Minęły 2 lata od koszmarnego wypadku BMW i malucha w Katowicach Giszowcu. Finał przed sądem
W wypadku na DK 86 w Katowicach Giszowcu, do którego doszło 3 kwietnia 2016 roku, zginęły dwie osoby. Od tragedii minęły już dwa lata, akt oskarżenia dopiero teraz trafił do sądu. Dlaczego śledztwo w tej sprawie trwało tak długo?
To był tragiczny wypadek. Dwa lata temu po zderzeniu bmw i fiata 126p zginęły dwie osoby jadące maluchem, a dwie zostały ciężko ranne. Bmw prowadził syn jednego z dilerów samochodowych, działających nie tylko w województwie śląskim. Miał wówczas 20 lat. Z wypadku wyszedł bez szwanku.
Mariana Bywalca, który kierował maluchem i razem z wnuczkiem przeżył ten wypadek, reprezentuje stowarzyszenie Wokanda, które zajmuje się pomocą osobom poszkodowanym w wypadkach, kolizjach drogowych oraz na skutek błędów lekarskich.
Tragiczny wypadek na DK86 na Giszowcu: Stracił żonę i wnuczkę. Winnych nie ma WIDEO
- Przerażające jest to, że to postępowanie tyle trwało i według mnie nie jest to wina prokuratury, ale biegłych - podkreśla Marcin Marszołek, prezes Wokandy. Jego zdaniem, gdyby Marian Bywalec został pozostawiony sam sobie, bez obsługi prawnej, to ta sprawa mogłaby zakończyć się jednak zupełnie inaczej. I na pewno nie skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód.
ZOBACZ ZDJĘCIA
KOSZMARNY WYPADEK W GISZOWCU
- Przypomnę tylko, że ta sprawa zmierzała w kierunku umorzenia, ponieważ według jednej z opinii biegłego fiat 126p wyjeżdżał zbyt wolno ze skrzyżowania, a samochód był niesprawny technicznie. Niedawno inny biegły stwierdził jednak, że gdyby kierowca bmw jechał wolniej, to byłby w stanie wyhamować - mówi Marszołek.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień