Morowy serial. Wojna oczami kobiet
„Wojenne dziewczyny” to żeńska odpowiedź na popularny serial wojenny „Czas honoru”. Zdjęcia powstawały w Lublinie. Pierwszy odcinek obejrzymy w tę niedzielę.
Ewka Fronczak nie należy do kobiet, które mogą świecić przykładem. Młoda dziewczyna z Czerniakowa, bez szkoły, z kryminalną przeszłością (siedziała w przedwojennym więzieniu) i, mówiąc wprost, warszawska złodziejka. Co innego Irka Szczęsna. To przykładna obywatelka z dobrej rodziny. Studiuje chemię (choć wojna przerwała naukę i dziewczyna musi chodzić na komplety), mieszka w jednorodzinnym domu w podwarszawskim Klarysewie.
Ojciec Edmund był urzędnikiem w magistracie, ale powołano go w 1939 roku jako kapitana rezerwy, wkrótce dostał się do niemieckiej niewoli, jej brat działa w konspiracji, ona sama martwi się o los porucznika Kamila Brodzkiego (dodajmy, że matkę Irki gra Danuta Stenka). Do tej trójki doliczmy bogatą z domu Marysię Joachim. Jej familia za-dbała o jej wykształcenie, także to muzyczne, a ona sama zawsze opływała w dostatki, jako że jej ojciec był właścicielem tkalni mechanicznej. Wszystko jednak się kończy, kiedy rodzina zostaje zmuszona do przeniesienia się do getta. Ona sama unika tej przeprowadzki i w 1941 wyjeżdża do Warszawy. - Marysia walczy ze stereotypem artysty jako kogoś, kto jest wrażliwy i myśli o niebieskich migdałach. To, jak jest postrzegana, daje jej siłę - mówi Aleksandra Pisula o odgrywanej przez siebie bohaterce.
Szajka temperamentów
Ewkę gra Vanessa Aleksander, a Irkę - Marta Mazurek. Ich bohaterki pochodzą z kompletnie odmiennych światów i prawdopodobnie nigdy by się nie spotkały, gdyby nie II wojna światowa.
- Tworzymy taką szajkę temperamentów. Każda z nas jest zupełnie inna, pochodzi z innego środowiska. Spotykamy się, ponieważ mamy ten sam cel, czyli będziemy działać w konspiracji oraz walczyć o wolność i ojczyznę - zdradza Vanessa Aleksander, która wcieli się w postać Ewki Fronczak.
Dziewczyny poznają się dzięki zbiegowi okoliczności. Kiedy Marysia przyjeżdża do stolicy, okazuje się, że zaufany bankier oszukuje jej rodzinę, a na dworcu z resztki pieniędzy okrada ja Ewka. Która zresztą pomaga jej za chwilę, gdy Marysia zostaje zatrzymana przez niemieckiego żandarma. Dziewczyny zwracają się o pomoc do rodziny Irki, gdzie ma mieszkać Marysia, wyśledzona przez folksdojcza Domaraszka.
To ostatnie to streszczenie pierwszego odcinka, który obejrzymy w TVP 1 w najbliższą niedzielę o 20.25. Tym samym „Wojenne dziewczyny” zajmą miejsce w wiosennej ramówce, które w zeszłym roku zajmował serial „Bodo”.
Już nie „Morowe panny”
Pomysł na serial (nazwany początkowo „Morowe panny”) narodził się w firmie producenckiej Akson Studio, a następnie trafił do Telewizji Polskiej. Scenariusz napisał Marek Kreutz, autor między innymi „Pitbulla”, „Londyńczyków” i „Lekarzy”. Początkowo TVP zrezygnowała z realizacji, ale w końcu doszło do porozumienia.
Serial kręcony był na lubelskich ulicach. Reżyser Michał Rogalski postanowił, że Lublin zagra nieistniejącą już Warszawę. Filmowcy zachwycili się naszym Starym Miastem. - Tutaj czuć taki wschodni smak. Trudno to opisać słowami, bo to są małe niuanse, np. światło się inaczej rozkłada - zwraca uwagę reżyser.
Sceny plenerowe kręcono też w Żyrardowie. Wnętrza - w Warszawie i w Piasecznie.
Dla producentów, oprócz oddania realiów wojennych, ważne było stworzenie na ekranie ciekawego portretu psychologicznego całej trójki. - W scenariuszu nie ma heroicznych i patetycznych aktów odwagi. To sytuacje, w których znajdują się dziewczyny, determinują je do wykonywania kolejnych zadań. One nie są superbohaterkami i ikonami. Oglądamy wojnę z innej perspektywy - tłumaczyła w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl serialowa Marysia.
W serialu w role Niemców będą się wcielać niemieccy aktorzy, a w obsadzie, oprócz Danuty Stenki, znajdziemy też Michała Czarneckiego, który gra Witka, brata Irki.
- Łączą go zaszłości z Ewką Fronczakową. Ona jako jedyna na początku jest w konspiracji i ma to dalekosiężne konsekwencje - mówił aktor. - Wydaje mi się, że charakterologicznie Witek chce uchodzić za człowieka zasadniczego i poukładanego, a momentami sili się wręcz na arogancję. Choć zobaczycie państwo, że nie jest mu z tym łatwo i nie zawsze mu się to udaje.
Producent serialu Michał Kwieciński zapewniał w rozmowie z tym samym portalem, że serial ma potencjał.
- Jeśli „Wojenne dziewczyny” przypadną widzom do gustu i polubią oni główne bohaterki, to jest możliwość zrealizowania kilku sezonów - wyjaśniał.