Mimo pandemii koronawirusa wybory prezydenckie z rekordową frekwencją
Wybory prezydenta RP w Bydgoszczy przebiegały bez zakłóceń; nie odnotowano poważnych incydentów ale o godz. 17 zanotowano rekordową frekwencję. W Bydgoszczy wyniosła ona aż 49,45 proc.
Jak dowiedzieliśmy się w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy doszło jedynie do kilku incydentów, m.in. w Bydgoszczy, Nakle, Wąbrzeźnie i Toruniu. W tych miastach zrywano lub doklejano nowe plakaty wyborcze. Ponadto, jeden z przewodniczących toruńskiej komisji obwodowej na Rubinkowie przyszedł do pracy pijany. Miał aż 2,62 promila.
W Bydgoszczy nie odnotowano poważnych incydentów.
- Jest spokojnie – potwierdza Adam Dyla, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Bydgoszczy. - Głosowanie rozpoczęło się punktualnie, nie zgłoszono nieprawidłowości.
Przebieg głosowania
Tuż przed godziną 13 w komisji przy ulicy Karpackiej nie było wielu osób, a na dnie wyborczej urny leżało niedużo wyborczych kart. Głosowanie przebiegało sprawnie i z zachowaniem wszystkich rygorów sanitarnych.
W komisjach obejmujących Stary Fordon i os. Nad Wisłą, część os. Niepodległości zlokalizowane zostały m.in. w SP nr 4 przy ulicy Wyzwolenia. Około godziny 11 głosowanie odbywało się bardzo sprawnie. - Kiedy w lokalu było więcej osób, zaczęto wpuszczać pojedynczo – informuje mieszkanka Fordonu. - Członkowie komisji mieli przyłbice. W pomieszczeniu było bardzo dużo dozowników z płynem dezynfekcyjnym. Bardzo dużo głosujących, absolutnie wszyscy w maskach.
W komisji nr 32 przy ulicy Gajowej ok. godziny 15 panował spokój. Kilka osób pobierało karty do głosowania, kilka wrzucało jej już do urny.
Polacy za granicą mieli kłopoty
Problemy mieli Polacy mieszkający poza granicami kraju. - Jeśli chodzi o samą rejestrację to sprawa była prosta. Na stronie ambasady można znaleźć link do elektronicznej rejestracji. Najwięcej emocji przyniosło oczekiwanie na pakiety wyborcze – informuje bydgoszczanka mieszkającą w Trondheim, nasza była stażystka. - Doszły do nas późno, więc na dobrą sprawę nie możemy być pewni, że ambasada otrzyma je w piątek, a to jest warunkiem uznania naszych głosów. Rejestrację na listy wyborcze zakończono 15. czerwca. Wszyscy nasi znajomi, znajdujący się w różnych częściach Norwegii, dostali pakiety tego samego dnia, wiec wczoraj po południu w punktach pocztowych można było spotkać sporo rodaków. Co do samych pakietów, to wyglądały tak jak trzeba.
Polacy mieszkający w Berlinie pakiety wyborcze dostali z poślizgiem, dlatego też niektórzy postanowili sami zawieźć je osobiście do ambasady, bo uznali, że poczta nie dostarczy ich na czas.
Amerykańska Polonia również miała problemy. Nie wszyscy otrzymali pakiety wyborcze, poza tym… - Trzeba odesłać dokumenty do ambasady za własne pieniądze, a ambasador miał przekazać komisji wyborczej. Jeśli nie zdąży, głos będzie nieważny – mówiła bydgoszczanka, której rodzice mieszkają w USA w New Jersey.
Do Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii większość pakietów dotarła w odpowiednim terminie, niektórzy odsyłali je do ambasady za pokwitowaniem odbioru. - Chcę być pewna, że mój głos nie zginie gdzieś po drodze – wyjaśnia Polka mieszkająca w Londynie.
Pani Krystyna od kilka lat mieszka z rodziną w Holandii. Twierdzi, że większych problemów z głosowaniem korespondencyjnym nie było.
Warto dodać, że niektóre karty do głosowania np. te przygotowane dla Polonii w USA miały wady, nie było na nich np. odpowiedniej pieczątki.
- Wybory już za chwilę, a do mnie nieustannie dochodzą sygnały o tym, że nasi rodacy za granicą nie mogą oddać głosu. W pojedynczych przypadkach udaje się pomóc, ale ostrzegam – przed drugą turą może być jeszcze gorzej – przestrzegał europoseł Radosław Sikorski na swoim profilu Facebooka.
Frekwencja wyborów prezydenta była rekordowa; o godzinie 12 wyniosła aż 24,08 proc. a pięć godzin później 45,51 proc. W Bydgoszczy o godz. 17 frekwencja wyniosła 49,45 proc.