Stelmet BC okazał się gorszy od Polskiego Cukru w Toruniu ulegając 80:83. Mistrzowie Dali się wyraźnie zdominować w ostatniej kwarcie.
Oczywiście, że nie można wszystkiego wygrywać. Zespół tworzą ludzie, którzy mogą mieć słabszy dzień, którym coś może nie wyjść tak jak się zaplanowało. I tak właśnie było w niedzielny wieczór. Długo wydawało się, że wzorem kilku poprzednich spotkań w końcówce mistrzowie potrafią przechylić szalę na swoją korzyść. Niestety, tym razem było zbyt wiele błędów, za dużo rzutów nie znalazło drogi do kosza, wreszcie zbyt wiele piłek na obu deskach padło łupem gospodarzy. W tym elemencie Polski Cukier, jak żaden zespół z polskiej ligi we wcześniejszych meczach miał zdecydowaną przewagę wyrywając aż 32:21.
Jeszcze wyraźniej przewaga Polskiego Cukru wynosiła jeśli chodzi o atak. Gospodarze zebrali 14 piłek, a goście zaledwie trzy!
Wysocy z Torunia byli zdecydowanie lepsi do naszych. To kolejny mecz w którym, kto wie czy właśnie na tej pozycji zwycięzca zrobił różnicę. O ile można przejść nad tym do porządku dziennego w europejskich pucharach (w meczu z Gran Canarią nikt nie umiał zatrzymać Alena Omicia) o tyle w polskiej lidze powinniśmy sobie radzić z centrami rywali. W Toruniu szalał mierzący 211 cm Czarnogórzec Stevan Milosević. Zebrał aż 13 piłek (osiem w ataku i pięć w obronie), do tego dołożył 18 punktów mając osiem trafień na 10 prób jeśli chodzi o rzuty z gry. Żaden z naszych wysokich nawet nie zbliżył się do jego osiągnięć, a przecież 31-letni center toruńskich ,,Twardych Pierników” to wprawdzie solidny zawodnik, ale z pewnością do zatrzymania przez mistrzów Polski.
W pozostałych elementach wypadliśmy całkiem dobrze, śmiało można więc postawić tezę, że klucz do zwycięstwa gospodarzy leżał na deskach.
Obrazuje to zestawienie statystyk. Jeśli chodzi o rzuty za dwa Stelmet miał aż 65,2 proc. celności (15 trafień na 23 próby), Polski Cukier miał 56,1 proc. (23/41). Za trzy mieliśmy 35,7 proc. (10/28) przy 30 proc. rywali (6/20). Z wolnych nieznacznie lepsi byli gospodarze - 82,6 proc. (19/23). Stelmet nie trafił pięć razy 20/25 - 80 proc. Asysty były prawie na remis bo Polski Cukier miał ich 20, my 19. Stelmet zaliczył dziewięć strat, a gospodarze o jedną więcej.
- To wielka sprawa wygrać z takim zespołem jak Stelmet - mówił po meczu bohater gospodarzy Steven Milosević.
- Uważam, że decydujące było zatrzymanie zespołu z Zielonej Góry na 15 punktach w ostatniej decydującej kwarcie. - To był bardzo dobry mecz - powiedział trener torunian Jacek Winnicki. - Stelmet to najlepszy zespół w Polsce, oni grają dwa razy w tygodniu i mają prawo być zmęczeni. Życzę zielonogórzanom by odrobili straty w pucharowym meczu z Gran Canarią. Znamy swoje miejsce w szeregu, tym bardziej cieszymy się z pokonania mistrza.
- Po trzech kwartach prowadziliśmy i wydawało się, że kontrolujemy mecz - ocenił Saso Filipovski. - W ostatniej pozwoliliśmy torunianom na ich grę, zwłaszcza w ataku. Najgorsze w statystykach jest to, że tak przegraliśmy deskę. Wszyscy moi środkowi łącznie dostarczyli drużynie jedną zbiórkę w ataku, gdy po drugiej stronie sam Milosević miał ich osiem. To był powód przegranej. Zdecydowanie za dużo pozwoliliśmy gospodarzom zdobyć punktów. Gratulacje dla Polskiego Cukru, walczył bardziej niż my i zasłużenie wygral.
Teraz przed Stelmetem znów gorące dni
Już dziś ekipa wylatuje do Las Palmas, gdzie w środę późnym wieczorem zagra z Gran Canarią w Pucharze Europy. Potem powrót do kraju i w przedświąteczną sobotę ligowy mecz z jednym z trzech zespołów, które nas dotychczas pokonały, Startem Lublin. Do tematu wrócimy.