Rozmawiamy z Moniką Jaskólską z Bielska-Białej, inicjatorką akcji „Bielsko-Biała dla Toma Hanksa” oraz „Nie wypada nie pomagać”, Osobowością Roku 2017 „Dziennika Zachodniego”. Trwa już kolejna edycja naszego plebiscytu, Osobowość Roku 2018.
Czego można pani życzyć u progu nowego roku?
Zdrowia, bo jestem przeziębiona, wszystkie dzieci są chore, więc mam w domu mały szpital. A poza tym potrzebuję siły i czasu - gdyby ktoś miał na sprzedaż pomysł, jak wydłużyć dobę, chętnie odkupię, bo brakuje mi czasu na to, co robię i co jeszcze chciałabym zrobić.
Nie bierze pani na swoje barki zbyt wiele?
Szczerze mówiąc, to przeciążenie czułam już od dwóch, trzech lat. Czułam, że robię dużo więcej, niż jestem w stanie zrobić. Odbijało się to na moim zdrowiu, relacjach z przyjaciółmi. To nie jest dobre, bo nie da się żyć samą pracą. Postanowiłam coś z tym zrobić, muszę mieć kogoś do pomocy, bo akcja bardzo się rozrosła i zdecydowałam się założyć fundację, by przynosiła jeszcze lepsze rezultaty.
Na jakim etapie jest tworzenie fundacji?
Fundacja Moniki Jaskól-skiej Nie Wypada Nie Pomagać czeka w sądzie na rejestrację. Celowo umieściłam w jej nazwie moje imię i nazwisko, bo tak większość ludzi kojarzy moje działania. Rejestracja potrwa jeszcze kilka tygodni, ale później będzie mi o wiele łatwiej działać i to nie tylko w kwestii zbiórki pieniędzy na rzecz bielskiego szpitala. Chciałabym się zająć szeroko pojętą kampanią społeczną na temat zdrowia psychicznego dzieci, rosnącej liczby samobójstw i prób samobójczych wśród najmłodszych.
Wystosowała pani w internecie emocjonalny apel na ten temat. Sytuacja jest tak dramatyczna?
Sytuacja wygląda bardzo źle. Jesteśmy czarną plamą na mapie Europy. Problem zaburzeń psychicznych, radzenia sobie z rzeczywistością jest dla ludzi bardzo wstydliwym tematem. Dorośli nie mówią o tym, boją się poprosić o pomoc, a co dopiero dzieci. Oficjalne liczby samobójstw wśród dzieci przerażają, a ile prób samobójczych nie zostało odnotowanych, bo nikt ich nie zgłosił?
W Polsce nie ma systemowego rozwiązania pomocy dzieciom mającym problemy emocjonalne?
Największy problem jest w tym, że nie mamy tych dzieci gdzie leczyć, bo wszystkie szpitale w Polsce są przepełnione do granic możliwości. Całodobowy Oddział Psychiatryczny dla dzieci i młodzieży w bielskim szpitalu zapełnił się w zaledwie dwie i pół doby od uruchomienia. Żeby zapisać się do psychologa, czeka się w Polsce trzy miesiące, a do psychiatry - cztery. Jak można tak długo czekać, kiedy dziecko mówi nam, że wyjdzie z domu i już nie wróci, czy podaje datę, kiedy odbierze sobie życie. To naprawdę trudny temat, trzeba bić na alarm i kompletnie zmienić system pomocy. Brakuje miejsc i specjalistów - na sto tysięcy mieszkańców jest tylko pięciu lekarzy psychiatrów. Problem jest potworny.
Rozumiem, że chciałaby się pani zmierzyć z tym problemem poprzez działania fundacji.
Zgadza się. Chciałabym nadal pomagać szpitalowi, ale także prowadzić kampanię społeczną dotyczącą psychiatrii dziecięcej, spotykać się z dziećmi w szkołach i opowiadać im o problemie, jak się objawia, do kogo się zwrócić. Znam temat, bo co jakiś czas sama borykam się z depresją i na swoim przykładzie czy przykładzie Toma Hanksa chciałabym im pokazać, jak sobie z tym radzić i że jak się chce coś osiągnąć w życiu, to jest to możliwe.
Może pani liczyć na wsparcie Toma Hanksa?
W tym temacie rozumiemy się bez słów, bo Tom Hanks także chorował i leczył się na depresję, więc nie muszę go do tego przekonywać. Temu ma służyć nasza akcja „Syrenka na pomoc dzieciom”. Tom Hanks szuka syrenki produkowanej w Bielsku-Białej, którą chce wyremontować i wystawić na licytację. Przy tej okazji chcemy nagłaśniać problemy związane z psychiatrią dziecięcą w Polsce.
