Mord i cena milczenia
Wiesław P. chciał 25 tysięcy od swojej szwagierki. To miała być zapłata za milczenie w sprawie śmierci, za którą - jak był przekonany - stał brat.
Przyszedłem tutaj, bo chciałbym, żeby oskarżony wiedział, jak było naprawdę - tymi słowami wczoraj Krzysztof G., świadek wezwany na rozprawę do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy wprowadził sędziów, ławników i publiczność w konsternację.
- Nie bardzo rozumiem, o co chodzi. Sąd wezwał pana właśnie po to, by poznać prawdę - sędzia Sławomir Ciężki, który przewodniczy składowi w tej sprawie, zwrócił się do G.
Proces dotyczy zabójstwa, do którego doszło w 1998 roku w Strzelcach Górnych pod Bydgoszczą. W głębokiej na 8 metrów studni jednego z gospodarstw znaleziono ciało 77-letniej Heleny S. Kobieta, na którą wszyscy mówili „Babuszka”, mieszkała samotnie na skraju wsi. Zwłoki były przysypane gruzem i połamanym drewnem, a biegli stwierdzili na ciele ślady uderzeń i otarć.
W lutym tego roku do tej sprawy został aresztowany 40-letni Władysław P. Mężczyzna przez wszystkie lata od czasu zabójstwa mieszkał w tej samej miejscowości. Miał dom po drugiej stronie szosy. Zatrzymano go, kiedy w mieszkaniu w bydgoskim Fordonie wykonywał akurat pracę dorywczą, kładł glazurę. Nie spodziewał się policji.
Śledczy w tej sprawie ponownie zbadali ślady, które zostały zabezpieczone zaraz po zabójstwie seniorki. Badano między innymi próbki gleby zabezpieczone na butach członków rodziny P. Kluczowe dla tego postępowania okazały się jednak zeznania świadków przesłuchanych po latach oraz praca operacyjna policjantów wydziału kryminalnego bydgoskiej komendy.
Krzysztof G., który wczoraj stawił się przed sądem, to kluczowy świadek. Swoje wyjaśnienia rozpoczął od przyznania, że zna Wiesława P., brata oskarżonego. Mężczyźni mieszkają w jednym, czynszowym gminnym domu.
- Wiechu zaprosił mnie do swojej szopy i poprosił, żebym pojechał po flaszkę wódki. Zgodziłem się - mówił Krzysztof G. - Wypiliśmy, a on zapytał, co bym zrobił, gdybym wiedział, że ktoś kogoś zabił. Powiedziałem, nie wiem, może bym zadzwonił po policję. G. zaznacza, że przestraszył się słuchając Wiesława P. Bał się, że zostanie zamieszany w sprawę zabójstwa. Podkreślał, że już raz siedział w więzieniu za inne przestępstwo i właśnie kończy mu się okres zawieszenia.
Wiesław P. miał powiedzieć G., że to jego brat zabił w 1998 roku Helenę S. P. podobno przyszedł do samotnej kobiety po pieniądze na piwo. Wściekł się, kiedy odmówiła. Dlatego - według relacji G. - miał ją wrzucić do studni.
Wiesław P. zaproponował Krzysztofowi G. interes. Mieli wspólnie wyłudzić okup od byłej żony... brata. - Wiechu dał mu kartkę z numerem telefonu do domu Władysława P. Zadzwoniłem - zeznawał G.
Miał zapytać Justynę P. o sprawę śmierci „Babuszki”. Ta podobno powiedziała, że nie będzie na ten temat rozmawiać. G. zadzwonił ponownie, a telefon odebrał ojciec Justyny (teść oskarżonego, red.). Krzysztof G. zażądał kilkudziesięciu tysięcy złotych okupu za milczenie na temat zbrodni sprzed lat. Tu wersje są rozbieżne - raz G. mówi o żądaniu 25, a raz 50 tys. zł.
Ostatecznie Justyna P. wskazała miejsce, gdzie pieniądze zostaną zostawione. Był to „śmietnik” w rejonie tzw. pasa startowego pod Koronowem.
G. został zatrzymany przez policję w chwili, kiedy przejmował wyłudzony okup. Złożył wtedy zeznania, a one pozwoliły kryminalnym zdobyć kolejne dowody obciążające Władysława P.