Mieszkańcy Radnicy nie chcą fermy norek obok wsi
Firma Van Ansem Group planuje postawić fermę norek koło Radnicy. Zwierząt może być nawet 300 tys. Nie wszystkim mieszkańcom się to podoba.
- Widziałam w telewizji co się dzieje koło takich ferm. Wszędzie muchy - komentuje Anna Ciślicka. Podobne zdanie wyraża spora część mieszkańców Radnicy.
W_minionym tygodniu we wsi odbyło się spotkanie z przedstawicielami inwestora. Wielu mieszkańców miało zastrzeżenia. - Przecież wiadomo, że z takiej fermy będzie unosić się nieprzyjemny zapach - uważa Maria Szlachcic.
- Znam ludzi, którzy pracowali w podobnej placówce i mówili, że smród jest nie do wytrzymania - opisuje Anna Ciślicka.
Inwestor stara się o wybudowanie fermy już od kilku miesięcy, jednak dopiero w ostatnim czasie natknął się na opór. Radny Kazimierz Rauba zbierał nawet podpisy przeciwko powstaniu obiektu.
Sołtys Marian Kopczyński zastanawia się również czy bliskość fermy nie wpłynie na rozwój wsi. - W ostatnim czasie przeprowadziło się do nas kilka młodych osób. Teraz każdy, kto usłyszy o tym, że w pobliżu jest ferma norek nie będzie się chciał budować- zastanawia się sołtys.
Mieszkańcy oglądali inne fermy. Właścicielem jest Holender, który w_Polsce wybudował ich 11. - Skorzystałem z zaproszenia. Faktycznie, utrzymują tę fermę jak u wzorowego gospodarza. Zapach nie był dokuczliwy, ale być może przygotowali się na naszą wizytę - opisuje sołtys Radnicy. - Pytałem również okolicznych mieszkańców o fermę, ale nie chcieli się wypowiadać.
Także przedstawiciele inwestora podkreślają, że znają się na swoim fachu. - Prowadzimy fermy na terenie Polski od 25 lat - mówi Jarosław Owsiany. - Wstępnie będziemy mieli 50 tys. samic oraz 10 tys. samców w okresie rozrodczym. Każda samica rodzi średnio pięć młodych. Ferma będzie oddalona od wsi o ponad kilometr .
Przedstawiciele firmy zapewniają, że stworzą miejsca pracy.
- 50 osób od początku, w „gorącym okresie” nawet do 65. Z umowami o pracę. Na „dzień dobry” każdy zarobi 1.800 zł na rękę. Bez kwalifikacji. Po ich uzyskaniu pensja może wzrosnąć nawet do 3 tys. zł. Stałe miejsca pracy to też rozwój wsi - przekonuje kolejny przedstawiciel Daniel Żurek. Firma zapewnia, że będzie wspierać sołectwo w lokalnych działaniach.
Obecnie inwestor stara się o pozwolenia. Burmistrz Marek Cebula zapewnia, że poprze mieszkańców. - Na razie inwestycję negatywnie ocenia nadleśnictwo oraz przedstawiciele parku krajobrazowego - mówi włodarz.
Zapytaliśmy dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Lubuskiego, Danutę Szewczyk o planowaną inwestycję. - Takie przedsięwzięcia wyglądają ładnie tylko na papierze. Negatywnie oddziałują na nasze środowisko. Norka to drapieżnik, który zawsze znajdzie wyjście i ma dobre warunki do rozmnażani. I pustoszy naszą rodzimą faunę. A dlaczego Holendrzy przychodzą budować fermy do nas?_Ponieważ w innych miejscach dostali zakazy. Przykre jest to, że ten problem jest u nas niezauważalny - mówi.
Inwestorzy zapewniają, że z fermy nie wydostanie się żadne zwierzę. - Nasze obiekty są jak Alcatraz. Żadna norka się nie wydostanie - podkreśla Żurek.