Mój pradziadek był pierwszym prezydentem Raciborza
O powojennej historii Raciborza mówi się niewiele. Miejscowi historycy wolą zajmować się raczej średniowieczem, które na tymmieście odcisnęło swoje piętno. Nam udało się dotrzeć do prawnuka pierwszego, powojennego prezydenta Raciborza. Marcin Siwek, wspomina swojego pradziadka: To był człowiek o przedwojennym wychowaniu, srogi, ale sprawiedliwy - mówi.
Ja nie miałem okazji go poznać bo urodziłem się 29 lat po jego śmierci. Ale w domu mówiło się o pradziadku. To była postać nieosiągalna. Pradziadek był człowiekiem zasadniczym, o przedwojennym wychowaniu. Działał społecznie, był srogi ale zawsze sprawiedliwy - taki obraz pozostał dziadka w rodzinie.
Wiemy, że urodził się w 1896 roku w Szopienicach. Podczas pierwszej wojny światowej służył w niemieckiej marynarce wojennej, do której został wcielony. Po wojnie, w styczniu 1919 roku wstąpił do polskiej organizacji wojskowej na Górnym Śląsku w stopniu podporucznika - taki wpis znajduje się w książeczce wojskowej pradziadka.
Pradziadek brał udział w trzech powstaniach
Jest tam też napisane, że uczestniczył w pierwszym, drugim i trzecim powstaniu śląskim. Został za to odznaczony m.in. czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Był też Medal Niepodległości, Śląski Medal Walki Zasługi na wstążce. W wojsku służył bodaj do 1924 roku. Wiemy, że zajmował się przysposobieniem wojskowym. Był oficerem - instruktorem przysposobienia wojskowego - na powiaty m.in. lubliniecki , katowicki i Rudę.
Awansował w międzyczasie z podporucznika na porucznika i w 1924 czy 1925 roku został przeniesiony do rezerwy.
W 1927 urodził się pierwszy syn Pawła Lelonka, czyli mój dziadek.
Wpis w książeczce: Urzędnik państwowy
Dokładnie nie wiem, co pradziadek robił w tym czasie. Natomiast pewne jest, że w 1931 roku - bo to data wydania książęczki wojskowej - był urzędnikiem - taki ma wpisany zawód wykonywany. Urzędnik państwowy, prawdopodobnie w gminie Niedzica , w okolicach Tarnowskich Gór. Potem był naczelnikiem gminy w Brzozowice Kamień to jest teraz dzielnica Piekar Śląskich.I prawdopodobnie jeszcze przed wojną był burmistrzem - wLipinach Śląskich. To jest teraz część Świętchłowic.
Gdy wybucha wojna - a wiem to z opowiadań rodziny, dziadek ma już przygotowane wcześniej dokumenty. Z całą rodziną uciekają, bo jako powstaniec śląski był w strefie zainteresowań władz niemieckich. Wojnę ukrywał się w gminie Tęczynek, powiat chrzanowski, czyli na terenie Generalnej Guberni .
Wiadomo też, że już przed wojną należał do PPS i w jakiś sposób działał, raczej na skalę mikro, nie jakąś tam ogólnopolską. Na pewno można powiedzieć, że sympatyzował z PPS-em przedwojennym.
Po wojnie ma tworzyć polską administrację
Po wojnie, kiedy przeszedł front - pradziadek "odkopał" jakieś stare znajomości i znalazł się w grupie ludzi, których nowe władze wysyłają na ziemie odzyskane, żeby tworzyli tam administrację polską.
Chodziło o to, by ludzie z doświadczeniem wysłać w miejsca, gdzie nie ma polskiej administracji. A należy pamiętać, że był to czas, gdy nie do końca było wiadomo, jak granice będą przechodzić.
Prezydent Raciborza do 1948 roku
W 1945 maju mój pradziadek trafia w końcu do Raciborza i zostaje pierwszym prezydentem. Do listopada 1948 pełni funkcje prezydenta Raciborza. Do końca w niejasnych okolicznościach zostaje pozbawiony funkcji. Pod zarzutem niegospodarności, zostaje oskarżony i osadzony w Katowicach w więzienu. Trzeba dodać, że to był czas zjednoczenia PPS z PPR, czyli można przypuszczać z całym prawdopodobieństwem, że była to polityczna decyzja. Usuwano ludzi niewygodnych, a przecież pradziadek, był prezydent miasta kilkukudziesięciotysięcznego, odgrywającego niemałą rolę. Staraniem babci i rodziny - przeznaczając duży majątek przed wojną zgromadzony - udaje się jakoś wyciągnąć pradziadka z więzienia, a raczej osiągnąć niezadługi wyrok. Po odbyciu wyroku wraca do Raciborza, nie pełni tu już żadnych funkcji. Po roku umiera, na skutek chorób, które przypętały się w więzieniu.
Pradziadek zaprowadził wstępny ład w mieście
Można powiedzieć, że pradziadek, który był pierwszym prezydentem Raciborza, był też człowiekiem skrzywdzonym - zmarł mając 55 lat, czyli był w sile wieku, ale znalazł się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu. Dziś niewiele mówi się o historii lat powojennych w Raciborzu.
Dziadek Paweł był bardzo zaangażowany w "tworzenie się" powojennego Raciborza i pomimo ciężkich pod różnym kątem czasów dał radę zaprowadzić wstępny ład i zorganizować życie w mieście w nowej zupełnie innej niż przedwojenna rzeczywistości. Nie bał się mówić otwarcie i zapłacił za to wysoką cenę.
Zdjęcia pochodzą z archiwum rodzinnego Marcina Siwka. Ich obróbką zajął się Bolesław Stachow.