Młodzieży chowanie. Opanowanie, spokój oraz morale drużyny
Szanowni Państwo, często czytam narzekania na młodzież, że bezmyślna, bezideowa, egoistyczna, ordynarna. Piszący wskazują na media społecznościowe, na internet jako na przyczynę tego stanu rzeczy.
To one ponoć powodują, że młodzi nie są pogłębieni, że są wyrachowani, kalkulują swoje życie. Przeczytałam np. tekst o tym, że młodzież uważa, iż wszystko da się załatwić wyłącznie protekcjami, znajomościami. Nieważne kwalifikacje, wiedza, doświadczenie - ważne, czy znasz właściwe osoby.
Inny artykuł głosi, że młode pokolenie uczone jest obecnie jak łatwo przejść przez życie, prześlizgnąć się przez nie, korzystając z wysiłku innych. Nie jest uczone samodzielności w myśleniu, odpowiedzialności, walki z przeciwnościami, a przede wszystkim moralności. Nie jest też uczulane na drugiego, na dobro wspólne, bo przecież trudno uznać za troskę o to dobro udział w protestach, nie zawsze wiedząc przeciw czemu.
Ktoś pisze o braku empatii, braku kultury u młodzieży (przyznaję, że sama czasem podejmuję takie tematy), ktoś inny o tym, że nie ma ona wzorców, autorytetów, z nikim i z niczym się nie liczy.
W takich momentach myślę o roli domu i szkoły - pierwszych wychowawców. Ale uświadamiam sobie, że dzisiejsi rodzice czy nauczyciele też są wychowani w tym nowym, chaotycznym świecie. Oni sami są dla mnie młodzieżą, często pozbawioną etycznej busoli i również mają rozchwiane, zdeformowane, systemy wartości.
W tej powodzi narzekań, ostrzeżeń, skarg giną fantastyczne cechy młodych ludzi, a przecież bynajmniej im ich nie brakuje. No ale wychowanie…
W tym kontekście, z zainteresowaniem przeczytałam rozmowę z ambasadorem Polski w Tajlandii, o uratowaniu chłopców z jaskini. Padło pytanie o to, skąd ci bardzo młodzi chłopcy mieli w sobie taką wielką dojrzałość, która pozwoliła im przetrwać w warunkach, jakie z najwyższym trudem mogę sobie wyobrazić. W odpowiedzi ambasador wskazał właśnie na rolę wychowania. Powiedział, że w Tajlandii „kształtuje się postawy dbania o dobro grupy, wzajemnego szacunku i wsparcia swojej rodziny i swojej lokalnej społeczności”, „przywiązuje się duże znaczenie do spraw myślenia zbiorowego”. Podkreślił, że wielką rolę odgrywa w tym buddyjska filozofia, która „stawia na opanowanie i spokój oraz na morale drużyny”.
Pomyślałam: przecież moje pokolenie było tak właśnie - mimo że nie w duchu buddyzmu - wychowywane. Co się z tym stało? Gdzie to się podziało?
I pomyślałam też: jak zachowaliby się w tak ekstremalnej sytuacji nasi młodzi i ich rodzice?