Dla władz parku narodowego problemem jest zbyt duża liczba pielgrzymów w Wielki Piątek. Jutro na szlakach pojawią się strażnicy i będą egzekwować przepisy - ostrzega Bieszczadzki Park Narodowy.
Co roku w Wielki Piątek na szlakach prowadzących na najwyższy szczyt polskich Bieszczadów roiło się od turystów pielgrzymów. Przez trudy wędrówki przygotowywali się do najważniejszego święta w Kościele katolickim.
Dyrekcja Bieszczadzkiego Parku Narodowego postanowiła to zmienić. W imię ochrony przyrody i remontu szlaku zakazała wstępu na Tarnicę i organizuje drogę krzyżową na Przełęcz Bukowską.
Z taką decyzją nie może się pogodzić wielu turystów.
- Od kilku lat dyrekcja BPN robiła wszystko, by tego dnia uniemożliwić pielgrzymom dotarcie na Tarnicę - twierdzi Łukasz Matuszewski z Kielc. - Argumenty, że właśnie wtedy niszczymy przyrodę, są niczym nieuzasadnione. W sezonie wakacyjnym w ciągu dnia wchodzi podobna ilość osób i nikomu to nie przeszkadza. A remont szlaku w tym dniu jest śmieszny. O tym, że to złośliwość, może świadczyć fakt, że pierwotnie zamknięto nawet szlak z Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch, ale kilka dni później zmieniono decyzję. Można iść, ale tylko do tzw. Siodła. Z tego miejsca na szczyt jest 10 minut - dodaje Matuszewski.
Problem zadeptywania parku nie jest niczym nowym. W 2016 roku odwiedziło go ponad 500 tysięcy osób. Dla władz problemem jest, jak się okazuje, duża liczba turystów właśnie w Wielki Piątek.
- Zakaz wejścia na Tarnicę wynika z faktu, że co roku tego dnia przekraczany był limit wejść, który wynosi 2100 osób dla tego regionu. Dlatego po konsultacjach zostaliśmy zmuszeni do wprowadzenia zakazu. Ponadto okres wiosenny jest jedynym, kiedy możemy dokonać niezbędnych napraw szlaków. Obecnie należy naprawić taśmy i schody. Zostanie dostarczony kamień, który uzupełni braki. Zostanie to zrealizowane tuż po świętach - tłumaczy Leopold Bekier, dyrektor BPN. - W zamian oferujemy alternatywne rozwiązanie - Drogę Krzyżową na Przełęcz Bukowską.
Pierwsza już się odbyła. 8 kwietnia na szlaku z Wołosatego na Przełęcz Bukowską zorganizowano Bieszczadzką Drogę Krzyżową. Przewodniczył jej arcybiskup Adam Szal. Według szacunków BPN, wzięło w niej udział 1056 osób. W jej trakcie poświęcono stacje drogi krzyżowej i krzyż na przełęczy.
- Władze chcą wszystko mieć pod kontrolą - twierdzi Andrzej Łukaszczyk, mieszkaniec powiatu sanockiego. - A przecież formalnie nie było czegoś takiego jak Droga Krzyżowa na Tarnicę. Każdy, każda grupa szła sama. To nie była zorganizowana pielgrzymka. Nikt nie umawiał się na godzinę i nagle nie ruszały tysiące ludzi. Na tym polegał jej fenomen i unikalność tego dnia w tym miejscu. Teraz wszystko ma być pod kontrolą. Ludzie tego nie kupią.
Za złamanie zakazu wejścia na Tarnicę grożą mandaty. Są jednak tacy, którzy mimo kar zamierzają tego dnia uklęknąć pod krzyżem na Tarnicy.
- Zrobię to, co robię od 15 lat. W Wielki Piątek pomodlę się na Tarnicy - mówi Nowinom mieszkaniec Ustrzyk Dolnych.
- Na szlakach pojawią się strażnicy, którzy będą egzekwować przepisy - ostrzega dyrektor BPN. - Liczymy jednak na zrozumienie. W przyszłym roku nie przewidujemy zamknięcia szlaków, choć będziemy przestrzegać dziennego limitu wejść.
Bieszczadzki Park Narodowy organizuje drogę krzyżową 14 kwietnia na szlaku z Wołosatego na Przełęcz Bukowską.
- Na szlaku o długości ok. 8 km zostały zainstalowane stacje drogi krzyżowej, które będą stopniowo wykańczane - informuje na stronie BPN. - Jesteśmy przekonani, iż kontynuacja tradycyjnej Bieszczadzkiej Drogi Krzyżowej w nowym miejscu, na bezpiecznej dla ludzi i przyrody trasie, gdzie można zapewnić dobrą organizację i religijny charakter, zostanie dobrze przyjęta.