Miśka jest ślepa. Nic dziwnego, że ludzie ślepo ją pokochali!

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Rodzinne
Tomasz Rusek

Miśka jest ślepa. Nic dziwnego, że ludzie ślepo ją pokochali!

Tomasz Rusek

Suczka Miśka jest ślepa. Przez człowieka. Pewnie spędziłaby życie w schronisku, gdyby nie para gorzowian: Kamila i Piotr.

Gdy patrzysz na niespełna roczną Misię, w pierwszej chwili nie widzisz, że ona nie widzi. O, uroczy pies. Jednak gdy spojrzysz bliżej, dostrzeżesz, że „patrzy” inaczej. A oczy ma jakby nieobecne.

Jej historia zaczyna się na początku maja na ul. Żwirowej w Gorzowie, gdzie została znaleziona wycieńczona, z kleszczami, brudna. Co było wcześniej? Nie wiadomo. Pewne jest jedno: dostała po oczach gazem albo jakąś substancją chemiczną. Czyli okaleczył ją człowiek. To przez człowieka oślepła i nigdy nie odzyska wzroku. Trafiła do schroniska, a stamtąd, jeszcze pod koniec maja, zabrali ją właśnie Kamila i Piotr.
Dlaczego wybrali akurat ją? Wystraszoną, nieufną, ślepą kulkę nieszczęścia? - Bo się w niej zakochaliśmy - mówią szczerze i wprost gorzowianie z os. Staszica.

Trudne początki

Początki Miśki w mieszkaniu były bardzo ciężkie. - Nie umiała zachować czystości w domu, była bardzo nerwowa, a znalezienie sobie miejsca graniczyło z cudem. Nocy nie przesypiała. Ciągle dreptała po mieszkaniu. Wejście do klatki schodowej czy wyjście z domu było dla niej ogromnym stresem - wspomina pani Kamila.
Brak wzroku tylko potęgował problemy. - Przerażały ją wszystkie obce albo nowe dźwięki. A zanim poznała układ mieszkania, to nabiła sobie kilka guzów - mówią opiekunowie niewidomej suczki.

Dziś jest już lepiej. Wystarczyło półtora miesiąca miłości, cierpliwości i wyrozumiałości, by suczka opanowała załatwianie się w domu, nauczyła się ładnie wchodzić po schodach (schodzenia ciągle się boi). - A dotyk? - pytam opiekunów Miśki.
- Na nasz dotyk już reaguje bardzo spokojnie i daje się głaskać. Natomiast obcych rąk ciągle się boi i robi unik przy próbie głaskania - przyznaje pani Kamila.

Za to pomimo ślepoty idealnie trafia do miski. Zapach jedzenia rozpoznaje po mistrzowsku! No i poznaje świat! Nosem, bo oczami nie ma jak. - Zaliczyliśmy już razem urlop nad morzem. Zachowywała się wspaniale! Uwielbiała biegać po piachu i kopać dziury jak każdy inny pies. No i okazało się, że znakomicie znosi podróże. Zasypia w momencie uruchomienia silnika - śmieją się opiekunowie.

Lucek daje radę

Wyobraźcie sobie jednak, że ta historia jest dużo lepsza! Bo Kamila i Piotr... mają jeszcze jednego psa, którego też zaadoptowali z dobrego serca. To Lucek. Ma pięć lat, a z gorzowianami mieszka od 2014 r. Też był bezdomny. Mieszkał na poligonie. Teraz ma dom, miłość i pełną michę.

Lucek to przeciwieństwo małej, szybkiej Miśki. Waży 30 kg i jest królem cierpliwości. Wspaniale się z Miśką dogadują. Są jak papużki - nierozłączki. - Miśka bardzo lubi podgryzać Lucka i tarmosić go za futerko. Skacze na niego jak szalona. Czasem wydaje nam się, że Lucek czuje, że Miśka jest troszkę inna, bo jest wobec niej bardzo delikatny i nawet gdy czasem ma jej dość, to nie robi gwałtownych ruchów, tylko grzecznie wyłącza się z zabawy - zdradza pani Kamila.

Uroda to nie wszystko

Opiekunowie Miśki i Lucka nie palili się do występu w „GL”, ponieważ psy adoptowali z dobrego serca, a nie dla rozgłosu. Jednak... widzą w tym pewną szansę. Przemówienia do rzeszy Czytelników! - Ludzie chcą mieć piękne, puchate psiaki albo rasowe, zapominając o biednych mordkach które czasem latami czekają na adopcje. Wiele z nich nie doczeka swojego domu i odchodzi w samotności w schronisku. Bo kto chce w tych czasach psa starego, którego trzeba leczyć albo z wadami jak Miśka? Nasz przekaz jest taki, by ludzie nie bali się adopcji starego lub chorego psa. One kochają tak samo albo nawet jeszcze bardziej niż te rasowe i z rodowodem. A w naszym gorzowskim schronisku jest dużo mordek czekających na dom! - mówi pani Kamila.

A jakby tego wszystkiego było mało, to para gorzowian, wraz ze swoimi psami, regularnie odwiedza schronisko Azorki, by... zabierać na spacer inne psiaki.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.