Mówią: Ratujmy Las Solnicki. I boją się, że już jest za późno
Jak stanie pani przy rynku na Kawaleryjskiej, to zobaczy pani Dojlidy - pokazuje Jakub Popławski z Inicjatywy dla Białegostoku. To odległość około 7 km. Teraz widok zasłania Las Solnicki. Pod topór ma iść nawet 70-80 jego hektarów.
Dlaczego? Bo miasto podobno chce mieć możliwość przedłużenia pasa startowego dla samolotów, którego budowa już rozpoczęła się na lotnisku na Krywlanach. Podobno - bo nie ma jeszcze żadnych oficjalnych informacji. Jednak po sieci krążą plany z zaznaczeniem ogromnych połaci lasu przeznaczonych do wycięcia. Radny Wojciech Koronkiewicz na swoim profilu na portalu społecznościowym dokładnie to opisuje. „W stronę Dojlid Górnych wycinka pójdzie wzdłuż ulicy Karpińskiego. Od strony miasta będzie całkiem goło. Zostanie tylko pas drzew przy samym osiedlu. Od strony zachodniej wycinka będzie aż do ulicy Ciołkowskiego. Ale nie na wysokości stadionu, a bazaru”.
- Dzwonią do mnie zaniepokojeni mieszkańcy - mówi nam Wojciech Koronkiewicz. Opowiada, że pisał już interpelacje do prezydenta: pierwszą z pytaniem, czy trzeba wycinać las do gołej ziemi, drugą - czy konieczne jest powiększenie obszaru wycinki.
Bo gdy radni głosowali nad powstaniem pasa i wycięciem lasu - chodziło o dwadzieścia kilka hektarów drzew. Z jednej strony - dużo. Z drugiej - cały las ma około 600 hektarów (to największy las znajdujący się na terenie miasta w całej Europie!), więc nawet ci proekologiczni dla dobra sprawy przymknęli na wycinkę oko. - Z bólem serca. Ale 20 hektarów a 70 to jest różnica! - mówi Wojciech Koronkiewicz.
W dalszej części artykułu dowiesz się m. in.:
-
co na to białostoccy społecznicy
-
co odpowiadają radni z kręgu prezydenta
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień