Mieszkańcy liczyli na tarczę, a teraz się jej trochę boją
Materializują się amerykańsko-polskie plany budowy bazy antyrakietowej w podsłupskim Redzikowie. Tymczasem samorządowcy podliczają straty, które może ponieść z tego powodu region
W 2000 r. z Redzikowa zniknęło wojskowe lotnisko i ucichł hałas MiG-ów, na których latali piloci zlikwidowanego 28. Słupskiego Pułku Lotnictwa Myśliwskiego. A jednak Ministerstwo Obrony Narodowej nie pozwalało o sobie zapomnieć mieszkańcom tego liczącego półtora tysiąca mieszkańców osiedla pod Słupskiem. Lokalną społeczność regularnie elektryzowały doniesienia najpierw o zamiarach budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej, a później kolejnych modyfikacjach tych planów.
- To taki Yeti. Nikt go nie widział, a wszyscy o nim mówią - śmiali się jeszcze przed kilku laty mieszkańcy osiedla na wieść o tym, że USA zamierza jednak postawić w Redzikowie system mobilnych rakiet przechwytujących SM-3 Block IIA, zamiast rakiet dalekiego zasięgu, naprowadzanych przez radar z Czech.
Mieszkańcom Redzikowa już do śmiechu nie jest. Właśnie wbito pierwszą łopatę pod budowę bazy. Wcześniej stanęło wyposażone w najnowsze elektroniczne zabezpieczenia ogrodzenie za 40 mln zł. To blisko połowa budżetu gminy Słupsk, na terenie której właśnie realizują się militarne plany obrony Polski.
Od początku wiadomo było, że w tej inwestycji plany rządowe i samorządowe oczekiwania się rozmijają. Bo w inwestycyjnych planach gminy nijak nie mieściła się baza antyrakietowa. Samorządowcom marzyła się nawet reaktywacja lotniska cywilnego. Powstała Słupska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Potem okazało się, że baza wymusza ograniczenia w kubaturze budynków. Za to niewiele się dziś mówi o kontraktach dla firm z regionu na podwykonawstwo w budowie tarczy. A jeszcze niedawno nęcono nimi mieszkańców. Przetarg na kwotę ok. 182 mln dolarów wygrała firma AMEC Programs Inc. z Alpharetta w stanie Georgia.
- Nie znam firm z regionu, które by skorzystały na tej inwestycji - przyznaje Marek Biernacki, zastępca prezydenta Słupska. - Amerykanie na grudniowym spotkaniu w Słupsku obiecywali budowlańcom możliwość wykonania robót o wartości 20-100 mln dolarów, ale ja nie mam informacji, aby ktoś miejscowy dostał duże zlecenie.
Samorządowcy podkreślają, że zbyt wiele dzieje się obecnie ponad ich głowami. Pisali już w sprawie bazy do premier Beaty Szydło. Teraz wystawili państwu słony rachunek. Raport dotyczący strat z tytułu instalacji tarczy antyrakietowej w Redzikowie wykonała Agencja Rozwoju Pomorza.
- To spadek wartości nieruchomości, utrata terenów inwestycyjnych i inwestorów, a więc i podatków - wyjaśnia Marek Biernacki. - Zostały one wycenione w perspektywie 25 lat na ok 2,8 mld tys. zł. Wysłaliśmy go do pani premier, bo odkąd nastąpiła zmiana rządu nikt z nami nie rozmawia o rekompensatach. Była taka obietnica premiera jeszcze z 2008 i do września ub. w gronie samorządowców byliśmy wielokrotnie w MON w tej sprawie. Teraz wszystko się urwało, a budowa tarczy ruszyła. Czujemy się ignorowani.
Strona rządowa zaprzecza, że pomiędzy nią a samorządami brakuje komunikacji, i podkreśla, że dąży do realizacji postulatów dotyczących rekompensat. Dodaje przy tym, że nie wszystko znajduje się w gestii MON.
Niewykluczone, że zamieszanie wokół bazy wojskowej w Słupsku ma związek ze zmianami w 7. Brygadzie Obrony Wybrzeża. Wiosną ubiegłego roku podczas spotkania sejmowej Komisji Obrony Narodowej Czesław Mroczek, poprzedni wiceminister obrony, zapowiedział wzmocnienie wybranych jednostek. Dotyczyło to głównie wschodnich terenów Polski oraz... 7 Brygady Obrony Wybrzeża, która stacjonuje właśnie w regionie słupskim.
MON określa 7 BOW jako jednostkę „perspektywiczną”, która ma być przezbrojona na nowy typ sprzętu. O szczegółach nie informuje, jako że dane te są niejawne. Ministerstwo nie udziela jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o związek 7 BOW z drugą bazą, ale zaprzecza ewentualnym bezpośrednim powiązaniom z Redzikowem.
- Modernizacja i ewentualne przyszłe zmiany w etacie jednostki, jeśli zajdą, nie będą związane bezpośrednio z funkcjonowaniem polskiego batalionu ani pododdziału amerykańskiego w Redzikowie - odpowiada na nasze pytanie rzecznik MON Bartłomiej Miśkiewicz. - Będą one, jeśli zajdą, realizacją ogólnych planów rozwoju i wzmocnienia Sił Zbrojnych RP.
Obietnice składały kolejne rządy i to bez względu na polityczne barwy. - Wspólnie z innymi samorządami regionu słupskiego tak naprawdę od 2008 roku staramy się o realizację obietnic złożonych mieszkańcom regionu, tzw. rekompensat - mówi Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk. - Na liście tych wnioskowanych przedsięwzięć są między innymi inwestycje drogowe i kolejowe, czyli droga S6, modernizacja drogi krajowej nr 21 Słupsk - Ustka, drogi komplementarne do drogi S6, modernizacja linii kolejowej 405 i 202, wzmocnienie Akademii Pomorskiej, wzmocnienie strefy o tereny w Redzikowie i Wieszynie, pomoc w pozyskaniu inwestora strategicznego.
Na razie w ramach rekompensat gmina Słupsk otrzymała kilkadziesiąt hektarów gruntów, gdzie powstała Słupska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Przekazano gminie także teren po poligonie w Płaszewku (ok. 56 ha) i klub garnizonowy w Redzikowie, który ma zostać Osiedlowym Centrum Kultury. Jest nowy chodnik, przemianowano drogę Słupsk - Ustka na drogę krajową. W trakcie opracowania jest dokumentacja na budowę drogi S6.
Wójt podkreśla, że teraz piłka jest po stronie rządu. Oczekuje, że region słupski zostanie potraktowany jak gminy, w okolicach których rozważa się budowę elektrowni jądrowej. Dla wielu mieszkańców to, co tu stanie za dwa lata, jest kwestią być lub nie być. - Mieszkam tu krótko, ale chcę się wyprowadzić - przyznaje Edyta Czerwonka z Redzikowa. - Obawiamy się, że radar będzie szkodził, ludzie stąd uciekają, ceny nieruchomości spadają. Ale jak tu się nie obawiać, jak nikt nas nie informuje o niczym...