Mord nad kanałem. „Blaszka” posiedzi
Piotr D. został skazany na 13 lat więzienia za zabójstwo Mariana K. na działce nad Kanałem Bydgoskim. Jego kolega dostał rok w zawieszeniu.
- Zabił Mariana K. z zamiarem ewentualnym niebezpośrednim - orzekł wczoraj sędzia Marek Kryś. Nie miał wątpliwości, co do winy bydgoszczanina Piotra D. oskarżonego o mord, którego ofiarą padł w 2014 roku działkowicz Marian K.
Wątpliwości były co do okoliczności, w jakich doszło do zabójstwa. Ostatecznie sędzia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy wykluczył, że narzędziem zbrodni był kij bejsbolowy, który na samym początku śledztwa zabezpieczyli policyjni śledczy. Technicy kryminalistyki badali kij, szukając między innymi śladów biologicznych i odcisków palców. Biegli nie znaleźli na nim śladów DNA zamordowanego Mariana K.
- Sąd uznał, że mój mandant nie miał zamiaru zabójstwa, ale powinien przewidzieć wszelkie konsekwencje swojego czynu - komentował wyrok mec. Jan Montowski. - Złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i nie wykluczamy złożenia apelacji od tego orzeczenia.
Prokurator żądał 25 lat więzienia dla Piotra D. Sprawa dotyczyła zabójstwa, którego dokonano w nocy z 2 na 3 lutego 2014 roku. Na krze na kanale w rejonie ulicy Lisiej (do brzegu dochodzi ogrodzenie pobliskich ogródków działkowych) znaleziono martwego mężczyznę. Miał liczne urazy głowy. Początkowo przypuszczano, że jest ofiarą nieszczęśliwego wypadku. Z czasem śledczy zaczęli podejrzewać, że do jego śmierci ktoś mógł się przyczynić.
Te domniemania potwierdziły wyniki sekcji zwłok. Wskazywały na to właśnie liczne obrażenia, jakie biegli stwierdzili na ciele zmarłego. Patolodzy sądowi uznali, że rany zostały zadane jakimś tępym narzędziem. Pierwszego podejrzanego w tej sprawie kryminalni zatrzymali w maju 2014 roku. Trop prowadził do 46-letniego Piotra D. Drugiego podejrzanego zatrzymano na początku czerwca. To 60-letni Zenon M. Obaj usłyszeli zarzuty zabójstwa.
Z zeznań świadków wynika, że w nocy z 2 na 3 lutego w altanie na działkach przy ul. Mińskiej mężczyźni pili alkohol. Towarzyszyła im Iwona F. W pewnym momencie Piotr D. miał wpaść w szał, chwycić kij bejsbolowy i kilka razy uderzyć nim w głowę Mariana K.
Przyjęty tzw. motyw uogólniony zakładał, że D. był zazdrosny o F. Gdy K. nie wykazywał już oznak życia, D. poprosił swojego kuzyna - też pomieszkującego na działkach Zenona M. - o pomoc w pozbyciu się ciała. Załadowali Mariana K. na wózek do przewożenia złomu i zaciągnęli go nad kanał. Byli przekonani, że lód pęknie. Stało się inaczej.
Zatrzymani mężczyźni byli znani działkowiczom. Do Piotra D. przylgnęło przezwisko „Blaszka”. To z powodu im-plantu, który miał wszczepiony w czaszce.
- To uczynny człowiek. Zawsze pomoże, nawet dziećmi się zaopiekuje - Rajmund B., działkowiec z Bydgoszczy, zeznawał na jednej z ostatnich rozpraw w procesie. - Pan Piotr D. jest moim sąsiadem. Nie mogę na niego złego słowa powiedzieć.
Wyjaśnienia składała również inna działkowiczka wezwana do sądu. Licząca 80 lat Cecylia K. twierdziła, że siedzący na ławie oskarżonych 46-letni Piotr D. był raczej samotnikiem:
- On raczej siedział na działce sam z psem. Mówił do niego. Nieraz ludzie się złościli, że pies ujada. Wtedy i on wpadał w złość. Pan Piotr raczej jednak był lubiany przez innych działkowiczów.
W mowie końcowej procesu obrońca przekonywał sąd, że Piotr D. jest winny nie zbrodni zabójstwa, ale występku, i nie zamierzał pozbawić K. życia, ale go pobić.
Dla Zenona M. prokuratura żądała 8 lat bezwzględnego pozbawienia wolności za współudział w zabójstwie. Wczoraj sędzia Marek Kryś uznał, że M. nie miał udziału w zbrodni. Skazał go na rok więzienia w zawieszeniu za zacieranie śladów zabójstwa.