Mirosław Neinert: Kiedyś będziemy się śmiać, dziś jest jak jest
Tydzień temu, 27 marca, obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Teatru. - Kiedyś będziemy wspominać, że to był jedyny w historii Dzień Teatru, kiedy w teatrach było pusto. Jeśli jest coś złego, strasznego i trudnego do wytrzymania, to staram się zawsze znaleźć w tym pozytywne strony. I tym się pocieszać. Więc kiedyś będziemy się z tego śmiali. A teraz? No jest jak jest - mówi Mirosław Neinert, znakomity aktor, a jednocześnie dyrektor Teatru Korez w Katowicach.
Rozmowa z Mirosławem Neinertem
W normalnych warunkach, teatry w Międzynarodowym Dniu Teatru byłyby wypełnione po brzegi widzami, na scenach wystawiane byłyby znakomite sztuki w wybornej aktorskiej obsadzie. Byłoby zdecydowanie gwarnie i wesoło. Ale w tym roku nie jest, a teatry od kilkunastu dni stoją zamknięte z powodu pandemii koronawirusa.
Kiedyś będziemy wspominać, że to był jedyny w historii Dzień Teatru, kiedy w teatrach było pusto. Ja zawsze patrzę na to od tej strony, że jeśli jest coś złego, strasznego i trudnego do wytrzymania, to staram się zawsze znaleźć w tym pozytywne strony. I tym się pocieszać. Więc kiedyś będziemy się z tego śmiali. A teraz? No jest jak jest.
To może kiedyś sztukę na ten temat pan też popełni?
Nie! Na pewno nie. Bo nikt nie chce oglądać sztuk takich smutnych i żałosnych. Myślę, że zrobimy jakąś komedię, ale nie na ten temat, tylko na taki, że ludzie w ogóle zapomną o tym wirusie.
Ale jak radzić sobie w tych trudnych czasach? Jak pan, osoba, która przecież lubi być wśród ludzi, żyje tym, co się wokół dzieje - znosi tę izolację i społeczną kwarantannę?
W piwnicy było dużo do zrobienia porządków. W bibliotece książki trzeba poustawiać. Nagle jest czas, żeby z dziećmi pogadać, powygłupiać się i pograć w różne gry. Pokłócić się czasami, ale potem się pogodzić. Normalnie żyć. Człowiek cały czas marzył, żebym ja mógł być dłużej w domu. Ale byłoby fajnie, gdybym nie musiał jechać do teatru, tylko bym siedział w domu i rozmawiał. I spełniło się (śmiech).
Nikt tylko nie przewidywał, że tak mocno. I nie wiadomo, jak długo to potrwa.
To prawda. Ale musimy się do tego przyzwyczaić. I znajdźmy w tym coś ładnego. Piszę nagle SMS-y do znajomych, których nie widziałem bardzo długo, na fejsie komunikuję się z ludźmi, których pamiętam sprzed 40 lat. To jest fantastyczna strona tej sytuacji. Teatr to jest jednak sytuacja na żywo. Tutaj jednak żadne transmisje, żadne telewizje tego nie zastąpią. Trzeba widzieć aktora, czuć tę atmosferę. Być w tym samym miejscu, co aktor. Wtedy to jest prawdziwy teatr. Ale zaraz to będzie. Wrócimy do tego
Planuje pan już, co będzie robić, gdy będzie mógł wyjść do pracy, do swojego teatru? Zawodowe plany już zaczynają się powoli pojawiać gdzieś na horyzoncie?
Oj tak. Mamy różne plany, ale przede wszystkim spotkamy się z kolegami i zagramy, nie wiem, którą sztukę jako pierwszą i myślę, że wzruszenie zatka nas na trochę. Bo już tak tęsknimy za sobą. Ja ich nienawidzę tych moich kolegów aktorów, tak jak mnie wkurzają czasem. Ale jednocześnie bardzo ich kocham. I bez nich nie potrafię żyć.
Czy te zmiany oraz ograniczenia, które teraz trzeba było wprowadzić, bardzo mocno storpedują cały tegoroczny sezon artystyczny?
Pewnie tak. Pewnie to wszystko przewróci się do góry nogami. Ale to nie ma większego znaczenia. Jak tylko będzie można się już spotkać, to wszystko będzie dobrze. Ten sezon już jest na straty. Już nic z niego nie będzie. Podejrzewam, że do końca sezonu już się nie spotkamy.
Tak pan myśli, czy pan to wie?
Ja to czuję. Niestety. Może spotkamy się dopiero po wakacjach. Jak będzie, tego niestety nie wiem. Doświadczenia takiego to nikt na świecie nie miał. Chyba że ci, co pamiętają jakieś epidemie na początku dwudziestego wieku. Ale myślę, że ludzie bardzo tęsknią do siebie. A teatr daje tę możliwość, że człowiek jest w stanie rozmawiać z innym człowiekiem. Słuchać innego człowieka. Pochylać się nad nim. Być blisko innego człowieka. Sądzę, że tego będziemy potrzebowali najbardziej. Bo technologie są fajnie, ale tak naprawdę o kant d… rozbić. Musimy się dotknąć, przytulić, pocałować. I wtedy jest naprawdę fajnie.
Wy, ludzie teatru trzymacie się razem, dodajecie sobie wzajemnie otuchy. Ale my również potrzebujemy jakiegoś wsparcia. Niech nas pan rozbawi, panie Mirosławie.
(śmiech). Gdybym ja tak potrafił rozbawić…. Ale zachowajmy spokój. Mamy bardzo, ale to bardzo dbający o nas rząd. Wszystko będzie dobrze. Oni są w pełni przygotowani i w związku z tym nic nam nie grozi. Spotkamy się za 2-3 tygodnie w teatrze i będziemy bili brawo jak to wszystko im się udało.
Nagrody Złote Maski. Są nominacje, a kiedy ogłoszenie laureatów?
Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru ogłoszono nominacje w 52. edycji nagrody teatralnej Złote Maski w województwie śląskim. Wśród nominowanych znalazły się przedstawienia, których premiery miały miejsce w teatrach województwa śląskiego w okresie od 1 stycznia do 31 grudnia 2019 roku.
Przedstawienia zostały ocenione w 10 kategoriach: spektakl roku i spektakl dla młodych widzów - obie kategorie mają charakter honorowy, a także: aktorstwo za rolę kobiecą w spektaklach dramatycznych, aktorstwo za rolę męską w spektaklach dramatycznych, aktorstwo za rolę w teatrach lalkowych, aktorstwo za rolę wokalno-aktorską, aktorstwo za rolę drugoplanową, reżyseria, scenografia oraz nagroda specjalna - które mają charakter pieniężny i w tym roku nagrody wynoszą po 10 tysięcy zł każda.
Zgodnie z regulaminem przyznawania nagrody, w każdej z kategorii wskazano po trzy nominacje. Wobec braku nominacji w kategorii choreografia/ruch sceniczny, przyznano 6 nominacji w kategorii nagroda specjalna. Termin i sposób ogłoszenia laureatów Złotych Masek zostanie przedstawiony, gdy tylko będzie to możliwe. Mirosław Neinert wraz z Teatrem Korez otrzymał nominację w kategorii „nagroda specjalna”. W uzasadnieniu: za 30 lat działalności artystycznej.