Mundury i togi pełne dodatków
Żołnierze, policjanci i strażacy nie dostali w zeszłym roku podwyżek. Otrzymali je prokuratorzy.
- Prokuratorzy otrzymali pod wyżki w związku ze wzrostem kwoty bazowej, która jest podstawą naliczenia wynagrodzenia - wyjaśnia Piotr Grzegorek, prokurator okręgowy w Bydgoszczy.
Ich pensje wzrosły o 3,53 proc. Mogą też liczyć m.in. na dodatki funkcyjne - średni wynosi 1383 zł netto miesięcznie, a minimalny 1027 zł.
Również dla żołnierzy goła pensja to nie wszystko, bo należy im się np. tzw. mieszkaniówka - w Bydgoszczy wynosi 900 zł. Otrzymują również m.in. trzynastki, nagrody uznaniowe, jubileuszowe, gratyfikacje urlopowe i tzw. mundurówkę. Najniższe dodatki na mundur mają żołnierze szeregowi: 1700-1800 zł (raz na rok). Podoficerowie dostają 1900-2 tys. zł, ci w randze chorążych - 2-2,2 tys. zł, starsi i młodsi oficerowie - 2-2,3 tys. zł, generałowie - 4,3 tys. zł.
Dodatki policjantów to np. trzynastka, gratyfikacja urlopowa - 402 zł na każdą osobę w rodzinie, roczny dodatek na remont mieszkania - 142 zł na osobę, i tzw. mundurówka (ok. 2 tys. zł raz na rok).
Zarobki strażaków wzrastają m.in. o dodatki służbowe i motywacyjne (ostatnie są przyznawane uznaniowo, za zadania wykraczające poza obowiązki służbowe, udział w akcjach o dużym obciążeniu psychicznym czy prowadzenie szkoleń).
I tak: stażysta może liczyć na 149 zł (brutto) miesięcznie, starszy ratownik - 531 zł, dowódca zastępu - 623 zł, dowódca zmiany - 1030 zł, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej - 1644 zł.
Do pensji strażników dochodzą: dodatki za wysługę lat (1 proc. podstawy za każdy rok, ale nie więcej niż 20 proc.) oraz za pracę w nocy czy obsługę codzienną pojazdów.
Pracownicy cywilni wojska i policji mają gorzej
Mieszkańcy regionu zatrudnieni na takich zasadach skarżą się, że są traktowani jak pracownicy gorszej kategorii.
Opowiadają, że zarabiają 1200- 1600 zł na rękę miesięcznie. O dodatkach, jak zawodowi żołnierze czy policjanci, mogą tylko pomarzyć. Narzekają, że gdy mundurowi dostają podwyżki, oni zwykle figę z makiem. Od lat walczą o dużo wyższe zarobki, ale jak na razie - bez większych efektów.
Pan Marek chciał zostać żołnierzem, ale...
Ten zawód przyciąga wielu chętnych, dlatego że w Polsce sektor prywatny został zaniedbany, więc ludzie wolą iść na państwowe posady - uważa mieszkaniec powiatu toruńskiego.
Pan Marek opowiada: - Kilka razy próbowałem dostać się do armii, raz do szkoły podoficerskiej, a trzy razy do Narodowych Sił Rezerwowych. Zawsze mówili, że nie ma miejsca. Mój sąsiad dostał się bez problemu i później śmiał się ze mnie, że po prostu zabrakło mi „pleców”. Tak to, niestety, u nas jest. Bez „pleców” to tylko pracę jako kasjer w supermarkecie mogę dostać. Jednak ja nie chcę harować za grosze. Dlatego pojadę do roboty do Niemiec, skoro Polska mnie nie potrzebuje.