Mimo dużej imprezy w Gdyni obyło się bez korków
Po paraliżu Gdyni w czasie czerwcowych eventów, władze wyciągnęły wnioski. W miniony weekend, mimo utrudnień, było już znacznie lepiej.
- Było lepiej, choć kilka spraw wciąż pozostaje do dopracowania - komentują weekendową sytuację na gdyńskich drogach lokalni aktywiści. Ich zdaniem, przy organizacji kolejnej dużej imprezy, władze miasta powinny położyć większy nacisk na zapewnienie wszystkim dzielnicom dostępu do komunikacji zbiorowej.
„Weekend będzie dość zwariowany - zawody Ironman 70.3 spowodują, że w niedzielę, przez kilka godzin nie będzie dojazdu do Demptowa, Pustek Cisowskich, Chwarzna i Wiczlina”. Komunikat o takim brzmieniu pojawił się na oficjalnym profilu gdyńskiego Zakładu Komunikacji Miejskiej.
- Może miało być zabawnie, ale chyba nie wyszło - mówi Łukasz Piesiewicz ze stowarzyszenia Miasto Wspólne. - Przy okazji czerwcowej wpadki z paraliżem miasta, zwracaliśmy uwagę na to, że w czasie dużych imprez dobra organizacja komunikacji zbiorowej jest kwestią priorytetową. Zamiast tego, ZKM uznał, że przez kilka godzin nie będzie obsługiwał kilku dzielnic przy jednoczesnym utrzymaniu komunikacji indywidualnej. To po prostu absurd. Nie każdy mieszkaniec posiada samochód, za to każdy właściciel auta jest w stanie na kilka godzin przesiąść się do autobusu - dodaje Piesiewicz.
O wyjaśnienia poprosiliśmy gdyński ZKM. - Autobusy komunikacji miejskiej wymagają określonej przestrzeni do zawracania i skrajni (szerokości drogi - dop. red.), aby móc przejechać - tłumaczy Marcin Gromadzki, rzecznik ZKM w Gdyni. - W przypadku trolejbusów ograniczeniem jest także dostęp do sieci trakcyjnej. Zgodnie z zatwierdzoną przez Komisję ds. Zajęć Pasa Ruchu Drogowego i Tymczasowej Organizacji Ruchu w ZDiZ Gdynia organizacją ruchu, część dzielnic była w weekend dostępna dla ruchu samochodów, ale już nie dla autobusów i trolejbusów. Wynikało to z uwarunkowań technicznych.
Gromadzki zaznacza, że ZKM bardzo szeroko i z wyprzedzeniem informował o tym fakcie. Miało to na celu zmianę zachowań komunikacyjnych mieszkańców, czyli rezygnacji z planowania podróży w czasie zamknięć ulic lub planowania ich z uwzględnieniem zmian.
Przedstawiciele Gdyńskiego Centrum Sportu dodają, że biorąc pod uwagę rozmach organizowanych zawodów, skala utrudnień nie była wcale duża.
- Przede wszystkim nie porównywałbym Ironmana 70.3 z czerwcowymi imprezami - komentuje Marek Łucyk, dyrektor GCS. - Przez cały miniony weekend, co dwie godziny, otrzymywałem informacje z Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Ani w sobotę, ani w niedzielę nie odnotowaliśmy żadnych większych utrudnień na drogach. W imprezie brały za to udział tłumy pieszych - mieszkańców i turystów.
Według wstępnych szacunków, triathlonistom kibicowało ponad 50 tys. osób. - Jeżeli zaś chodzi o Chwarzno i Wiczlino, mieszkańcy mogli się z tych dzielnic wydostać, bo jeden pas ruchu był dla nich otwarty. Aby jednak zapewnić im atrakcje blisko ich domów, zorganizowaliśmy piknik, w którym udział wzięło ok. 2 tys. osób - mówi dalej Łucyk.
Co ciekawe, zawody Ironman 70.3 były jednymi z nielicznych w Polsce, wpisanymi do systemu Google Maps. Osobom korzystającym z nawigacji automatycznie wyskakiwały proponowane objazdy w związku z trwającą imprezą.
- Z informacją o możliwych utrudnieniach udało nam się dotrzeć do większości gdynian - podsumowuje Łucyk.