Milenialsi, hipstersi i celebryci ze Zbawixa, czyli placu Zbawiciela
Rzecz o języku
W jednym z tygodników czytam o popularnym w Warszawie lokalu „Charlotte” w stylu francuskiego bistra na placu Zbawiciela. Tenże plac w następnym zdaniu określa się mianem Zbawixa, o lokalu zaś czytamy, że to miejsce spotkań „pracowników korporacji, artystów, celebrytów, hipsterstwa i milenialsów”. Ileż tutaj form zasługujących na komentarz!
Potocznymi odpowiednikami wielu oficjalnych nazw rozmaitych miejsc w Warszawie były twory typu Poniatowszczak - „most Poniatowskiego”, Kercelak - „plac Kercelego”, Powszechniak - „Teatr Powszechny”, Kameralniak - „Teatr Kameralny”, Klasyczniak - Teatr Klasyczny”, Nowik - „Nowy Świat”, Kasprzakówka - „Zakłady im. Kasprzaka” czy Słowacczak - „pomnik Słowackiego”.
Jeśli Zbawix - mimo wystylizowanego na niepolskie brzmienie wygłosu - brzmi swojsko, to dla wielu użytkowników polszczyzny ciągle tajemniczymi pozostają takie słowa, jak hipster, milenials
Dziś, jak widać, dołącza do nich brzmiący z angielska Zbawix (w piśmie z wygłosowym „x”) - „plac Zbawiciela”, aż nadto wyraźnie nawiązujący do jakże teraz produktywnej i popularnej - zwłaszcza w gwarach młodzieżowych - serii bronx „piwo” („Kupiłem parę bronxów”, „Może wyskoczymy gdzie na bronxa?”, „Spijemy jeszcze jednego bronxa”, „Chodźmy na broxa”), dzięx „dzięki, dziękuję” („Dzięx za te notatki”, „Dzięx, że przyszliście”) czy spox „spoko, spokojnie, do zaakceptowania, bez zarzutu” („Hej spox, skąd te nerwy?!”, „Film był spox”).
Jeśli ów Zbawix - mimo wystylizowanego na niepolskie brzmienie wygłosu - brzmi swojsko, to dla wielu użytkowników polszczyzny ciągle tajemniczymi pozostają takie słowa z przytoczonego na początku tekstu, jak celebryta, hipster, milenials, dopiero od paru lat znajdujące się w obiegu komunikacyjnym.
Pierwsze z nich (angielskie celebrity, z łacińskiego celebrare „przychodzić tłumnie”) oznacza „osobę często występującą w środkach masowego przekazu”, „znaną z tego, że jest znana” - jak ją zdefiniował w roku 1961 Daniel Boorstin (por. tytuł książki prof. Wiesława Godzica: „Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów”). Podkreśla się, że celebryta to nie w pełni synonim takich wyrazów, jak gwiazda, sława, idol czy autorytet. Chodzi w nim przede wszystkim o szerokie oddziaływanie społeczne, co powoduje, że celebryci tak często występują w reklamach.
Hipster to ktoś, kto deklaruje swą niezależność od głównego nurtu kultury masowej i ironiczny stosunek do niego oraz przesadnie akcentuje oryginalność.
Hipster z kolei to ktoś, kto deklaruje swą niezależność od głównego nurtu kultury masowej (tzw. mainstreamu) i ironiczny stosunek do niego oraz przesadnie akcentuje oryginalność i indywidualność. Silnie podkreśla również swój wizerunek poprzez wyrazisty i artystyczny strój, a także wyjątkowe i nieszablonowe zainteresowania. Pochodzi zaś słowo hipster z języka afrykańskiego ludu Wolof, w którym hip znaczy tyle, co „oświecony, mający oczy otwarte”, a pojawiło się ono po raz pierwszy w latach 40. ubiegłego wieku w środowisku słuchaczy czarnego jazzu. Dziś przymiotnik hipsterski można znaleźć i w takim kontekście: „Moda na ukraiński dojrzewała długo. Teraz ukraiński uchodzi za oznakę europejskości - nie tylko otwarcia na Zachód, ale i bycia tego Zachodu częścią. To dziś nie tylko język elit - to język wręcz hipsterski” (z wywiadu z Serhijem Żadanem, ukraińskim poetą, pisarzem i tłumaczem, laureatem Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” za powieść „Mezopotamia”).
I wreszcie milenialsi. Etymologicznie związani z łacińską formą mille „tysiąc”, są określeniem ludzi urodzonych w latach 1980-2000, na przełomie tysiącleci. Pojawili się po raz pierwszy w takiej postaci w pracy amerykańskich autorów Neila Howe’a i Williama Straussa zatytułowanej „Generations”. Zrobili jednak karierę w świecie i oto mamy już ich także w polskiej publicystyce.