Mówią w Sztumie: Cała Polska z nas się śmieje – nożownicy i złodzieje
Burmistrz zniszczył baner postawiony przez biznesmena, który oskarża władze miasta o korupcję, a prokuraturę o krycie tego procederu. Teraz Antoni Fila liczy na ukaranie „aferzystów”.
W Sztumie wrze po tym, jak jego burmistrz nocą zaatakował nożem wiszący w środku miasta baner z hasłem, że pani prokurator z Kwidzyna ochrania jego malwersacje. Dla jednych to bolesna sprawa. Dla innych śmieszna. Ale najwięcej jest takich, którzy mówią brutalnie: mnie te spory burmistrza i przedsiębiorcy od banera nie obchodzą, bo obu poprzewracało się już w głowie...
Na placu Wolności, na którym doszło do tego głośnego aktu wandalizmu, w miejscu zniszczonego stoi już nowy baner. Tylko hasło o malwersacjach zostało to samo.
Zagaduję kobietę, która przechodzi przez plac. Od razu przyjmuje wzburzony ton. - Wie pani, jak się teraz mówi w Sztumie? Cała Polska z nas się śmieje - nożownicy i złodzieje. Wstyd, proszę pani. Najpierw media przyjeżdżały do nas, kiedy dyrektor więzienia pchnął nożem więźnia. Teraz filmują Sztum z powodu burmistrza, który nożem zaatakował baner.
Po chwili, już spokojniej, dodaje, że żal jej jednak burmistrza
- Nie wytrzymał tego psychicznego molestowania - tłumaczy. - Jako mężczyzna, burmistrz zachował się po męsku. Jako samorządowiec miał pecha - wyrzuca z siebie jeden z lokalnych polityków, przychylny burmistrzowi. Ale już radni opozycyjni z Obywatelskiego Porozumienia Samorządowego Powiśle nie znajdują w sobie dla burmistrza ani trochę litości. W krótkich, żołnierskich słowach oświadczają, że dla nich to niewyobrażalny skandal i kompromitacja burmistrza, który będąc pod wpływem alkoholu, dokonał aktu wandalizmu na mieniu prywatnym w miejscu publicznym. I ich zdaniem, to czyn wymagający napiętnowania, zwłaszcza w przypadku człowieka, który ma się troszczyć także o wychowanie młodzieży i promowanie właściwych wzorców zachowania. Dlatego apelują: burmistrz powinien podać się do dymisji, jak każdy człowiek honoru.
Większość mieszkańców odpowiada w stylu, że wart Pac pałaca, a pałac Paca. I dowodzi, że burmistrz, który urzęduje już piątą kadencję, nie zrobił aż tak wiele dla miasta, a drugi bohater tej sprawy, przedsiębiorca Antoni Fila, to lokalny pieniacz.
- Weźcie się za tego pajaca, co drogę rozwalił, pracowników ma za śmieci, a w kościele świętego zgrywa - usłyszałam pod adresem Fili.
Wrze też w internecie
Ale tu, poza głosami oburzenia, jest także miejsce na humor. Jedni tworzą rymowanki w stylu: „Nawet w Sztumie nie każdy pić umie. Wódka, baner, nóż, a więzienie tuż”. Ktoś inny pyta: „Burmistrz pracowity nocą? To pewnie przeszedł do PiS”. Pojawiają się też kpiny, że to baner zaatakował burmistrza, który musiał się bronić, robiąc tym samym aluzję do słów Leszka Tabora, tłumaczącego się, że to była obrona konieczna, pod wpływem impulsu, którego nie może zrozumieć.
Na razie burmistrz udał się na zwolnienie lekarskie
I sprawy nie komentuje. Ma jednak obrońców. Chętnie rozmawia o tym przewodniczący Rady Miejskiej w Sztumie Czesław Oleksiak. On nie jest wzburzony zachowaniem burmistrza, tylko oburza go sam baner. Ten baner to zwyczajna ludzka podłość. Rozumie więc zachowanie Leszka Tabora, chociaż uważa, że było niepotrzebne. Ale człowiek ma wytrzymałość psychiczną ograniczoną. I widać burmistrz nie wytrzymał. Skoro prokuratura nie potrafiła zrobić porządku z tym banerem, to wziął załatwienie sprawy na siebie.
- Ale ludzie wspierają go. I jedni będą zbierać podpisy w sprawie referendum o jego odwołanie, a inni będą zbierać podpisy poparcia - zapewnia Oleksiak.
Wspomina, że kiedy usłyszał o tym incydencie, od razu przypomniał mu się Daniel Olbrychski w Zachęcie. I protest aktora, który szablą zniszczył zdjęcie swoje i kolegów w nazistowskich mundurach. - Nikt ich nie pytał o zgodę, dlatego Olbrychski zareagował tak gwałtownie. I tu jest podobnie - twierdzi.
Malwersacje? Sprawy wyssane z palca - uważa. I wymienia, że burmistrz oraz gmina byli wielokrotnie kontrolowani przez służby wojewody, marszałka, przez Regionalną Izbę Obrachunkową i prokuraturę z powództwa pana Fili. I wszystkie sprawy zostały umorzone. - I co, jeśli prokuratura umorzyła, to znaczy, że ma układ? A może to pan Fila ma układ? Ja nie wiem. Moim zdaniem, burmistrz jest niezwykle pracowitym człowiekiem i za swoją przedsiębiorczość i aktywność był wiele razy nagradzany. To bardzo dobry gospodarz, proszę się przejść po Sztumie i zobaczyć, ile tu zrobiono przez ostatnie lata - zachęca.
Oleksiak mówi, że Leszka Tabora bardzo dobrze zna. Już piątą kadencję razem współpracują. - Rozmawiam z ludźmi w mieście. I oni są oburzeni, że pan Fila stawia na państwowym parkingu auto z banerem, blokując innym samochodom miejsce, i w ten sposób uprawia politykę. Wytykać błędy każdy potrafi, gorzej cokolwiek zrobić.
Dla przewodniczącego biznesmen jest typem pieniacza, który się chandryczy z lokalnymi władzami.
Opowiada, że przedsiębiorca już wcześniej wieszał banery na ulicy Kochanowskiego przy swojej działce, na której zasypał dół, usypał hałdę i przez to cała okoliczna ulica jest zalewana. Czasami woda nie pozwala przejechać nawet karetce pogotowia. Tymczasem Fila nie chce ustąpić i ciągle pisze odwołania. Negocjuje, ale nigdy nie dotrzymuje słowa. W ogóle zachowuje się irracjonalnie. Składa na przykład wniosek o kupno działki i kiedy formalności są w toku, rezygnuje. A potem skarży gminę, że mu przeszkodziła. Wszyscy mu przeszkadzają. Ale to on nie pozwala ludziom spokojnie żyć. Bo we wszystkim wietrzy spisek - kończy przewodniczący Oleksiak.
Właściciela baneru nie trzeba było długo szukać, bo sam się na nim podpisał.
Antoni Fila to przedsiębiorca i właściciel firmy Polska Fabryka Wodomierzy i Ciepłomierzy w Sztumie. Chociaż on sam skromnie mówi: - Tu nic nie jest moje. Ja jestem tylko dzierżawcą. To wszystko należy do Pana Boga.