Młodzi emeryci będą klepać biedę. Ucierpi rynek pracy
Profesor Stanisław Gomułka ostrzega: - 60-letnie emerytki mogą dostać zaledwie 20 procent ostatniego wynagrodzenia. Ucierpi rynek pracy.
- Rząd zapowiada, że z możliwości pójścia na wcześniejszą emeryturę skorzysta 80 procent uprawnionych, do końca 2018 roku nawet 400 tys. osób, na czym bardzo ucierpi rynek pracy, który już teraz ma duże problemy - komentuje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, były wiceminister finansów.
Polacy nie są racjonalni. Nie myślą o przyszłości
- Co ciekawe, prezydent Andrzej Duda mówił wcześniej co innego. Na moje uwagi, że może to fatalnie wpłynąć na podaż pracy, odpowiedział, że przecież odchodzenie na wcześniejszą emeryturę nie będzie obowiązkowe. Jednak Polacy nie są racjonalni pod tym względem, i nigdy nie byli. Rzadko kto myśli o dalszej przyszłości. Większość na pewno skorzysta z tego prawa, może nawet ponad 80 procent. Przecież 400 tys. osób to jest aż 2,5 proc. wszystkich zatrudnionych! Na rynku pracy pojawią się więc jeszcze większe problemy niż mamy dziś. To jest, niestety, nieuniknione. W ciągu pięciu lat zabraknie milion pracowników, a czy uda się w to miejsce ściągnąć tylu Ukraińców czy Białorusinów? - pyta prof. Gomułka.
Dodaje, że spowoduje to także większą presję płacową, czyli dla pracujących lepiej, bo zarobią więcej: - Aktualnie pensje rosną w tempie 5-6 procent w skali roku, a w tej sytuacji może być nawet 10 procent i więcej. W konsekwencji pojawi się jednak również presja inflacyjna i podwyżki cen, ponieważ wzrosną koszty zatrudnienia.
Inne skutki to oczywiście dużo niższe emerytury w przyszłości. Zdaniem profesora, mogą sięgać 30 procent lub mniej ostatniego wynagrodzenia. W najgorszej sytuacji będą kobiety, które przestaną pracować w wieku 60 lat.
- 60, a 67 lat to spora różnica, mogą więc dostawać emerytury na poziomie 20 procent ostatniej płacy - ostrzega były minister finansów.
- Trzeba również pamiętać o innym niebezpieczeństwie: skoro na cztery lata przed emeryturą nie będzie można zwolnić pracownika to oznacza, że chronione będą młodsze osoby niż obecnie i firmy mogą chcieć się ich pozbyć krótko przed tym czasem - ostrzega prof. Gomułka.
Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion także wskazuje na jeszcze większe kłopoty na rynku zatrudnienia. - To będzie duża luka do wypełnienia. Oczywiście ci, którzy pracują skorzystają, bo ich pensje wzrosną. Jednak na wcześniejszych emeryturach mocno straci budżet państwa. Dlatego za dwa, trzy lata będzie dużo trudniej gospodarować finansami Polski - twierdzi Kuczyński.
To na pewno nie będzie spokojna jesień życia
- Na pewno powiększy się z tego powodu dziura budżetowa - nie ma również żadnych wątpliwości ekonomista Paweł Majtkowski. - Jestem przekonany, że nie tylko 80, a nawet 90 procent uprawnionych Polaków odejdzie wcześniej z pracy, a firmy zostaną z kłopotem.
- Należy mieć tylko nadzieję, że z czasem Polacy zrozumieją, że wcześniejsza emerytura to dla nich nic dobrego oraz nie gwarantuje im spokojnej jesieni życia, i zechcą dłużej pracować. Brytyjski książę Filip kilka miesięcy temu odszedł na emeryturę w wieku 95 lat - podsumowuje prof. Stanisław Gomułka.
- Kobieta, która przepracowała 20 lat nabywa prawo do gwarantowanej przez państwo minimalnej emerytury w wysokości 1000 zł - zwraca uwagę Jeremi Mordasewicz, ekonomista z Konfederacji lewiatan. - Jeżeli pracując otrzymywała wynagrodzenie zbliżone do minimalnego, a na emeryturę przejdzie w wieku 60 lat, czyli mając przed sobą średnio 24 lata życia, to jej składki wpłacone pokryją tylko połowę świadczenia. Tyle samo będą musieli dopłacić podatnicy. Obniżenie wieku zwiększy liczbę dotowanych emerytur. Wymusi zwiększenie opodatkowania osób pracujących i ograniczy możliwość finansowania inwestycji niezbędnych do modernizacji gospodarki. Konsekwencją będzie spowolnienie wzrostu produktywności.