Mieszkańcy mają dość smrodu i plagi much
– Nie możemy żyć w takich warunkach, to nieludzkie! Muchy są dosłownie wszędzie – mówiła na sesji rady gminy wzburzona Magdalena Pyka
Gminę Witnica od wielu lat dotyka plaga nieznośnych much. Burmistrz Dariusz Jaworski we wtorek zaprosił mieszkańców na sesję rady gminy, aby podyskutować o problemie.
– Nie możemy żyć w takich warunkach! Muchy są wszędzie! Okna trzeba myć często, bo świata nie widać. To jest ohydne i niehigieniczne – mówiła Magdalena Pyka, mieszkanka Pyrzan.
Burmistrz zrobił już coś w celu pozbycia się much. W tym roku doktor Agata Piekarska przeprowadziła badania na terenie gminy i znalazła sposób na uciążliwe owady. – Postanowiliśmy przeprowadzić opryski biologiczne, które polegają na rozpyleniu much błonkówek, które żywią się larwami much – mówił burmistrz.
Właściciele ferm: To nie my jesteśmy winni
– Nie chcemy, żeby z naszych podatków płacono za błędy konkretnych osób. To niedorzeczne. Płacić powinny osoby, które za to odpowiadają – odpowiadali mieszkańcy.
Witniczanie znaleźli już winnych. Według nich to właściciele ferm norek, które znajdują się na terenie Pyrzan. Problem w tym, że właściciele ferm nie chcą współpracować. Zaprzeczają, że są źródłem problemu. – Była przeprowadzona kontrola sanepidu, która nic podejrzanego nie wykazała – mówił burmistrz.
Pani Katarzyna (nazwisko do wiadomości redakcji) komentuje z oburzeniem: Dziwne, żeby coś wykazała, skoro odbyła się tylko przy bramie wjazdowej. – Jestem pewny, że nie przestrzegają tam zasad higieny. Na innych fermach wszystko jest w porządku, to nie przypadek – mówił Piotr Zakryszko, wiceprzewodniczący rady.
Burmistrz Dariusz Jaworski zapewniał mieszkańców, że na poziomie gminy podjęto już wszystkie możliwe kroki.
Niech wyższe władzenam teraz pomogą
– Czas zapoznać z problemem organy wyższe. My nie mamy upoważnień do tego, aby np. zalecić zamknięcie jednej z ferm
– mówił burmistrz. Obiecał mieszkańcom, że podejmie działanie, ale zachęcał do współpracy. – Zorganizujemy spotkanie z wojewodą, lubuskim lekarzem weterynarii i sanepidem.
Jaworski podkreślał też znaczenie obecności mieszkańców na tym spotkaniu. – Chciałbym, aby wyznaczyli Państwo przedstawicieli, którzy będą mogli reprezentować mieszkańców. Będziemy wtedy bardziej wiarygodni – powiedział. Mieszkańcy ucieszyli się na tę wiadomość. Są gotowi walczyć o normalne warunki życia. – To absurd. Mam dwuletnie dziecko, które latem nie mogło bawić się na
dworze, taki był fetor. Okna na noc nie otworzysz, bo smród nie do wytrzymania. Musimy coś z tym zrobić. Będziemy walczyć aż do skutku – deklarowała pani Magdalena. – Żeby już nawet rodzina nie chciała mnie odwiedzać? Nie chcą przyjeżdżać, bo nie da się wytrzymać!
– Znajomych już nawet nie zapraszam, bo wstyd mi gościć kogoś w takich warunkach – mówił Jarosław Michalski.