Młode wilki depczą po piętach starym wyjadaczom
Ta ostatnia sesja, dziś się już rozstaniemy - parafraza szlagieru Mieczysława Fogga nasuwa się na wieść, że dla radnych i prezydenta wspólnie wybije czas pożegnania. W piątek, o godz. 10 rozpocznie się ostatnia w tej kadencji sesja.
Cztery lata temu białostoczanie zdecydowali, że władza uchwałodawcza, jak i wykonawcza razem i w porozumieniu mają dbać o miasto. A to, że pochodzą z odmiennych obozów pozwoli równoważyć oba te ośrodki. W praktyce mieliśmy jednak do czynienia z nieustanną partyzantką, w której jedna strona odpłaca drugiej pięknym za nadobne.
O ile nie wiadomo, kto zostanie kolejnym prezydentem Białegostoku, o tyle już wiemy, że zmieni się rada miasta. Dla wielu radnych dzisiejsza sesja będzie wręcz symboliczna, bo po wielu latach bycia na diecie miejskiej przechodzą na inny wikt. Gdy posłowie żegnają się z Wiejską, zabierają ze sobą tabliczki. Radny co najwyżej może unieść wspomnienia.
W gronie tych, którzy spasowali mamy dinozaurów białostockiego samorządu. Największa rotacja dotknie Platformę Obywatelską. Jej weterani: Marek Chojnowski i Włodzimierz Kusak nie starają się o reelekcję. Kolejny, Sławomir Nazaruk, staruje tym razem do sejmiku. Podobnie jak Dariusz Wasilewski, który związał się z Kukiz’15, a cztery lata temu był na liście Komitetu Tadeusza Truskolaskiego. Wierna obozowi prezydenckiemu, ale już w Koalicji Obywatelskiej, pozostaje - startująca do sejmiku - Anna Augustyn. Inna radna wybrana w 2014 roku z listy KKT Katarzyna Todorczuk walczy o fotel burmistrza Supraśla.
Zmiany dotknęły też PiS. Poza listą znalazł się Marek Chojnowski, twarz walki sądowej o obniżenie pensji Tadeuszowi Truskolaskiemu. Z kolei Marcin Szczudło (w 2014 roku zdobył mandat z KTT), jako wiceprezes spółki skarbu państwa, dostał od Jarosława Kaczyńskiego partyjny zakaz startu w wyborach samorządowych.
Wszystkie te zawirowania oznaczają, że rada miasta zmieni się w ponad 25 proc. Nie oznacza to, że wakaty zajmą zupełni nowicjusze. Na listach roi się od kandydatów, którzy chcą wrócić do rady po kilkuletniej przerwie. Ale po piętach starym wyjadaczom depczą młode wilki. Tylko od nich zależy, jak bardzo pokąsają w stadzie basiorów. A jeśli nawet nie uda im się już teraz zaznaczyć własnego rewiru, to zostaną z nadzieją, że kiedyś im też będzie dane nie tyle żerować w resztkach, co ucztować przy głównym daniu.
Do 28 miejskich diet jest w sumie chętnych 202 kandydatów zgrupowanych na sześciu listach (oprócz pierwszego okręgu, gdzie jest ich pięć). Sam Białystok tradycyjnie został podzielony na pięć okręgów. Co prawda od przybytku głowa nie boli, ale i tak trzeba się nieźle nakombinować, by uniknąć powyborczego kaca. Bo na rozczarowanie najlepszy duch puszczy nie pomoże, gdy pomyłka będzie przyprawiać o skowyt przez pięć długich lat. Dlatego na ostatniej prostej kampanii warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte, by przechytrzyć złego wilka.