Misia się boi i nie daje się złapać [zdjęcia]
Psiak przestraszył się hałasu i uciekł. Do nowego domu w Fordonie przyjechał w niedzielę ze schroniska pod Łodzią. Trwają poszukiwania.
Misia jest niewielkim kundelkiem o biszkoptowej sierści. Do Bydgoszczy przyjechała ze schroniska pod Łodzią. - W niedzielę przywiózł ją do nas pracownik azylu - mówi pani Wanda. - To on dopasował szelki, aby nie były zbyt luźne. Niestety, podczas spaceru suczka wystraszyła się odgłosu otwieranych drzwi, wyswobodziła się i uciekła.
Dziś mija czwarty dzień, gdy błąka się po nieznanej sobie okolicy. Widziała ją pracownica pobliskiego solarium. Raz spotkał ją także jej nowy właściciel, ale jest tak bardzo wystraszona, że boi się podejść. - Kluczy między blokami przy ul. Wyzwolenia - opowiada pani Wanda. - Bardzo się martwimy, że może się jej coś stać. Nie wiemy już, co robić. My niestety nie mamy tyle sił, aby ją dogonić.
Właściciele rozwieszają plakaty ze zdjęciami suczki na przystankach i słupach ogłoszeniowych. Każdy, kto widział Misię lub może pomóc, proszony jest o kontakt pod numerem telefonu 796 537 239.
Pomóc mogą również mieszkańcy okolicznych domów. Gdyby udało im się zwabić pieska na ich posesję, mogą zamknąć bramę, dzięki czemu łatwiej będzie go schwytać. Wsparcie zaoferowało również schronisko dla zwierząt. - Rozmawiałam z właściciel- ką suczki - mówi Izabella Szolginia, dyrektor azylu. - Poinformowałam, że możemy wypożyczyć klatkę samołapkę, bowiem bieganie za wystraszonym psem na otwartym terenie raczej nie odniesie pożądanego skutku. Jeżeli suczka zgłodnieje, to powinna wejść do klatki, w której będzie jedzenie. Nie możemy zapewnić wielogodzinnego czuwania przez naszego pracownika. Potrzebni jesteśmy w całym mieście.
Tylko w tym miesiącu do bydgoskiego azylu zgłoszono 29 zaginionych psów. Zaledwie dwa z nich wróciły do swoich domów. - Wielkim błędem jest to, że właściciele nie przyczepiają do obroży swoich zwierzęcych podopiecznych identyfikatorów z numerem telefonu - uważa Szolginia. - Przez to odnalezione zwierzę musi często czekać w schroniskowym boksie, zamiast od razu wrócić do właściciela. Gdy adoptujemy czworonoga, przez miesiąc powinniśmy się wstrzymać ze spuszczaniem go ze smyczy, aby się do nas przyzwyczaił. Dobrym rozwiązaniem jest też długa linka treningowa.