Mordercy, gangsterzy, gwałciciele. To ich szukają „łowcy głów”
Ścigają najgroźniejszych przestępców, w tym zabójców, gangsterów, handlarzy narkotyków, porywaczy. Mowa o policjantach z Zespołu Poszukiwań Celowych, zwanych „łowcami głów”.
Każdy z członków podkarpackiego Zespołu Poszukiwań Celowych pochodzi z innej części regionu. Znajomość lokalnych realiów i topografii miasta w tej pracy bardzo pomaga. Bo choć każdy pracuje nad swoimi zadaniami, często działają wspólnie.
Nie ogranicza ich w tym ani czas ani miejsce, bo poszukiwania prowadzą nie tylko na Podkarpaciu, ale i w całej Polsce. A w razie potrzeby również za granicą. Są gotowi niemal na każde wezwanie, a gdy w środku nocy dzwoni telefon, w kwadrans są gotowi, by jechać na drugi koniec Polski.
Przestępca numer jeden - Marian Ozga
Dziś „łowcy głów” poszukują 22 niebezpiecznych przestępców. Numerem jeden na tej liście jest Marian Ozga, pochodzący z Lipy (powiat stalowowolski) zabójca, który przed wymiarem sprawiedliwości ukrywa się już od 16 lat. Dlaczego?
W nocy z 4 na 5 sierpnia 2001 roku w Lipie, w domu przy ulicy Janowskiej, 61-letni wówczas Ozga wpadł do pokoju siostry, z którą mieszkał w jednym domu, zaatakował ją gazem łzawiącym, a następnie rzucił się na nią z pięściami. Kiedy pobita 69-latka straciła na chwilę przytomność i osunęła się na podłogę, brat oblał ją przygotowaną wcześniej benzyną. Krzyki i odgłosy szamotaniny usłyszała córka kobiety, ale zanim dobiegła, było za późno. Na jej oczach wujek odpalił zapalniczkę i przystawił do nasączonego benzyną ubrania siostry. 69-latka zamieniła się w żywą pochodnię. Na ratunek pospieszyła jej córka, ale była bez szans. Pani Janina doznała bardzo rozległych oparzeń całego ciała II i III stopnia, w wyniku których zmarła.
Tłem dramatu była sprawa spadku po rodzicach Ozgi i jego siostry. Mężczyzna najpierw zrzekł się swojego udziału w testamencie, później jednak zmienił zdanie i zażądał od siostry, żeby go spłaciła. Miał o to do niej ogromny żal, choć sam podjął decyzję o rezygnacji.
Od tamtej pory wciąż jest poszukiwany przez policję, prokuraturę i sąd. Jak dotąd, bez skutku. Prowadzone początkowo poszukiwania listem gończym nie przyniosły efektu, dlatego Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli w listopadzie 2008 roku wystąpiła o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania i taki został wydany przez Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu. Dzięki temu Ozga poszukiwany jest w całej Unii Europejskiej.
Kilka lat temu pojawiły się sygnały, że Marian Ozga przebywa prawdopodobnie u córki w Chalonnes nad Loarą (Francja), jednak informacje te się nie potwierdziły. Ustalenie miejsca pobytu poszukiwanego za zabójstwo utrudnia fakt, że Marian Ozga nie był nigdy daktyloskopowany (policja nie dysponuje odciskami jego palców), jest też tylko jedno jego zdjęcie, wykonane kilkanaście lat temu. Dlatego policja, wykorzystując program komputerowy, opracowała portret z progresją wiekową.
Być może prawdopodobny obecny wygląd Mariana Ozgi komuś się skojarzy na przykład z osobą znaną z widzenia lub z sąsiadem. Nie wiadomo, czy zabójca siostry ukrywa się w Polsce, czy może poza krajem. Bardzo prawdopodobne, że - jeśli w ogóle żyje, a to również trudno zweryfikować - posługuje się innymi danymi osobowymi. „Łowcy głów” nie mają jednak wątpliwości: i on w końcu kiedyś wpadnie.
- O osobach, które ukrywają się długie lata, mówimy, że są „elektryczne”. To znaczy, że są wyjątkowo ostrożni, podejrzliwi, zawsze rozglądają się wokół siebie, często zmieniają otoczenie - tłumaczą policjanci, z którymi rozmawialiśmy.
- A jeśli mają pieniądze, to daje im to sporo możliwości, w dodatku w przeciwieństwie do nas, nie muszą działać w zgodzie z prawem. Ale kiedyś zawsze popełniają błędy, bo z biegiem lat stają się coraz mniej ostrożni.
Metody owiane tajemnicą
Oprócz Mariana Ozgi na top liście podkarpackich „łowców głów” jest też dwójka innych kryminalistów. Jednym z nich jest Marcin Raróg, syn Wiesława i Józefy, który jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. List gończy wydała za nim Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie. Drugi z nich to Krzysztof Kokoszyński, syn Ryszarda i Eleonory, gangster podejrzany o to samo przestępstwo.
W jaki sposób takie osoby wpadają w ręce policji? Jak tłumaczą „łowcy głów”, policjanci robią wszystko, co im przyjdzie do głowy, a czego nie zabrania prawo. Metody owiane są tajemnicą, bo tylko to gwarantuje ich skuteczność. Wiadomo, że inaczej podchodzi się do kogoś, kto popełnił tylko jedno przestępstwo, a inaczej do osób, które w
świecie przestępczym działają i z tego żyją. Policjanci zawsze starają się wejść „w skórę” każdego przestępcy, próbują przewidzieć jego kroki, rozpracowują środowisko, z którego się wywodzi. Nie zawsze tylko obserwują. Czasem robią coś, by wywołać jakąś reakcję wśród jego znajomych lub sprowokować jego samego do jakiegoś ruchu, do wyjścia „z cienia”. Jeśli się to w końcu uda, samo zatrzymanie groźnego przestępcy też musi zostać szczegółowo zaplanowane. Nie tylko dlatego, żeby było skuteczne, ale i bezpieczne dla osób postronnych oraz samych policjantów. Bo ci, którzy skutecznie ukrywają się przez lata, mają dużo do stracenia. Są więc w stanie zachować się nieprzewidywalnie, wręcz irracjonalnie. Jedni mogą stanowić poważne zagrożenie, inni co najwyżej wzbudzać uśmiech politowania.
Podkarpaccy „łowcy głów” pamiętają przypadki przestępców, którzy na ich widok potrafili wyskakiwać przez okno mieszkania w bloku lub schodzić po piorunochronie. Zdarzały się też przypadki osób, które na widok policjantów poczuły ulgę, tak zmęczyły ich lata ukrywania się. Dlatego w tej pracy liczy się kreatywność i zdolności analityczne, bo jedne sprawy udaje się rozwiązać w ciągu kilku dni, inne przez długie lata. Rekord, to żmudne poszukiwania zabójcy, który w ręce podkarpackich „łowców głów” wpadł po 20 latach. Czy dołączy do niego poszukiwany Marian Ozga?
- To tylko kwestia czasu - twierdzą policjanci.