucz skonstruowany jest z ICH życiowego doświadczenia. Znają doskonale mankamenty swoich dotychczasowych zabezpieczeń. Z niewiele zmieniającą się przez lata od dzieciństwa śmieszną naiwnością i jeszcze zabawniejszym optymizmem na czele.
Szukałem jakichś badań socjologicznych, które by pokazywały, jak człowiek traci zaufanie do drugiego człowieka, potem do grupy ludzi i wreszcie do całej otaczającej go rzeczywistości. Z komputera oraz własnej pamięci nic takiego nie wygrzebałem. Z tej bezsilności pocieszyłem się badaniami prowadzonymi przez lubelskich studentów, którymi posługiwał się CBOS. Tyle, że one pokazują w jakim stopniu my wszyscy szanujemy poszczególne profesje. Oczywiście, natychmiast sprawdziłem, jak wypadła w tych badaniach moja profesja, którą zajmowałem się ponad pół wieku, czyli dziennikarstwo. A autopsji wiem, że gdy w jakiejś knajpie pochyli się nad szklankami kilku emerytowanych dziennikarzy, to możemy być pewni, że wstaną od stołu z wewnętrznym przekonaniem, że ten zawód teraz tragicznie psieje. Owo przekonanie pogłębi fakt, że pracowali w czasach PRL-u. Doskonale pamiętają, że żaden partyjny nacisk nie zwalnia od bycia człowiekiem przyzwoitym. To ich „starcze gderanie” wiarygodnie wspierają badania prowadzone przez lata. Takich badań nie robi się często, ale nawet na tych starych widać, że środowisko zaczęło się dzielić na dwie koncepcje „uprawiania” tego zawodu. Teraz ekipa rządząca bardzo intensywnie szuka sposobu na wykupienie prasy regionalnej pod jakimkolwiek pretekstem.
W ostatnich badaniach zawód dziennikarza szanowało 50 procent pytanych. W latach siedemdziesiątych to było ponad 70 procent, w latach dziewięćdziesiątych jeszcze zdecydowanie przekraczało 60 procent. Ale czy moi koledzy i ja, emeryt dziennikarski, możemy się cynicznie pocieszać, że jesteśmy w połowie stawki NAJMNIEJ szanowanych zawodów? Listę tych pogardzanych otwierają działacze partii politycznych, tuż za nimi są posłowie na Sejm i ministrowie. Księża zajmują na tej czarnej liście dziewiąte miejsce.
14 czerwca 2017 roku