Morsy na mrozie nie pękają. Ale razem już nie chcą pływać

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Tomasz Mikulicz

Morsy na mrozie nie pękają. Ale razem już nie chcą pływać

Tomasz Mikulicz

W Podlaskim Klubie Morsów szykuje się rozłam, choć nikt tak tego nie nazywa. Powstaje nowy klub. Powodem secesji jest miejsce do kąpieli. Nie wszyscy chcą się pluskać przy tamie na zalewie w Wasilkowie

Kiedy dwa tygodnie temu byliśmy na dorocznym zlocie podlaskich morsów w Wasilkowie zdawało się, że nie było w nim nic szczególnego. Ot, jak zwykle, morsy rozgrzały się przy rytmach Zenka Martyniuka i wskoczyły do lodowatej wody. Kobiety się śmiały, mężczyźni wygłupiali. Okazuje się, że być może to była to ostatnia kąpiel w takim składzie.

Bo klub czeka rozłam. Żaden mors tak tego nie nazywa, ale fakt jest faktem. Część członków odchodzi i zakłada nowy klub - Morsy Białystok. Białostockie morsy będą się kąpać u siebie - na Dojlidach. Natomiast podlaskie - w Wasilkowie. Czyżby Wasilków stał się stolicą województwa? Otóż nie. Podlaski Klub Morsów nazywa się tak nie dlatego, że jest „czapą” nad innymi działającymi np. w Augustowie czy Sokółce. On po prostu powstał na Podlasiu jako pierwszy. - Właściwie powinien nazywać się Wasilkowskim Klubem Morsów - mówi Mirosław Kiślak.

On opuścił klub już jakiś czas temu. Dopytujemy, czy wśród morsów doszło do jakiegoś konfliktu. Może o władzę? Prowodyrem powstania nowego klubu jest Wojciech Michalczuk - wiceprzewodniczący PKM w poprzedniej kadencji. Może jest zły, że nie utrzymał stanowiska i dlatego odchodzi? Zarówno Michalczuk, jak i Kiślak zaprzeczają. Zarzekają się, że nie chodzi o jakieś spory personalne, tylko po prostu miejsce kąpieli.

- Zarząd klubu nie chce się ruszać poza Wasilków. Ileż to razy proponowaliśmy, by zorganizować zlot nad zalewem w Dojlidach. Nie dali się przekonać - mówi Mirosław Kiślak.

A cóż takiego mają Dojlidy, czego nie ma Wasilków? - W Wasilkowie kąpiemy się przy hotelu Jard. Nie robimy tego jednak w zalewie, ale tuż przy tamie - gdzie jest zmienny nurt. Stojąc w wodzie nigdy nie wiadomo, jaki będzie akurat jej poziom - tłumaczy Kiślak.

Wyjaśnia też, że podczas wspomnianego zlotu przed dwoma tygodniami musiał przejść niemal na drugi brzeg, by choć trochę się zanurzyć. A np. przed sylwestrem poziom wody był wysoki. Ale to wszystko to jeszcze nic. Kiślak twierdzi, że w Wasilkowie wchodzi się do wody czystym a wychodzi brudnym.

- Mam basenówki z siateczką. Gdy wychodzę z wody są pełne żwiru. Na Dojlidach przy brzegu jest piasek taki jak na plaży, a w Wasilkowie - żwir - wyjaśnia i jednocześnie odnosi do stwierdzenia prezesa PKM Ryszarda Staranowicza.

Ten ostatni twierdzi mianowicie, że skoro na Dojlidach nie ma nurtu i woda - jak to w basenie - stoi w miejscu to gdy wejdzie do niej 200 osób utworzy się żur.

- Żadnego żuru nie będzie. Wyjdziemy też z wody czyści, a nie jak w Wasilkowie - zarzeka się Kiślak.

Za Dojlidami przemawia też fakt, że obok zalewu jest kawiarnia. Będzie więc gdzie posiedzieć po kąpieli. - Planujemy spotykać się tam w ramach akcji „Morsy czytają dzieciom”. Obok chcemy też postawić namioty do przebierania się - mówi Wojciech Michalczuk.

W Wasilkowie morsy przebierają się na plaży. Obok jest jednak hotel, w którym nocują goście z terenu. Oraz całkiem spory parking. - Na Dojlidach miejsc parkingowych nie brakuje. A hoteli w mieście też jest dużo - mówi Kiślak.

Białostockie morsy uważają, że Dojlidy mają ogromny potencjał. Wystąpiły już do miasta z pytaniem, czy będą mogły wykorzystywać na koszulkach logo Wschodzący Białystok. Trwa ustalanie jakiego koloru polary będą nosić. I nadal zaprzeczają informacji o rozłamie. - Po prostu powstaje nowy klub - mówi Michalczuk.

Emocje studzi też Ryszard Staranowicz. - Klub nadal będzie działał. A że jest grupa, która chce kąpać się na Dojlidach to już ich sprawa - tłumaczy. Nie może jednak powstrzymać się od drobnego przytyku.- Zastanawiam się tylko, kto im będzie robił przeręble? U nas woda nie zamarza, bo płynie. Na Dojlidach stoi - mówi.

Białostockie morsy twierdzą, że dadzą sobie radę z robieniem przerębli i zapewniają, że nie zrywają z morsami, którzy nadal będą się kąpać w Wasilkowie. - Pozostaniemy kolegami - mówi Wojciech Michalczuk.

A i Ryszard Staranowicz życzy białostockim morsom powodzenia.

Tomasz Mikulicz

Zajmuję się sprawami miejskimi, czyli m.in.: białostocką i podlaską polityką samorządową, architekturą, urbanistyką i ochroną zabytków. Opisuję też obrady rady miasta oraz zajmuję się też różnego rodzaju interwencjami zgłaszanymi przez mieszkańców. Zajmuje mnie również pisanie też o historii Białegostoku i najbliższych okolic. Zdarza mi się też zajmować działką kulturalną. Lubię wszak rozmowy z ciekawymi i inspirującymi ludźmi. W swojej pracy zwracam uwagę na szczegóły. Bo jak wiadomo diabeł tkwi właśnie w szczegółach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.