Minionej zimy nastąpił potężny atak smogu. Jak będzie tej zimy?
Zjawisko inwersji polega na wzroście temperatury powietrza wraz z wysokością. W normalnych warunkach w najniższej części atmosfery powietrze bliżej powierzchni ziemi jest cieplejsze niż wyżej. Czasami jednak w wyniku zjawisk zachodzących w atmosferze dochodzi do odwrotnego układu temperatur niż zazwyczaj. Inwersje zalegające przez dłuższy czas mogą wpływać na intensyfikację smogu nad obszarami o dużej emisji zanieczyszczeń.
W poprzednim sezonie grzewczym smog był szczególnie uciążliwy w miesiącach styczniu i lutym br. I tak na przykład w dniu 15 lutego br. odczyt ze stacji pomiarowej przy ul. Kilińskiego w Łodzi wykazał po godz. 8 rano stężenie pyłów zawieszonych PM10 na poziomie 298,3 mikrogramów na metr sześcienny.
Przypomnijmy, że poziom alarmowy stężenia pyłu PM10 to 300 mikrogramów na metr sześcienny. Nic dziwnego, że mimo słonecznej pogody, widoczność w mieście tego dnia była bardzo ograniczona.
Podobnie działo się w innych ośrodkach miejskich: w Krakowie, na Górnym Śląsku, we Wrocławiu, w Warszawie. W styczniu Kraków spowity był czarną chmurą smogu, niewiele lepiej było w stolicy. W miastach tych wprowadzono w niektóre dni darmową komunikację miejską. Z powodu smogu we Wrocławiu władze miasta zaapelowały do mieszkańców, aby pozostali w domach.
Smog dotarł również do setek małych miejscowości. Najwyższe stężenie miesięczne pyłu PM10 spośród wszystkich 180 stacji pomiarowych w Polsce odnotowano w styczniu w Brzeszczach w woj. małopolskim - gminie, w której mieszka premier Beata Szydło. Tamtejsza stacja pomiarowa odnotowała średnie stężenie miesięczne pyłu zawieszonego PM10 na poziomie 202 mikrogramów na metr sześcienny. Chodzi tutaj o średniomiesięczny odczyt zanieczyszczenia. Tymczasem w okresie największego zagrożenia smogowego (10 stycznia) dobowe stężenie pyłu zawieszonego w Brzeszczach sięgnęło 428 mikrogramów na metr sześcienny.
Jeśli sięgnąć do szczegółowych danych statystycznych o zgonach i urodzeniach w każdym miesiącu (w Biuletynach Statystycznych GUS), łatwo można zauważyć wielce wymowną statystykę. Otóż w styczniu 2017 r. zmarło ok. 44.000 osób w całej Polsce, zaś w styczniu 2016 r. – ok. 33.300 osób. W 2015 r. styczeń zapisał się zgonami ok. 34.000 osób, zaś rok wcześniej zmarło ok. 33.100 osób. Widać zatem wyraźnie, że w styczniu 2017 r., w okresie wyjątkowego natężenia smogu, zmarło o jedną trzecią więcej ludzi niż średnio w poprzednich latach.
I wprawdzie nikt nie bada każdego przypadku śmierci pod kątem wpływu zanieczyszczenia powietrza, ale związek pomiędzy nasiloną emisją a liczbą zgonów był w tym okresie zbyt silny, aby wynikał z przypadku czy z innych okoliczności.
Zwraca uwagę fakt, że wysiłki w zakresie poprawy stanu infrastruktury grzewczej nie mają jak dotąd wpływu na poprawę jakości powietrza – ich skala jest po prostu zbyt nikła w stosunku do ogromnych potrzeb. W efekcie o stopniu zagrożenia decyduje pogoda. Jeżeli nadchodząca zima będzie podobna do poprzedniej, wystąpią zagrożenia o podobnej skali. Będzie tak dopóty, dopóki skala działań mających na celu poprawę stanu powietrza nie spowoduje przełomu..
Koszt całkowity projektu 193 971 zł, kwota dotacji 172 634 zł.