Mistrzowie zbrodni. Uciekając, zgubił palec
W nowym cyklu kryminalnych historii przedstawimy Czytelnikom tzw. mistrzów zbrodni, którzy swoimi wyczynami mogą zabić ze śmiechu. To różni niezaradni przestępcy i złodzieje, którzy wpadli przez brak wyobraźni i nierozwagę.
Przedstawiać Wam będziemy złodziei, rabusiów, piratów drogowych czy innych przestępców, którzy zbyt szybko uwierzyli w swoje „gangsterskie umiejętności” i przez to zostali złapani przez policję.
Na miejscu zbrodni zostawił... swój palec
Bardzo często policjantom udaje się złapać przestępców, gdy ci nieopatrznie zostawiają odcisk palca na miejscu kradzieży czy zabójstwa. Historia lublinianina też jest związana z palcem, ale wcale nie z jego odciskiem.
Był koniec czerwca 2009 roku. 47-letni mężczyzna wychodził właśnie ze swojego domu na Wieniawie w Lublinie. Nagle spostrzegł, że w jego kierunku idzie nieznajomy z paralizatorem w dłoni.
Napastnik chciał go porazić prądem z włączonego paralizatora. Mężczyźni zaczęli się szarpać. Napadnięty rozpaczliwie wzywał pomoc, ale nikt z sąsiadów nie zareagował. Nieznajomy chciał pobić i okraść lublinianina. Ten broniąc się przed porażeniem, złapał napastnika za rękę i z całej siły wbił w nią zęby. Siła uścisku jego szczęki okazała się tak silna, że 47-latek odgryzł swojemu agresorowi mały palec.
Niedoszły zakrwawiony i poraniony rabuś uciekł w popłochu, a napadnięty mężczyzna z paralizatorem w rękach i palcem w zębach zgłosił się na najbliższy komisariat policji.
- Palec trafił do Zakładu Medycyny Sądowej. Nasi funkcjonariusze sprawdzają też po szpitalach, czy nie zgłosił się tam pacjent z obciętym palcem. Będziemy szukać właściciela palca, prędzej czy później ktoś się zgłosi do lekarza - mówił wówczas podinspektor Janusz Wójtowicz z lubelskiej policji. I tak też się stało. Nasz „mistrz zbrodni” bez małego palca wkrótce odpowiedział przed sądem za napad.
Odgryźć coś komuś to w sumie... prosta sprawa!
Czy odgryźć człowiekowi palec jest trudno? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do Beaty Chilimoniuk, głównej koordynatorki medycznej w lubelskim pogotowiu.
W rzeczywistości to nie jest takie skomplikowane zadanie, jak mogłoby się wydawać. Takie rzeczy się zdarzają, a gdy dochodzi do tego napad i stres z tym związany, to w odruchu obronnym łatwo komuś zrobić krzywdę
- wyjaśnia Beata Chilimoniuk.
Drążymy temat dalej. Jak trzeba ugryźć, żeby odgryźć? - W takich przypadkach łatwiej złapać zębami za staw, trudniej to zrobić, jeśli trafimy akurat na kość - podpowiada pani koordynator z lubelskiego pogotowia. Co jednak z naszymi zębami? Czy są przygotowane na taki wysiłek? - dociekamy. Beata Chilimoniuk wyjaśnia, że jeśli człowiek ma zdrowe i pełne uzębienie, nie powinno mu to sprawić większych trudności.
W lubelskim pogotowiu nieraz zdarzały się przypadki pacjentów z odgryzionymi najróżniejszymi częściami ciała. - Kiedyś mieliśmy przypadek właśnie z odgryzionym innej osobie palcem. Ale z medycznego punktu widzenia odgryźć łatwo można też inne części ciała, zwłaszcza te, gdzie nie ma kości. Takim przykładem może być chociażby język, który chorzy na padaczkę czasami sami sobie odgryzają podczas ataków - wyjaśnia pani koordynator.
Odgryzione palce, języki i... inne części ciała
Okazuje się, że podobnych przypadków - z zębami w roli głównej - w kronikach policji z naszego województwa jest więcej.
W 2013 r. między znajomymi doszło do kłótni. W jej trakcie 28-letni mieszkaniec Janowa Lubelskiego, podczas szarpaniny z kolegą, odgryzł mu palec prawej ręki. Na szczęście odgryzioną część - opuszek wraz z paznokciem - udało się lekarzom przyszyć.
Dramatyczne sceny rozegrały się również w jednym z barów w Białej Podlaskiej. Agresywny gość odgryzł drugiemu kawałek palca. Doszło do tego, gdy pijany klient awanturował się z pracownikami lokalu. W pewnym momencie po prostu ich zaatakował i zaczęła się regularna bójka. Kelnerom w poskromieniu agresora chciał pomóc obserwujący tę sytuację inny klient. Mężnie stanął po stronie pracowników baru i stracił palec w chwili, gdy napastnik wbił w jego dłoń swoje zęby.
Gryzienie jest wbrew pozorom szerokim zjawiskiem. Dużo większy problem niż klient baru w Białej Podlaskiej miał pewien Amerykanin. Kilka lat temu jego dziewczyna w przypływie gniewu zaatakowała jego język. Shakeia Long w pewnym momencie odgryzła Dwayne’owi Williamsowi duży kawałek tego organu. Mężczyzna trafił na stół operacyjny, jednak lekarzom nie udało się przyszyć odgryzionego fragmentu języka. Sprawczyni cierpienia swojego byłego chłopaka została aresztowana i przed sądem odpowiadała za napaść.
Jeszcze większy kłopot sprawiła pewnemu mężczyźnie 44-letnia Brytyjka, która została skazana przez sąd na 5 lat więzienia za odgryzienie... jąder. Do tej tragedii doszło między parą, również w czasie kłótni. W pewnym momencie Maria Topp rzuciła się z zębami na partnera i odgryzła mu cenne organy. Na całe szczęście lekarzom udało się przywrócić Brytyjczykowi utraconą męskość.