Najgłośniejsze spotkanie tygodnia? Zarazem największe zaskoczenie, bo pewnie mało kto, zarówno z grona gorących zwolenników działalności politycznej toruńskiej posłanki Joanny Scheuring-Wielgus, jak i grona tej działalności równie gorących przeciwników, mógł się spodziewać, że to właśnie ona za Spiżową Bramą spotka się z papieżem Franciszkiem, do jego rąk własnych przekazując raport o problemie pedofilii w polskim Kościele.
To nie jest typowy obrazek: głowa Kościoła powszechnego, następca św. Piotra i walcząca feministka, posłanka, której nad Wisłą przylepiają łatę pierwszego antyklerykała kraju - spotykają się, zamieniają ze sobą kilka zdań i uśmiechów. Niektórym to pewnie w najczarniejszych snach się nie śniło.
Podczas tego spotkania papież Franciszek pocałował w dłoń Marka Lisińskiego, szefa fundacji „Nie lękajcie się”, który sam, jako dziecko, był ofiarą księdza pedofila, a to też było wymownym symbolem.
Papież raport przyjął i przeczyta. - Powiedział mi, że przeczyta, myślę, że papież nie kłamie - mówiła Scheuring-Wielgus w Tok FM. W programie Jacka Żakowskiego wypaliła także - co ludzi przyzwyczajonych do tego, jak dotychczas w Polsce traktowano Kościół, przyprawić może o kolejne palpitacje - że „chciałaby doprowadzić do postawienia Kościoła rzymsko-katolickiego przed trybunałem w Hadze”. I dlatego - jak dodała Scheuring-Wielgus - rozważa start w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Wizyta w Watykanie to sukces posłanki. Tak, w takich kategoriach należy na to patrzeć, bo przy zaangażowaniu w kampanie na rzecz walki z pedofilią wśród duchownych skuteczne sięgnięcie po autorytet papieża to niewątpliwy sukces.
I jeszcze jeden znak procesu, jaki w Kościele zachodzi. Tu nie będzie nagłego przełomu. Dla tych - zwłaszcza w kościelnym establishmencie - dla których walka z kryciem nadużyć seksualnych to podstępny antykościelny spisek, którzy wciąż nie rozumieją, że fatalna polityka zamiatania problemu pod dywan zamiast chronić autorytet Kościoła, dramatycznie go dewastuje - dla nich to, co stało się w tym tygodniu w Watykanie, cały ten szczyt „Ochrona nieletnich w Kościele” to aberracja, którą należy przeczekać. Co najwyżej oni jeszcze bardziej utwierdzą się w nieufności wobec Franciszka. Ale tej zmiany nie zatrzymają. Proces rozliczeń będzie trwał. A od mądrości i odwagi samych katolików zależeć będzie, czy z tej burzy Kościół wyjdzie skompromitowany, czy wzmocniony.