Jest pani osobą znaną, zdobyła wiele wyróżnień, w tym prestiżowy tytuł Osobowość Roku 2017 „Dziennika Zachodniego”, więc czy teraz działa się pani łatwiej?
Serdecznie dziękuję za ten tytuł. Statuetka stoi w domu na honorowym miejscu. Muszę przyznać, że takie wyróżnienia pomagają. Kiedy zaczynałam pięć lat temu akcję „Nie wypada nie pomagać”, było bardzo ciężko, niejednokrotnie odbijałam się od drzwi, nie załatwiając nic. Bywało że ludzie patrzyli na mnie tak, jakbym chciała coś wyżebrać. Ci, którzy działają, chcą pomagać innym, wiedzą, o czym mówię. Jednak dzięki temu, co udało się zrobić w ciągu pięciu lat, dzięki takim wyróżnieniom jak tytuł Osobowość Roku „Dziennika Zachodniego”, jest zdecydowanie łatwiej - idąc do jakiejś firmy, nie muszę robić wstępu, można od razu przejść do konkretów. Bardzo ważne jest także zaufanie, które udało mi się zdobyć i którego w żaden sposób nie chcę nadwyrężyć.
Jeśli ktoś chciałby wspomóc fundację, co może zrobić?
Fundację można wspomóc na wiele sposobów, między innymi przekazując darowiznę (firmy mogą to odliczyć od podatku), a także przekazując przedmioty lub usługi, które wystawię na licytację. Firmy, które nas wspierają, mogą liczyć nie tylko na wdzięczność dzieci, ale także na reklamę - na naszej stronie odwdzięczam się każdej firmie w ten sposób, że ją opisuję.
Na jakim etapie jest akcja „Syrenka na pomoc dzieciom”?
Niebawem przywieziemy ją do remontu. Przeprowadzi go ta sama bielska firma, która wyremontowała fiata 126p dla Toma Hanksa, czyli BB Oldti-mer Garage. Marzy mi się, żeby ją odsłonić 9 lipca w urodziny Toma Hanksa, ale nie wiem, czy się wyrobimy. Następnie Tom Hanks wystawi syrenkę na licytację i myślę, że osobiście przekaże klucze do niej podczas odwiedzin Bielska-Białej. Nie, nie powiem, kiedy to będzie (śmiech), choć termin mamy już ustalony. Dam znać, jak już będzie siedział w samolocie. Powiedział, że na pewno przyjedzie podziękować mieszkańcom Bielska-Białej, nie tylko tym, którzy włączyli się w akcję „Nie wypada nie pomagać”.
Jak aktor przyjął pani pomysł postawienia ławeczki z Tomem Hanksem i maluchem?
Był bardzo wzruszony. Bardzo mu się spodobał. Stwierdził, że chętnie usiądzie na takiej ławeczce i zrobi sobie na niej zdjęcie. Zdaje sobie sprawę, że ma ona szansę stać się jedną z atrakcji turystycznych miasta. Myślę więc, że postać Toma Hanksa na stałe zapisze się w historii Bielska-Białej i że ta przyjaźń będzie jeszcze trwać. Tym bardziej że mam jeszcze sporo pomysłów z nim związanych.
Zdradzi pani jakich?
Chodzi mi po głowie Festiwal Filmów Amerykańskich, który odbywałby się w Bielsku-Białej. Planuję namówić Toma Hanksa na zaangażowanie jego przyjaciół ze świata filmu. Wydaje mi się, że mamy pełne prawo do organizacji festiwalów filmowych, nie wspomnę o festiwalach bajek dziecięcych, z racji tego, że nasze miasto słynie z kreskówek. Powinniśmy się chwalić Bolkiem i Lolkiem, Reksiem, a na każdym rogu powinna stać - jak krasnale we Wrocławiu - jakaś bajkowa postać stworzona w bielskim Studiu Filmów Rysunkowych. Marzy mi się także interaktywne Muzeum Fiata 126p, które będzie miejscem spotkań, gdzie dzieci na przykład będą mogły same zrobić z klocków fiacika, gdzie w ciekawy sposób zostanie przedstawiona jego historia. Mam tak dużo pomysłów, że czasami sama się ich boję - rzucam jakieś hasło, a później próbuję za nim podążać, tym bardziej że lubię skończyć to, co zaczęłam.
Zacząłem od pytania, czego pani życzyć w tym roku, więc skończę pytaniem, czego pani życzyć na dalszą przyszłość?
Fajnie byłoby, żeby to, o czym panu powiedziałam, udało się zrealizować.
Trzymam kciuki!