Mistrzostwa świata w piłce nożnej to duży zastrzyk adrenaliny - mówi sędzia piłkarski Paweł Gil
Lubelski arbiter Paweł Gil podczas piłkarskich mistrzostw świata w Rosji pełnił funkcję asystenta w systemie VAR(Video Assistant Referee - system służący wideoweryfikacji sytuacji na boisku).
Mówi się, że Paweł Gil był największym wygranym spośród Polaków, podczas zakończonych mistrzostw świata...
Myślę, że to opinia przesadzona. Ale udział polskich sędziów w tym wydarzeniu, po 20 latach nieobecności na mundialu, należy ocenić jako coś wyjątkowego. Tego, jak zostało to odebrane w kraju, nie chciałbym komentować, bo wróciliśmy tutaj po ciężkiej pracy, wielomiesięcznych przygotowaniach i myślę, że należy się cieszyć z tego, że byliśmy na mistrzostwach świata.
Te mistrzostwa z pewnością kosztowały dużo stresu i nerwów?
Nie da się ukryć, że przygotowanie do takiej imprezy wymaga naprawdę wiele czasu. Praca w Rosji była trochę inna niż w Polsce, ponieważ w wozie VAR współpracowały ze sobą cztery osoby. Często każda z innego kraju. Posługiwaliśmy się głównie językiem angielskim, choć pracując z Włochami, nauczyłem się podstawowych zwrotów w ich języku. To bardzo pomaga, kiedy komunikaty są proste, zwięzłe i szybkie. Powstały zespoły, w których byli główni VAR-owie, a ja pracowałem jako AVAR (asystent - red.) z kilkoma sędziami. Ta praca wyglądała naprawdę dobrze i VAR zdał egzamin na tym turnieju. A była to wielka niewiadoma przed jego rozpoczęciem.
* Czy mistrzostwa świata oznaczają zupełnie inne sędziowanie, jeżeli chodzi o VAR, w porównaniu z Ekstraklasą?
* Co jeszcze można poprawić w sędziowaniu?
* Co było najbardziej zaskakujące na mundialu?
Odpowiedzi na te pytania i wiele innych znajdziesz poniżej
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień