Ministerstwo Środowiska spogląda przychylnym okiem na Siedem Dolin
Wiceminister środowiska chce, by Ryszard Florek, zlecił badanie, jaki wpływ jego inwestycja będzie miała na rysie i niedźwiedzie w Beskidach
Może się spełnić marzenie Ryszarda Florka, właściciela firmy Fakro i jednego z najbogatszych Polaków, o połączeniu w jeden kompleks narciarski siedmiu dolin Beskidu Sądeckiego.
Wielomilionowa inwestycja zyskała przychylność Andrzeja Szweda-Lewandowskiego, wiceministra środowiska i głównego konserwatora przyrody.
- Wiceminister jednoznacznie stwierdził, że koniec z ochroną przyrody dla samej ochrony - relacjonuje spotkanie w Ministerstwie Środowiska poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Duda.
- Mamy ją chronić po to, żeby z niej korzystać - nie kryje Duda.
Zobowiązanie RDOŚ
Uczestnicy spotkania, które odbyło się w Warszawie przed weekendem uważają, że rokowania dla Siedmiu Dolin są teraz o wiele lepsze.
- Widać pozytywne nastawienie Ministerstwa Środowiska do inwestycji, która niesie korzyści dla całej Sądecczyzny - podkreśla Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS.
Komentuje, że niestety prawo dotyczące obszaru Natura 2000 nie jest precyzyjne. Mówi, że nie można realizować inwestycji, które będą znacząco negatywnie wpływać na środowisko. Tyle, że nikt nie określił, co to oznacza.
Ośrodki w Alpach, tętnią życiem i tutaj by tak mogło być
Zdaniem parlamentarzystów w praktyce wygląda to tak, że decyzję o tym, jaka inwestycja negatywnie wpłynie na środowisko, podejmuje dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
- Tak właśnie było w przypadku Siedmiu Dolin. Krakowski RDOŚ uznał, że na obszarze planowanej inwestycji występują wilki, rysie oraz niedźwiedzie i przez to nie można tam niczego budować - wskazuje Duda. Powątpiewa, że czy te zwierzęta faktycznie tam żyją.
Wiceminister wysłuchał planów Florka i listy korzyści, jakie ma przynieść ta inwestycja. Po czym nakazał dyrektorowi RDOŚ w Krakowie w ciągu dwóch tygodni dać biznesmenowi wytyczne do przygotowywanej inwentaryzacji przyrodniczej.
Jeden procent obszaru
Choć o projekcie Siedem Dolin mówi się od ponad 10 lat to do tej pory nie zbadano jego oddziaływania na środowisko. Do RDOŚ w Krakowie nie wpłynął taki wniosek od inwestora.
Mimo to ogólna wizja projektu budzi sprzeciw tej instytucji, bo by mogły powstać nowe wyciągi trzeba wyciąć zwarte kompleksy leśne. To z kolei mogłoby naruszyć ostoje wilków i rysiów.
Ryszard Florek: Ta inwestycja ma też pozytywne skutki dla przyrody. Ograniczy smog
- Dla mnie to żadne wyjaśnienie. Obszar przewidziany na realizację projektu Siedem Dolin to około 50 ha co stanowi zaledwie 1 proc. powierzchni objętej ochroną - ripostuje Florek.
Uważa, że inwestycja będzie też miała pozytywne skutki dla przyrody. Turysta nie będzie musiał przejeżdżać autem od jednego wyciągu do drugiego. Pojedzie tam na nartach, tak jak w Alpach. Na takie rozwiązanie liczą miłośnicy sportów zimowych.
- Ośrodki w Alpach, tętnią życiem i tutaj by tak mogło być - uważa Tadeusz Stawiarski z Nowego Sącza, którego spotkaliśmy na Ślizgostradzie w Muszynie. Do Jasieńczyka przyjeżdża specjalnie na sanki, ale brakuje tu stoku. Wtedy można byłoby połączyć sanki i narty.
To właśnie chce zrobić właściciel Fakro w ramachSiedmiu Dolin. Jest gotów sfinansować wycenianą na ponad 20 mln euro inwestycję.
-Liczę, że w końcu ruszymy z miejsca - dodaje Florek.